100.

146 4 2
                                    

5 lat później. 

Carlos wraz ze Scarlett doczekali się dwójki dzieci. Logan  i Emily zdecydowali się razem zamieszkać. Urodziła im się córka która otrzymała imię Alice, po zmarłej żonie wkrótce na świat przyjdą ich bliźnięta. Kendall wraz z Dustinem przestali ukrywać swój związek. James zajmuje się muzyką a Bella oprócz muzyki wzięła na siebie nową pasję film. Dogadują się i zamieszkali ze sobą.

- Logan, spakowałeś nasze rzeczy? - zapytała Emily, zapinając pasami Alice. 

- Tato! - krzyknęła dziewczynka. - Chodź bo się spóźnimy, a ty zawsze wolno się pakujesz. 

- Idę już idę. - powiedział Logan. 

Logan spakował się do samochodu i ruszyli w podróż. Mieli spotkać się wszyscy razem na wspólnych wakacjach. Carlos i Scarlett dojechali na miejsce, cieszyli sie, że będą mogli wszyscy razem znowu się spotkać. 

- Myślisz, że ktoś się obrazi, jak pierwsi wybierzemy pokój? - Carlos poruszył brwiami, pytając o zdanie Scarlett. 

- Nie mam zielonego pojęcia ale widzę, że dzieciaczki już pokój wybrały. - zaśmiała się wskazując na dzieci które skaczą po łóżku. 

- No dobra. Cieszę się, że znowu się spotykamy. 

- Tak, stęskniłam się za wszystkimi. 

Carlos wraz ze Scarlett zaczęli się rozpakowywać. Dzieci były lekko zmęczone podróżą więc Scarlett postanowiła je położyć, aby zregenerowały siły na później.

- Dustin, wziąłeś moją gitarę? - Kendall spojrzał na chłopaka. 

- Tak. - pokiwał głową. - Dobra, zatrzymajmy się, bo muszę zatankować.. - powiedział. - Inaczej nigdzie nie pojedziemy, a znając życie będziemy ostatni na miejscu. - zaśmiał się Dustin. 

- Wątpię w to. Jeżeli James się nie ogarnie, to wraz z Bellą przyjadą na samym końcu albo i wieczorem. - zaśmiał się Schmidt. 

- No dobra. Nie ma co gdybać, zbierajmy się i jedziemy. 

Dustin i Kendall zapłacili i ruszyli dalej w drogę, nie chcieli przyjechać na samym końcu.

- James nie wiem czy mam ochotę tam jechać. - Bella, zapięła pasy w samochodzie i spojrzała na chłopaka. 

- Dlaczego? - pokiwał głowa. - Przecież to nasi przyjaciele, ucieszą się. 

- Oczywiście! - podniosła głos. - Wszyscy są tacy szczęśliwi. - oburzyła się. - Nie mogę się ciągle z tym pogodzić, tyle lat.. 

- Wszystko będzie dobrze. - ucałował ją w dłoń. 

- Nie, nie będzie. - pokręciła głową. - Dobra. Miejmy to już za sobą. Jedźmy.

Bella nie miała dobrego nastroju, źle się czuła. Widząc szczęście jakim są dzieci przyjaciół sama chciała mieć tyle szczęścia, ale diagnoza którą poznała kilka lat temu zrujnowała jej życie. Jednak po drodze zaczęła rozmyślać. 

- Przepraszam. - powiedziała do Jamesa. - Nie chcę psuć nam wakacji. Przepraszam. - spojrzała na chłopaka. 

- Kochanie. - złapał ją za dłoń i zatrzymał się na poboczu. - Chodź. - wysiedli z samochodu. 

- James. - jęknęła. - Nie mamy czasu, bo dojedziemy na samym końcu. - skrzywiła się. - Gdzie mnie prowadzisz? - zaczęła marudzić. - Proszę. 

- Zaufaj mi. - uśmiechnął się.

James i Bella doszli do łąki pełnej kolorowych kwiatów, słońce świeciło a wszędzie było słychać odgłosy ptaków. 

Wierzę w uczucia, nie słowa.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz