37.

1.1K 90 15
                                    

7/10

Wszyscy zaczęli zajmować swoje miejsca w sali Obrony Przed Czarną Magią. Usiadłam z Hermioną. Nikt nie wiedział jakie kobieta ma metody, więc każdy siedział cicho czekając na nauczycielkę.

-Skoro wszyscy już usiedli, dzień dobry! -Powiedziała kobieta. Dzisiejszego dnia również miała cały różowy strój. Kilka osób powiedziało cicho "dzień dobry", a reszta milczała wpatrując się w Różową Landrynkę. -Ojojoj.. coś wam nie wyszło, prawda? Więc bardzo proszę powtórzyć: "Dzień dobry, Pani Profesor Umbridge." -Klasa niechętnie powtórzyła zdanie. -To nie było takie trudne, prawda? A teraz chować różdżki i wyjąć pióra. -Rozkazała. Wymieniłam spojrzenia z przyjaciółmi i następnie popatrzyłam na kobietę jak na idiotkę. Niechętnie wyjęłam pióro i schowałam różdżkę do mojego kozaka. Miałam zwyczaj nosić różdżkę w bucie, kozaku.. Jak kto woli. Umbridge stuknęła różdżką w tablice. Pojawił się głupi tekst, który mieliśmy przepisać. Niechętnie zaczęłam skrobać piórem po pergaminie.

-Nie podoba mi się to. -Mruknęłam do Hermiony.

-Kiedy już przepisaliście -Machnęła różdżką, a z tablicy zniknął tekst. -proszę przeczytać temat z podręcznika na stronie piątej. -Otworzyłam podręcznik i zaczęłam powoli czytać. Zaraz jednak przestałam, bo to co było tam napisane równało się z wykładami Profesora Binnsa. Odwróciłam wzrok w stronę Hermiony. Nie miała otworzonego podręcznika. Siedziała z ręką w górze mordując nauczycielkę wzrokiem.

-Miona zacznij czytać, bo będzie drama. -Szepnęłam. Brunetka nie zwróciła uwagi na mój komentarz i siedziała dalej w tej samej pozycji. Wymieniłam zdziwione spojrzenie z Harry'm, który również przyglądał się dziewczynie. Teraz już praktycznie wszyscy patrzyli się na Hermionę. Umbridge nie mogła dalej ignorować jej zachowania, więc przemówiła:

-Czy chcesz zapytać o coś dotyczącego rozdziału, moja droga? -Powiedziała kobieta swoim przesłodzonym głosem.

-To nie dotyczy rozdziału. -Odparła Hermiona.

-Teraz czytamy. -Oznajmiła nauczycielka ukazując swój sztuczny uśmiech. -Innymi pytaniami możemy się zająć pod koniec lekcji.

-Mam pytanie dotyczące celów programu nauczania. -Oświadczyła moja przyjaciółka.

-Nazywasz się..?

-Hermiona Grenger. -Uśmiechnęła się sztucznie dziewczyna do nauczycielki.

-Myślę, że zasady są jasne. Trzeba je tylko dokładnie przeczytać Panno Grenger.

-Nie są. Nie ma tam nic o użyciu zaklęć obronnych. -Odbiła piłeczkę Hermiona.

-O używaniu zaklęć obronnych? Nie wyobrażam sobie, żeby uczniowie używali ich w mojej klasie. Kto miałby Cię tu zaatakować? -Zapytała.

-To nie będziemy używać czarów? -Wypalił Ron bez zastanowienia.

-Uczniowie podnoszą rękę kiedy chcą coś powiedzieć  na mojej lekcji panie..

-Weasley. -Powiedział chłopak i podniósł rękę.

-Czy Panna Grnnger chce zapytać o coś innego? -Spojrzała na Hermionę, która ponownie miała podniesioną rękę w górze.

-Czy nauczanie Obrony Przed Czarna Magią nie ma na celu nauczyć opanowania zaklęć obronnych?

-Nie jesteś ministrem od spraw nauczania, więc nie masz odpowiednich kwalifikacji, by decydować czego powinniście się uczyć na tych zajęciach. -Powiedziała Profesor Umbridge.

-Co to da? -Wypaliliśmy jednocześnie z Harry'm.

-RĘKĄ! -Wrzasnęła Flądra. Podnieśliśmy ręce do góry.

-Meghan Roger. Nie sądzi Pani, że powinniśmy uczyć się zaklęć w praktyce, a nie tylko w teorii? Jak mamy się obronić podczas ataku? -Zapytałam zanim zdążyła się odwrócić.

-Kto miałby cię niby zaatakować?

-No nie wiem, może LORD VOLDEMORT! -Krzyknął  zdenerwowany Harry. Umbridge odjęła Gryffindorowi dziesięć punktów.

-On powrócił. -Powiedziałam. -Zabił moich rodziców i siostrę w czerwcu! -Krzyknęłam podenerwowana.

-Myśli Pani, że Cedrik Diggory zginął na własne życzenie?! -Wrzasnął Harry.

-Roger, Potter podejdźcie tu. -Wskazała miejsce obok biurka, a sama za nim usiadła. Napisała szybko jakąś treść na kartce i zapieczętowała. -Zaniesiecie to waszej wychowawczyni. -Podała mi list i wskazał ręką na drzwi.

-Wredna Różowa Małpa. -Mruknęłam do siebie i chłopaka kiedy wychodziliśmy z sali.

***

-To prawda, że podnieśliście głos na Profesor Umbridge? -Zapytała Mcgonagall.

-Tak. -Odparliśmy jednocześnie.

-I, że zarzuciliście jej kłamstwo?

-Tak.

-I powiedzieliście, że Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać powrócił?

-Tak. -McGonagall usiadła za biurkiem i zmierzyła nas surowym wzrokiem.

-Weźcie sobie ciasteczko. -Powiedziała i podsunęła nam pojemnik z czekoladowymi ciastkami.

-Co proszę? -Odparł Harry. Na naszych twarzach zagościło zdziwienie.

-Weźcie ciasteczko i usiądźcie. -Wykonaliśmy jej polecenie. -Musicie być ostrożni. Złe zachowanie u tej kobiet na lekcja może was dużo kosztować. I nie chodzi mi tu o szlaban czy utratę punktów. Wiecie skąd przyszła i wiecie komu donosi. -Zakończyła swój monolog. Przytaknęliśmy głowami. Wzięłam kęs ciastka.  -Macie u niej szlaban przez cały tydzień o piątej..

~~~~
Malfoy: Teraz to Ci już nikt nie pomoże! Nawet Zab Cię zostawił! *uśmiech pedofila*
Malfoy: *😓*

Remus: Remusku jestem w łóżku!
Remus: Mam dziewczynę..

Tonks: Nimfodoro Vulpeculo Tonks.. Co Moody miał powiedzieć Meghan? *świdruje ją wzrokiem*
Tonks: Nie używaj mojego pełnego imienia. -,-

Snape: Zostaniesz moją psiapsiółką?
Snape: Nie -,-

Molly: Jeśli powie mi Pani co Moody miał powiedzieć Meghan.. Dopilnuję, żeby wyszła z anoreksji.
Molly: *ciężko wzdycha* Nie szantażuj mnie.. Dowiecie się w swoim czasie! Przestańcie męczyć Zakon..

Fred: Sądzisz, że Malfoy kocha Meghan?
Fred: Wątpię.

George: Nie jesteś zazdrosny o braciuszka?
George: Nie. Czego miałbym być?

Syriusz: To ja twoja córka! *krzyczy rozkładając ręce*
Syriusz: O ku***..

Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred WeasleyWhere stories live. Discover now