3/10
Była jakaś szósta rano, a ja stałam przy kuchence smażąc bekon i jajka. Nie mogłam spać, więc postanowiłam pomóc w jakimś stopniu Pani Weasley.
-Nie śpisz? -Dotarł do mnie głos matki rudzielców.
-Nie.. -Mruknęłam.
-Co się stało dziecko? -Kobieta zaczęła kroić warzywa do sałatki. Co miałam jej powiedzieć? Że jestem sierotą i mi z tym trochę ciężko? Że wciąż męczy mnie anoreksja?
-Nic psze Pani.. -Przekręciłam bekon na drugą stronę.
-Widzę, że coś Cię męczy. -Pani Molly wrzuciła pomidory do miski. Do pomieszczenie wszedł Lupin, Syriusz i Pan Weasley. Podałam im śniadanie, a oni posłali mi swoje uśmiechy.
-Jak tak dalej pójdzie to będziesz lepszą kucharką niż Molly. -Puścił mi oczko Syriusz. Kobieta piorunowała Blacka wzrokiem, a wszyscy próbowali ukryć śmiech kaszlem. Usiadłam obok Huncwota i wzięłam butelkę kremowego piwa.
-Meghan nie jesz? -Zapytał Lupin, a mi mina zrzedła.
-Nie jetem jeszcze głodna. -Powiedziałam biorąc łyk napoju.
-O nie! Tym razem Ci nie popuszczę! -Pani Weasley postawiła przede mną talerz pełen jedzenia.
-Właśnie, mieliśmy pojechać do Munga sprawdzić czy anoreksja Ci się nie pogłębia. -Westchnął Pan Artur.
-Co? -Otworzyłam szeroko buzię.
-Dumbledor nam o tym wczoraj przypomniał. -Kobieta usiadła obok męża.
-Nie ma takiej potrzeby. -Powiedziałam szybko i założyłam włosy za ucho.
-Mimo wszystko trzeba sprawdzić czy wszystko jest już w porządku. -Powiedział Syriusz, a ja obdarzyłam go morderczym wzrokiem.
-To prawda Meghan. -Dodał były nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią.
***
-Artur bierz Harry'ego do tego Ministerstwa, bo się spóźnicie, a ja, Meghan i Remus jedziemy do Munga. -Ponaglała wszystkich matka Weasley'ów. -Chodź Meghan. -Powiedział i wyszliśmy z domu.
-A nie możemy zostać? Czuję się na prawdę świetnie. Nie ma potrzeby zawracania sobie tym wszystkim głowy. -Mówiłam idąc za kobietą.
-Nie marudź kochaniutka. Im szybciej tam dotrzemy, tym szybciej wrócimy. -Odparła przyjaźnie. Lupin poklepał mnie po plecach. Nie odzywałam się już więcej. Szłam w milczeniu.
Kiedy dotarliśmy już do przejścia do Świętego Munga zaczęłam się strasznie stresować. Pielęgniarka z recepcji zaprowadziła nas pod drzwi doktor McLie. Musieliśmy chwilę poczekać. Nie minęło jednak dziesięć minut kiedy młoda kobieta otworzyła drzwi swojego gabinetu.
-Zapraszam. -Powiedział przyjaźnie. Niechętnie weszłam do środka za Panią Weasley. -To o co chodzi? -Zapytała.
-Przychodzimy z anoreksją. Profesor Dumbledore podobno wcześniej z Panią rozmawiał. -Pani Molly usiadła na krześle.
-A no tak. Meghan rozbierz się. Musze zobaczyć ile ważysz i jak bardzo widoczne są kości. -Doktorka posłała mi uśmiech. Niechętnie rozebrałam się do bielizny. Kobieta zaczęła oglądać moje ciało. -Nie wygląda to za dobrze.. -Rzekła kobieta. -Stań jeszcze na wadze. -Wskazała znienawidzone przeze mnie urządzenie. Z lekkim oporem wykonałam polecenie. -Hmm 35kg. -Mruknęła i przymrużyła oczy. -Kiedy ostatnio byłaś pod kontrolą lekarza?
-W czerwcu.. -Szepnęłam cicho.
-Ile w tedy ważyłaś? -Zapytała.
-Nie pamiętam. -Mruknęłam. Kobieta machnęła różdżką i w jej rękach znalazły się jakieś dokumenty.
- Z tych papierów wynika, że ostatnio byłaś badana 15 czerwca i ważyłaś 49kg. Potem przestałaś chodzić na kontrolę. -Mruknęła kobieta. -Możesz się ubrać. -Powiedziała. Razem z Panią Weasley wyszły z gabinetu. -Nie jest z nią dobrze. Jest wręcz gorzej niż poprzednio. -Mówiła doktor za drzwiami.
-I co w związku z tym? -Usłyszałam zmartwiony głos Pani Weasley.
-Musi tu zostać na jakiś czas. Nie może się szwendać w takim stanie na zewnątrz. -Odparła kobieta.
-Na jak długo? -Zapytał Lupin.
-Jakiś czas.. Nie wiem.. Aż będzie lepiej. -Odparła McLie.
***
Siedziałam na moim nowym łóżku. Pani Weasley spoczywała na krześle obok mnie. Lupin przeteleportował się do Kwatery po najpotrzebniejsze rzeczy. Miał wrócić niedługo. Drzwi się otworzyły i do pomieszczenia wparowali bliźniacy wraz z wilkołakiem.
-Miałeś przyjść sam. -Żachnęła się kobieta.
-Wybacz Molly, ale twoi synowie są nie do zatrzymania. -Powiedział mężczyzna i położył torbę na stoliku nocnym obok łóżka.
-Dlaczego znowu nam to robisz? -Zapytali bliźniacy jednocześnie, a ja spuściłam głowę w dół..
-Bo ja wiem.. -Powiedziałam i oparłam się o rękę Freda.
Meghan, Meghan, Meghan.. Jak zwykle wpadasz w jakieś kłopoty kobieto -,- No cóż.. To już 3 dzień maratonu! Jej! Przed nami jeszcze 7 rozdziałów! A tak btw to dziękuję za 11k wyświetleń, które dzisiaj wybiło.
Do następnego!
Sadie
![](https://img.wattpad.com/cover/66571225-288-k652175.jpg)
KAMU SEDANG MEMBACA
Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred Weasley
Fiksi PenggemarZanim zaczniesz czytać musisz wiedzieć, że jest tu pełno błędów ortograficznych, gramatycznych itp. Kiedy zaczynałam to pisać moje zdolności pisarskie nie były zbyt dobre, co nie znaczy, że teraz takie są. Poprawiona wersja znajduje się na moim prof...