35 .

58 5 0
                                    

* Logan. 

- No i co ja mam robić? - zapytałem chłopaków. 

- On jest dorosły, zostaw go z tym. Nie przejmuj się aż tak bardzo, są ważniejsze rzeczy. 

- Tęsknisz? - zapytałem. 

- Cholernie! Bardzo mi jej brakuję, nie spodziewałem się, że aż tak mocno zaangażuje się w ten związek. Zrobiłbym wszystko, aby jej było dobrze.

- eekh.. - Kendall się zachłysnął.

- Powoli. - James poklepał go po plecach. - Lepiej? 

- Tak, tak. Musiałem zachłysnąć się powietrzem. - odpowiedział i szybko chwycił za szklankę. 

- Mam! - krzyknął ponownie James. - Zainstalujemy mu w telefonie podsłuch, będziemy wiedzieli na bieżąco co robi, gdzie i z kim.

- To się raczej nie uda. Ale możemy go pośledzić, poprosimy Alice Ona nam jakoś pomoże. 

- Wątpię w to. - pokiwał głową Kendall. - Ona się nie zgodzi. 

- No to się jeszcze okaże. 

- Alice! - zawołałem ją. 

- Co tam? - zeszła na dół. - Co jest? 

- Musimy pomóc Loganowi, bo chcę się dowiedzieć co robi Carlos. A Ty Nam w tym pomożesz, zarezerwujemy Ci pokój, bo miałaś na początku robić za sprzątaczkę. 

- Co.. ? - zdziwiła się. - No przecież On mnie pozna. - pokręciła głową 

- Nasza Mała Alice.. - Kendall przytulił Al. - Słońce, przecież nasza charakteryzatorka pomoże Ci. Nie martw się. 

- Dobra. Ale jak zostanę poznana, to nie ręczę za Siebie. - pogroziła Nam.

No tak. Lepiej by było jakby jednak poszła za tą pracą, ale cóż. Już zaraz Alice ma jechać do studia, a potem jedzie do hotelu. Może dowiem się czegoś więcej. 

* Alice.

Nie spodziewałam się, że ta metamorfoza, się uda. Chociaż powiem, że mam lekki stres. Przy hotelu natknęłam się na moją dobrą Przyjaciółkę. 

- Violetta? - podeszłam do dziewczyny. 

- Przepraszam, znamy się? 

No jasne, że tak! Od przedszkola! Chciałam jej to wykrzyczeć, ale niestety się nie udało, bo zapomniałam, że mam na Sobie charakteryzację. 

- Musisz mi pomóc, to ja Alice Brown. 

- Nie wierzę! To Ty?! Mega się zmieniłaś. 

- To charakteryzacja, musisz mi pomóc. 

Wytłumaczyłam Violi wszystko po kroku co i jak. I zostałam mile zaskoczona, ponieważ jest córką i zarazem współwłaścicielką hotelu. W którym przebywa Carlos. Jako, że do spotkania Carlosa jest dużo czasu. Pomogła mi w tym małym podstępie. Byłam jej mega wdzięczna. Wszystko poszło zgodnie z planem, przynajmniej mam taką nadzieję. 

* Bella. 

- Cześć! - przywitałam się z Ericiem. - Długo czekasz? 

- Nie, nie. Przyszedłem chwilę przed Tobą. Zamówić Ci coś? 

- Wiśniową herbatę poproszę. - uśmiechnęłam się. - Przepraszam, że nie mogliśmy wczoraj porozmawiać, ale późno skończyłam i byłam zmęczona.

- Rozumiem, życie gwiazdy. Ale teraz możemy się skupić na spotkaniu. - nerwowo pocierał ręce.

- No to teraz powiedz co Cię trapi. 

- Pamiętasz tą aferę z narkotykami? Ja zostałem w ta wplątany, chociaż wcale mnie tam nie było. 

- Nie będę owijać w bawełnę. Ile potrzebujesz? 

- Dwa i pół tysiąca, ale to nie o to chodzi. 

- A o co? - zapytałam. 

- Muszę odsiedzieć w więzieniu 2 tygodnie! Ale ja przecież nie brałem w tym udziału, nie było mnie tam bo byłem w szpitalu. 

- No to masz alibi. - wzruszyłam ramionami. - Dziękuję. - uśmiechnęłam się do kelnerki. - Masz alibi.

-Tylko, że tam wtedy był wielki bałagan, nie mogą mi tego udowodnić. 

- Powoli i wszystko się ułoży. - chwyciłam go za rękę, aby dodać mu otuchy. - Będzie dobrze. 

- Dziękuję. Bella, skoro moja przyszłość jest jeszcze nie wiadoma to może byś chciała wyjść ze mną dzisiaj na spacer wieczorem? 

- Jako przyjaciele? - upewniłam się. - To nie randka? 

- No nie, zwykłe przyjacielskie wyjście. 

 - Ok. Jasne. 

- No to świetnie. Będę o 18. 

- Świetnie. 

Wróciłam do hotelu, odpoczęłam zjadłam obiad wzięłam kąpiel i postanowiłam zabrać się za ubiór na dzisiejszą nie randkę. Chciałam założyć coś luźnego, ale i dobrze wyglądać. Gdy byłam już gotowa, zeszłam na dół gdzie czekał na mnie Eric. 

- Cześć. - przywitaliśmy się. 

- Cieszę się, że jednak mnie nie wystawiłaś. - zaśmiał się. 

- No przecież obiecałam. 

Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, a potem poszłam z Ericiem w jego jedno z ulubionych miejsc. Byłam zachwycona tym widokiem kwiaty, drzewa mały piękny ogród z niewielkim strumykiem. 

- Ładnie tu jest, bardzo spokojnie. 

- Lubię tutaj czasami przychodzić. - uśmiechnął się. - Ale nie o tym mowa! Mam świetną wiadomość. Nie muszę przebywać w tym więzieniu, bo mój Ojciec i sędzia są znajomymi. A do tego On jeszcze pogrzebał w kilku miejscach, i wszystko się wyjaśniło. Mam zapłacić tylko karę. 

- To cudownie! - przytuliłam chłopaka. - Mówiłam, że wszystko się ułoży. 

Porozmawialiśmy jeszcze o innych sprawach, trochę śmiechu i nasza nie randka zleciała naprawdę szybko. Zaczęliśmy się powoli zbierać, bo robiło się późno. Eric odprowadził mnie pod hotel, pożegnaliśmy się a On nagle pocałował mnie w usta. Trwało to sekundy, ale dla mnie był to mega długi czas. Szybko odsunęłam się od Niego i pobiegłam do domu. Dlaczego On to zrobił. 

Wierzę w uczucia, nie słowa.Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora