* Alice.
Wiadomość o wakacjach, bardzo mnie ucieszyła. Potrzeba Nam spokoju i relaksu. Ale jechać bez Belli, to trochę dziwne uczucie. Poczekamy? Nie wiem.
- Logan. - szturchnęłam lekko chłopaka. - Śpisz?
- Nie, nie śpię.
- Fajnie, że jedziemy na wakacje. Cieszę się. Ale tak bez Belli?
- Nie wiem, zobaczymy. Musimy porozmawiać z Carlosem.
Huk. Głośne trzaśnięcie drzwiami dało znać, że ktoś jest mocno zdenerwowany bez namysłu zeszliśmy na dół.
- Carlos. - zdziwiłam się, jak przechylił butelkę wódki.
- Co Ci się stało? - zainteresował się Logan.
- Eric się stał! - odpowiedział, nie zmieniając swojej miny.
- Nie rozumiem. - usiadłam naprzeciwko chłopaka, i uważnie go słuchałam.
- Jak wróciliśmy od Niego, zadzwonił do mnie, że Bella jest. Szybko tam pojechałem, a On powiedział, że pojawiła się u Niego żaby zadzwonić. I powiedzieć, że nic jej nie jest. Że wróci, że mamy na Nią cierpliwie czekać.
- Poczekaj, poczekaj. - szybko zadzwoniłam na jej numer. - To koniec. Straciliśmy jakikolwiek kontakt.
- Mówiłem. - skrzywił się.
- Może musi Sobie wszystko poukładać. - powiedział spokojnie Logan.
Nie chciałam w to uwierzyć, albo po prostu nie umiałam. Wróciłam do swojego pokoju. Jeżeli Ona tak stawia sprawę, że nie chcę się z Nami kontaktować. To mówi się trudno. Jadę na wakacje! Z Nią czy bez Niej. Koniec. Nie będę się martwić o wszystkich. Kręciłam się na łóżku, bo nie bardzo mogłam zasnąć. Rano miałam bardzo miłą pobudkę.
- Wstawaj śpiochu. - Logan ściągnął ze mnie kołdrę.
- Logan. - mruknęłam. - Jeszcze minutka.
- Wstawaj, wstawaj.
No i co miałam zrobić. Musiałam wstać, bo inaczej pęcherz by mi eksplodował. Poszłam od razu do łazienki.
- Nawet nie zauważyłaś śniadania. - pokręcił głową.
- Przepraszam. Wstałam tylko dlatego, że musiałam iść siusiu. Inaczej nie podniosłabym się z łóżka. A tak poza tym, to z jakiej okazji śniadanie?
- Musisz pomóc mi się spakować, bo wyjeżdżamy dzisiaj wieczorem.
- No dobra. Już.
Pomogłam spakować się Loganowi a potem sama wzięłam się za swój bagaż. Nie planowałam brać wielu rzeczy, bo naprawdę nie ma takiej potrzeby. Gdy skończyłam z naszymi bagażami, zajrzałam do Carlosa.
- Cześć. Mogę wejść? - zapytałam.
- Jasne, siadaj. Proszę.
- Spakowany?
- Tak, już kończę. - zamknął walizkę.
- Carlos, jak się czujesz?
- Dobrze. Przecież widać.
- No właśnie, widać. Co jest?
- Powiedz mi dlaczego Ona taka jest. Nie chcę się nawet odezwać, dać znaku życia. Przecież wie jak się martwimy, co ja mam mówić Rodzicom. Nie mogę ich ciągle okłamywać.
![](https://img.wattpad.com/cover/127279209-288-k118861.jpg)
YOU ARE READING
Wierzę w uczucia, nie słowa.
Teen FictionIsabella , Alice , Carlos , Kendall , Logan , James . Big Time Rush - moja interpretacja życia młodych gwiazd. Wszystko zapowiada się obiecująco, ale życie pisze różne scenariusze.. Dla każdego bohatera są chwile dobre i złe. przeczytaj , skomentu...