-Meghan wstawaj! -Ktoś mną potrząsał. Otworzyłam niechętnie oczy. Nade mną stała McGonagall. Na mojej twarzy zagościło zdziwienie. -Musisz iść do Dumbledora! -Powiedziała. Zarzuciłam na siebie ciepłą bluzę i zeszłam do pokoju wspólnego. Stali tam w piżamach Fred i George.
-O co chodzi? -Zapytałam.
-Podobno zaatakowano tatę. -Wypalili razem bliźniacy.
-Już, już idziemy! -Powiedziała McGonagall schodząc po schodach wraz z Ginny. Szybkim krokiem przedostaliśmy się do gabinetu dyrektora. Na środku pomieszczenia stał roztrzęsiony Harry, a obok niego Ron.
-Harry co się dzieje? -Zapytała Ginny z przerażona miną. -Profesor McGonagall mówi, że widziałeś, jak zraniono tatę..
-Artur Weasley został ranny podczas wypełniania zadania dla Zakonu Feniksa. -Odezwał się Dumbledore zanim Harry zdążył otworzyć usta. -Przeniesiono go do Magicznych Chorób i Urazów Szpitala Świętego Munga. Wysyłam was z powrotem do domu Syriusza, bardziej się nadaje na szpital niż Nora. Spotkacie się tam ze swoją matką.
-Jak się tam dostaniemy? -Wypalił Fred. -Proszek Fiuu?
-Nie, nie, nie.. Sieć Fiuu jest teraz pod obserwacją. Świstoklik. -Odparł Dumbledore i wskazał na czajnik na jego biurku. -Czekamy tylko na powrót Fineasa Nigellusa z wiadomościami.. -Nagle na środku gabinetu buchnął ogień. Pozostawił po sobie tylko złote piórko, które spłynęło łagodnie na podłogę. -Ostrzeżenie od Faweksa -Dumbledore podniósł piórko. -prawdopodobnie dowiedziała się, że nie ma was w łóżkach.. Minerwo, idź i zatrzymaj ją.. wymyśl coś.. -McGonagall poprawiła swój szlafrok w kratę i wyszła.
-Mówi, że będzie zachwycony. -Za plecami Dumbledore rozległ się senny głos.
-Używaliście wszyscy wcześniej świstoklika? -Zapytał staruszek, na co wszyscy pokiwali głowami. -Szybko zanim ktoś przyjdzie.. Liczę do trzech.. -Złapałam czajnik. -Raz.. Dwa.. TRZY! -Poczułam szarpnięcie w okolicy pępka i po chwili leżałam na podłodze na Grimmauld Place 12. Zaczął piec mnie tatuaż na karku. "Nie, nie, nie... Nie teraz.."
-Meg co Ci? -Otworzyłam leciutko oczy i zobaczyłam zarys sylwetki Freda pochylającego się nade mną. Syknęłam z bólu.
-Odsuń się Fred. -Usłyszałam Syriusza. -Meghan słyszysz mnie? -Pokiwałam lekko głową. -Dobra.. Co jest? -W glosie Blacka można było wyczuć przerażenie.
-Kark.. -Wychrypiałam.
-Kark? -Zdziwił się mężczyzna.
-To Voldemort. -Powiedział szybko Harry. -Trzeba ją zanieść do sypialni i czekać, aż przejdzie..
-Ja to zrobię. -Dotarł do mnie głos Freda. Zostałam podniesiona do góry. Wtuliłam głowę w klatkę piersiowa chłopaka i zacisnęłam mocno zęby, żeby nie krzyknąć z bólu. Po chwili leżałam już na łóżku. Z boku łóżka ugiął się materac.
-Idź do nich.. Zaraz przyjdę..
-Wolę Cię popilnować. -Szepnął rudzielec i założył mi kosmyki włosów za ucho.
-IDŹ! -Warknęłam. Nie chciałam, żeby patrzył na mnie w takim stanie.
-Dobrze, dobrze, nie denerwuj się.. -Podniósł ręce w geście obronnym i niechętnie wyszedł z pomieszczenia.
Ból towarzyszył mi jeszcze przez dość długi czas. Kiedy wszystko wróciło do normy podniosłam się z łóżka. Zeszłam powoli na dół. Wszyscy siedzieli przy stole, na którym leżało wiele butelek piwa kremowego. Usiadłam między bliźniakami.
![](https://img.wattpad.com/cover/66571225-288-k652175.jpg)
YOU ARE READING
Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred Weasley
FanfictionZanim zaczniesz czytać musisz wiedzieć, że jest tu pełno błędów ortograficznych, gramatycznych itp. Kiedy zaczynałam to pisać moje zdolności pisarskie nie były zbyt dobre, co nie znaczy, że teraz takie są. Poprawiona wersja znajduje się na moim prof...