3 .

399 13 12
                                    

O nie.. W myślach, miałam już chęć wyrzucenia, i ochrzanienia go.. 

- Co tutaj robisz? - zapytałam i podeszłam bliżej, żeby spojrzeć w oczy tego zdrajcy. 

- Bella.. - wziął głęboki oddech. 

- Wyjdź stąd. 

- Porozmawiajmy. - złapał, mnie za dłoń i wyszliśmy na zewnątrz. 

Odpuściłam. Nie chciałam, żeby wszyscy widzieli tą szopkę. Ale czułam, jak stoją na tarasie i podsłuchują.. 

- Wróć do mnie. 

- Nie, nie będziemy razem. 

- Dlaczego? - zapytał, ze smutkiem w głosie. 

- Amanda. Ona jest teraz Twoją dziewczyną. 

- Ale Ciebie kocham! - krzyknął. 

- Odpuść Sobie, to nie ma sensu. 

- Pamiętasz jak było nam dobrze? - zapytał. 

- Było.. Właśnie. Dobrze powiedziałeś. 

- Przepraszam. 

- Nie. Teraz już za późno, wracaj do Amandy a mnie zostaw w spokoju. 

Odwróciłam się i szłam w stronę domu, Jack jeszcze chwilę tam stał, spojrzałam ostatni raz na chłopaka i zamknęłam za Sobą drzwi. Wiedziałam, że wszyscy są na tarasie więc cicho tam poszłam. 

- Podobało się przedstawienie? - zapytałam. 

- Co? - dodał piskliwym głosem Carlos. - My nic nie robiliśmy, po prostu tylko staliśmy. 

- Dobra. - kiwnęłam głową. - Stoi tam jeszcze? 

- Tak. - powiedział Carlos. - Pomóc mu odejść? 

- Nie.. - zostaw go w spokoju. - Znudzi mu się to pójdzie. 

- A jak mu się nie znudzi? - kolejne pytanie, zadał James. 

- Popatrz na mnie. 

- No, patrzę i co? 

- Widzisz.. -  zaśmiałam się ironicznie i poszłam do pokoju. 

Pomimo wizyty Jack'a czułam się dobrze, ale nie wiedziałam jak długo. Chciałam czuć się tak jak wcześniej, żeby było dobrze i miło, pamiętać  wszystko co było przedtem. Tą każdą dobrą chwilę, miłe wspomnienie. A teraz? Muszę zapomnieć. 

- On nadal, nie odchodzi. - Carlos, wszedł do mojego pokoju. 

- Jak to? - zdziwiłam się.

- Porozmawiaj z Nim. 

- Nie. 

- Idź, zaraz będzie padać, nie chcesz żeby był chory.. 

- Nie interesuję mnie to. 

- Nieprawda. - Carlos pokręcił głową. - Wiem, że jest inaczej. 

- Nienawidzę Cię.. - wycedziłam przez zęby. 

- Dlaczego? - skrzywił się. 

- Bo masz rację.

Nie lubię jak Carlos ma rację, ale nie mogę też nic zrobić. Muszę z Nim porozmawiać, nie mam innego wyjścia. Narzuciłam na Siebie bluzę i zeszłam na dół do chłopaka. 

- Wszystko między Nami zostało wyjaśnione, możesz już iść.

- Dlaczego? 

- Zostawiłeś mnie. Zerwałeś ze mną. Odszedłeś. Wybrałeś inną. Nie rozumiesz, mam Ci to rozrysować? 

- Nie. 

- Więc? 

- Więc co, nie rozumiem. 

- Idiota. Możesz już Sobie iść, nie potrzebuję Cię.

- Powiedz mi to prosto w oczy, a obiecuję, że Sobie pójdę.

Wzięłam głęboki oddech, spojrzałam w niebo, zamknęłam oczy i wyobraziłam Sobie, że On już odchodzi, i nie zobaczę go więcej.. Bo mnie zdradził, spojrzałam mu głęboko w oczy.. 

- Jack. Nie kocham Cię. - patrzyłam w jego brązowe spojrzenie. 

- Obiecałem. - odwrócił się.

Uf. Poczułam ulgę. Już go więcej nie zobaczę, chociaż może przypadkiem na ulicy, w sklepie albo w parku. Nie spodziewałam się, że poczuję jeszcze smak jego ust. Gdy szłam w stronę domu, On chwycił mnie za ramię i mocno wpił się w moje usta. Trwało to chwilę, ale dla mnie świat się zatrzymał. Byłam tylko ja i On. Odepchnęłam go z całej siły, i uderzyłam w twarz, ten tylko pomasował bolące miejsce.

- Wyćwiczyłaś się. - uniósł kąciki ust. 

- Trenuję. - wzruszyłam ramionami.

- Obiecałem. - spojrzał na mnie. - Cześć. 

To było najdziwniejsze ' Cześć ' w moim życiu. Poczułam, się wolna. W końcu wolna, na początku miałam żal i smutek. A teraz? Czuję się wolna, i piękniejsza. 

- Auć.. - usłyszałam wchodząc do domu. - Mała. - Carlos zaczął mi gratulować. 

- Dziękuję. - poruszyłam brwiami, zrobiłam Sobie herbatę i poszłam na górę. 


Rozdział krótki, ale nie wiem co mam dalej napisać.

Wierzę w uczucia, nie słowa.Onde histórias criam vida. Descubra agora