86.

33 1 0
                                    

Pogrzeb Alice odbył się w jej Rodzinnym mieście. Rodzice Alice byli zdruzgotani, nikt nie mógł uwierzyć, że tak młoda dziewczyna przegrała walkę z życiem.

- Spotkaliśmy się tutaj, aby pożegnać Alice Henderson, jej śmierć jest dla Nas wszystkich wielkim bólem. Chciałoby się powiedzieć bardzo wiele lecz brakuję Nam odpowiednich słów..

Mowa księdza nie trwała długo, zaraz po chwili swoje przemówienie chcieli powiedzieć jej Rodzice. Mówili z bólem który rysował im się na twarzy. Po ceremonii na cmentarzu zostali Przyjaciele i część Rodziny. Logan postanowił przekazać wszystkie rzeczy Rodzicom Żony.

- Jeżeli będziesz miał jakiś problem, to pamiętaj zawsze możesz na Nas liczyć. - powiedziała Mama Alice.

- Nie zostawimy Cię, przyjeżdżaj do Nas kiedy tylko chcesz. - Ojciec poklepał Logana po ramieniu. - Bez względu na wszystko będziesz naszym Synem.

- Dziękuję. - kiwnął głową.

- Skarbie musimy już jechać, w domu czeka na Nas cała Rodzina. Przyjedźcie do Nas.

- Zastanowimy się. - uśmiechnął się delikatnie.

- Dobrze. Do widzenia. - powiedzieli i poszli.

- Do widzenia. - kiwnął głową. - Możecie zostawić mnie jeszcze na chwilę samego? - zapytał Logan.

- Oczywiście, nie ma sprawy.

Wszyscy opuścili cmentarz, Logan stał jeszcze przy grobie Alice. Pomnik można było widzieć z daleka, przedstawiał Anioła z wielkimi skrzydłami i złotą świecą.

- Co teraz z Nami będzie? Ja nie chcę Cię tracić kocham Cię nad życie. I nie wyobrażam Sobie mojego dalszego życia bez Ciebie. Moje życie nie ma sensu.. Ale nie martw się. Spotkamy się już niedługo. Kocham Cię Alice.. - powiedział i wrócił do Przyjaciół. - Możemy jechać do domu.

 Nie idziemy do Rodziców? - zapytał James.

- Pożegnam się tylko z Nimi i będziemy jechać.

Wszyscy pojechali do Rodzinnego domu Alice, Logan chciał iść sam. Chciał się pożegnać z Rodzicami, i zaraz wracać z powrotem do Los Angeles. Do domu wracaliśmy w zupełnej ciszy, nikt się nie odzywał, po powrocie też była cisza. Jakby nie było w domu żywej duszy. Logan od razu poszedł do pokoju. Słychać było tylko jakiś hałas. Chłopaki zajrzeli do pokoju kumpla a ten pakował wszystkie rzeczy Alice do pudeł.

- Logan. - odezwał się niepewnie James.

- Może możemy Ci jakoś pomóc? - zapytał Carlos.

- Zaklejcie te pudła taśmą, ja jutro to zawiozę i na kilka dni wyjadę.. - westchnął.

- Gdzie? - zdziwili się.

- Jadę do Rodziców Alice, tam będę mógł poczuć się jakbym chociaż spędzał z Nią trochę czasu. To taka moja terapia.

- Ale nie będzie Ci to bardziej przypominać Alice? - zapytał Dustin.

- Będzie, ale chcę chociaż jeszcze trochę poczuć jej obecność. - spojrzał w okno. - Czuje się, jakby ktoś wyrwał mi serce i zakopał pod ziemią.

- Na długo wyjeżdżasz? - zapytał Colton.

- Nie myślę, że nie. Może tydzień, albo dwa. Jeszcze nie wiem.

- Pudła są już sklejone. Pomożemy zabrać Ci je do samochodu.

- Dzięki, prawdziwi z Was przyjaciele.

- Zawsze możesz na Nas liczyć! - Kendall poklepał go po ramieniu.

Scarlett i Bella siedziały na dole, przeglądając wspólne zdjęcia. Bella zadumała się nad ich wspólnym zdjęciem z miesiąca miodowego które zrobił im przypadkowy wczasowicz. Wszyscy byli uśmiechnięci i weseli. Dziewczyna wstała z kanapy i poszła na górę do Logana.

Wierzę w uczucia, nie słowa.Where stories live. Discover now