46.

1.1K 78 9
                                    


-Meghan wstawaj! -Ktoś mną potrząsał. Otworzyłam niechętnie oczy. Nade mną stała McGonagall. Na mojej twarzy zagościło zdziwienie. -Musisz iść do Dumbledora! -Powiedziała. Zarzuciłam na siebie ciepłą bluzę i zeszłam do pokoju wspólnego. Stali tam w piżamach Fred i George.

-O co chodzi? -Zapytałam.

-Podobno zaatakowano tatę. -Wypalili razem bliźniacy.

-Już, już idziemy! -Powiedziała McGonagall schodząc po schodach wraz z Ginny. Szybkim krokiem przedostaliśmy się do gabinetu dyrektora. Na środku pomieszczenia stał roztrzęsiony Harry, a obok niego Ron.

-Harry co się dzieje? -Zapytała Ginny z przerażona miną. -Profesor McGonagall mówi, że widziałeś, jak zraniono tatę..

-Artur Weasley został ranny podczas wypełniania zadania dla Zakonu Feniksa. -Odezwał się Dumbledore zanim Harry zdążył otworzyć usta. -Przeniesiono go do Magicznych Chorób i Urazów Szpitala Świętego Munga. Wysyłam was z powrotem do domu Syriusza, bardziej się nadaje na szpital niż Nora. Spotkacie się tam ze swoją matką.

-Jak się tam dostaniemy? -Wypalił Fred. -Proszek Fiuu?

-Nie, nie, nie.. Sieć Fiuu jest teraz pod obserwacją. Świstoklik. -Odparł Dumbledore i wskazał na czajnik na jego biurku. -Czekamy tylko na powrót Fineasa Nigellusa z wiadomościami.. -Nagle na środku gabinetu buchnął ogień. Pozostawił po sobie tylko złote piórko, które spłynęło łagodnie na podłogę. -Ostrzeżenie od Faweksa -Dumbledore podniósł piórko. -prawdopodobnie dowiedziała się, że nie ma was w łóżkach.. Minerwo, idź i zatrzymaj ją.. wymyśl coś.. -McGonagall poprawiła swój szlafrok w kratę i wyszła.

-Mówi, że będzie zachwycony. -Za plecami Dumbledore rozległ się senny głos.

-Używaliście wszyscy wcześniej świstoklika? -Zapytał staruszek, na co wszyscy pokiwali głowami. -Szybko zanim ktoś przyjdzie.. Liczę do trzech.. -Złapałam czajnik. -Raz.. Dwa.. TRZY! -Poczułam szarpnięcie w okolicy pępka i po chwili leżałam na podłodze na Grimmauld Place 12. Zaczął piec mnie tatuaż na karku. "Nie, nie, nie... Nie teraz.."

-Meg co Ci? -Otworzyłam leciutko oczy i zobaczyłam zarys sylwetki Freda pochylającego się nade mną. Syknęłam z bólu.

-Odsuń się Fred. -Usłyszałam Syriusza. -Meghan słyszysz mnie? -Pokiwałam lekko głową. -Dobra.. Co jest? -W glosie Blacka można było wyczuć przerażenie.

-Kark.. -Wychrypiałam.

-Kark? -Zdziwił się mężczyzna.

-To Voldemort. -Powiedział szybko Harry. -Trzeba ją zanieść do sypialni i czekać, aż przejdzie..

-Ja to zrobię. -Dotarł do mnie głos Freda. Zostałam podniesiona do góry. Wtuliłam głowę w klatkę piersiowa chłopaka i zacisnęłam mocno zęby, żeby nie krzyknąć z bólu. Po chwili leżałam już na łóżku. Z boku łóżka ugiął się materac.

-Idź do nich.. Zaraz przyjdę..

-Wolę Cię popilnować. -Szepnął rudzielec i założył mi kosmyki włosów za ucho.

-IDŹ! -Warknęłam. Nie chciałam, żeby patrzył na mnie w takim stanie.

-Dobrze, dobrze, nie denerwuj się.. -Podniósł ręce w geście obronnym i niechętnie wyszedł z pomieszczenia.

Ból towarzyszył mi jeszcze przez dość długi czas. Kiedy wszystko wróciło do normy podniosłam się z łóżka. Zeszłam powoli na dół. Wszyscy siedzieli przy stole, na którym leżało wiele butelek piwa kremowego. Usiadłam między bliźniakami.

Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyWhere stories live. Discover now