7/10
Wszyscy zaczęli zajmować swoje miejsca w sali Obrony Przed Czarną Magią. Usiadłam z Hermioną. Nikt nie wiedział jakie kobieta ma metody, więc każdy siedział cicho czekając na nauczycielkę.
-Skoro wszyscy już usiedli, dzień dobry! -Powiedziała kobieta. Dzisiejszego dnia również miała cały różowy strój. Kilka osób powiedziało cicho "dzień dobry", a reszta milczała wpatrując się w Różową Landrynkę. -Ojojoj.. coś wam nie wyszło, prawda? Więc bardzo proszę powtórzyć: "Dzień dobry, Pani Profesor Umbridge." -Klasa niechętnie powtórzyła zdanie. -To nie było takie trudne, prawda? A teraz chować różdżki i wyjąć pióra. -Rozkazała. Wymieniłam spojrzenia z przyjaciółmi i następnie popatrzyłam na kobietę jak na idiotkę. Niechętnie wyjęłam pióro i schowałam różdżkę do mojego kozaka. Miałam zwyczaj nosić różdżkę w bucie, kozaku.. Jak kto woli. Umbridge stuknęła różdżką w tablice. Pojawił się głupi tekst, który mieliśmy przepisać. Niechętnie zaczęłam skrobać piórem po pergaminie.
-Nie podoba mi się to. -Mruknęłam do Hermiony.
-Kiedy już przepisaliście -Machnęła różdżką, a z tablicy zniknął tekst. -proszę przeczytać temat z podręcznika na stronie piątej. -Otworzyłam podręcznik i zaczęłam powoli czytać. Zaraz jednak przestałam, bo to co było tam napisane równało się z wykładami Profesora Binnsa. Odwróciłam wzrok w stronę Hermiony. Nie miała otworzonego podręcznika. Siedziała z ręką w górze mordując nauczycielkę wzrokiem.
-Miona zacznij czytać, bo będzie drama. -Szepnęłam. Brunetka nie zwróciła uwagi na mój komentarz i siedziała dalej w tej samej pozycji. Wymieniłam zdziwione spojrzenie z Harry'm, który również przyglądał się dziewczynie. Teraz już praktycznie wszyscy patrzyli się na Hermionę. Umbridge nie mogła dalej ignorować jej zachowania, więc przemówiła:
-Czy chcesz zapytać o coś dotyczącego rozdziału, moja droga? -Powiedziała kobieta swoim przesłodzonym głosem.
-To nie dotyczy rozdziału. -Odparła Hermiona.
-Teraz czytamy. -Oznajmiła nauczycielka ukazując swój sztuczny uśmiech. -Innymi pytaniami możemy się zająć pod koniec lekcji.
-Mam pytanie dotyczące celów programu nauczania. -Oświadczyła moja przyjaciółka.
-Nazywasz się..?
-Hermiona Grenger. -Uśmiechnęła się sztucznie dziewczyna do nauczycielki.
-Myślę, że zasady są jasne. Trzeba je tylko dokładnie przeczytać Panno Grenger.
-Nie są. Nie ma tam nic o użyciu zaklęć obronnych. -Odbiła piłeczkę Hermiona.
-O używaniu zaklęć obronnych? Nie wyobrażam sobie, żeby uczniowie używali ich w mojej klasie. Kto miałby Cię tu zaatakować? -Zapytała.
-To nie będziemy używać czarów? -Wypalił Ron bez zastanowienia.
-Uczniowie podnoszą rękę kiedy chcą coś powiedzieć na mojej lekcji panie..
-Weasley. -Powiedział chłopak i podniósł rękę.
-Czy Panna Grnnger chce zapytać o coś innego? -Spojrzała na Hermionę, która ponownie miała podniesioną rękę w górze.
-Czy nauczanie Obrony Przed Czarna Magią nie ma na celu nauczyć opanowania zaklęć obronnych?
-Nie jesteś ministrem od spraw nauczania, więc nie masz odpowiednich kwalifikacji, by decydować czego powinniście się uczyć na tych zajęciach. -Powiedziała Profesor Umbridge.
-Co to da? -Wypaliliśmy jednocześnie z Harry'm.
-RĘKĄ! -Wrzasnęła Flądra. Podnieśliśmy ręce do góry.
-Meghan Roger. Nie sądzi Pani, że powinniśmy uczyć się zaklęć w praktyce, a nie tylko w teorii? Jak mamy się obronić podczas ataku? -Zapytałam zanim zdążyła się odwrócić.
-Kto miałby cię niby zaatakować?
-No nie wiem, może LORD VOLDEMORT! -Krzyknął zdenerwowany Harry. Umbridge odjęła Gryffindorowi dziesięć punktów.
-On powrócił. -Powiedziałam. -Zabił moich rodziców i siostrę w czerwcu! -Krzyknęłam podenerwowana.
-Myśli Pani, że Cedrik Diggory zginął na własne życzenie?! -Wrzasnął Harry.
-Roger, Potter podejdźcie tu. -Wskazała miejsce obok biurka, a sama za nim usiadła. Napisała szybko jakąś treść na kartce i zapieczętowała. -Zaniesiecie to waszej wychowawczyni. -Podała mi list i wskazał ręką na drzwi.
-Wredna Różowa Małpa. -Mruknęłam do siebie i chłopaka kiedy wychodziliśmy z sali.
***
-To prawda, że podnieśliście głos na Profesor Umbridge? -Zapytała Mcgonagall.
-Tak. -Odparliśmy jednocześnie.
-I, że zarzuciliście jej kłamstwo?
-Tak.
-I powiedzieliście, że Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać powrócił?
-Tak. -McGonagall usiadła za biurkiem i zmierzyła nas surowym wzrokiem.
-Weźcie sobie ciasteczko. -Powiedziała i podsunęła nam pojemnik z czekoladowymi ciastkami.
-Co proszę? -Odparł Harry. Na naszych twarzach zagościło zdziwienie.
-Weźcie ciasteczko i usiądźcie. -Wykonaliśmy jej polecenie. -Musicie być ostrożni. Złe zachowanie u tej kobiet na lekcja może was dużo kosztować. I nie chodzi mi tu o szlaban czy utratę punktów. Wiecie skąd przyszła i wiecie komu donosi. -Zakończyła swój monolog. Przytaknęliśmy głowami. Wzięłam kęs ciastka. -Macie u niej szlaban przez cały tydzień o piątej..
~~~~
Malfoy: Teraz to Ci już nikt nie pomoże! Nawet Zab Cię zostawił! *uśmiech pedofila*
Malfoy: *😓*Remus: Remusku jestem w łóżku!
Remus: Mam dziewczynę..Tonks: Nimfodoro Vulpeculo Tonks.. Co Moody miał powiedzieć Meghan? *świdruje ją wzrokiem*
Tonks: Nie używaj mojego pełnego imienia. -,-Snape: Zostaniesz moją psiapsiółką?
Snape: Nie -,-Molly: Jeśli powie mi Pani co Moody miał powiedzieć Meghan.. Dopilnuję, żeby wyszła z anoreksji.
Molly: *ciężko wzdycha* Nie szantażuj mnie.. Dowiecie się w swoim czasie! Przestańcie męczyć Zakon..Fred: Sądzisz, że Malfoy kocha Meghan?
Fred: Wątpię.George: Nie jesteś zazdrosny o braciuszka?
George: Nie. Czego miałbym być?Syriusz: To ja twoja córka! *krzyczy rozkładając ręce*
Syriusz: O ku***..
![](https://img.wattpad.com/cover/66571225-288-k652175.jpg)
YOU ARE READING
Ja nie szukam żadnych kłopotów - to kłopoty zwykle znajdują mnie || Fred Weasley
FanfictionZanim zaczniesz czytać musisz wiedzieć, że jest tu pełno błędów ortograficznych, gramatycznych itp. Kiedy zaczynałam to pisać moje zdolności pisarskie nie były zbyt dobre, co nie znaczy, że teraz takie są. Poprawiona wersja znajduje się na moim prof...