47.

34 4 0
                                    

Lisa spała, a Bella już od rana załatwiła wiele rzeczy. Miała chwilę, aby zjeść śniadanie, musiała odpocząć i zebrać siłę. Wykonała ostatni telefon. 

- Słucham. - powiedział ledwo żywy chłopak.

- Musisz mi pomóc, przyjedź do Lisy. Proszę. 

A jak nie przyjedzie? Albo totalnie mnie oleję. Co ja zrobię, On mi już przecież nie ufa. A ja chcę ich odzyskać. Przyjechał. Zabrałam resztę rzeczy i wyszłam. 

- Jestem. - wzruszył ramionami. - Co dalej? 

- Poczekaj. - zapisałam na kartce adres. - Musimy tutaj podjechać. 

- Po co? - zapytał. 

- Nie pożałujesz. 

Rozmowa wcale się nie kleiła, radio grało a ja kątek oka zerkałam na Carlosa. Nie znał chyba tej okolicy, i dobrze. 

- Jesteśmy. - powiedział i zgasił silnik. - Kazałaś mi przyjechać pod jakiś dom? 

- Tak. Chodź. - zawołałam go za Sobą. 

Piękny duży trawnik, Carlos badał najmniejszy szczegół. Weszliśmy do środka, był pod wrażeniem. Bo dom był większy niż poprzedni. Oprowadziłam go po całym domu, na zewnątrz nie wyglądał na tak duży jak się okazało w środku. Z tyłu był basen, ogród wielkie patio z grillem i wieloma innymi szczegółami. Usiedliśmy na chwilę.

- Co o tym myślisz? - zapytałam Carlosa. 

- Tutaj przebywałaś? 

- Nie. Po prostu, pytam się czy Dom Ci się podoba.

- Tak, duży przestronny ładny dom. 

- Niespodzianka. - uśmiechnęłam się nieśmiało. 

- Nie? - pokręcił wolno głową. - Serio. 

- To nasz dom, w którym teraz będziemy mieszkać, kupiłam. Musimy coś zmienić w naszym życiu. Zaczynamy od nowa. 

-Ale jak? Skąd miałaś na to pieniądze, przecież to musiało kosztować majątek. 

-Mam, miałam i będę miała pieniądze o to się nie martw. Podoba się? 

- Zaczynamy od nowa? 

-Wracam do domu. Koniec z ukrywaniem się. 

*Carlos. 

Ona wraca do domu, w końcu. Nareszcie. Już nie kłamie. Bardzo się cieszyłem. 

- Możemy jeszcze podjechać do Lisy? - zapytała. 

-Dobrze, nie ma problemu.

Bella szybko pobiegła do domu Lisy, ja zostałem w aucie. Nie miałem ochoty wychodzić, wolałem poczekać.

- O 18? - Lisa wyszła na balkon. 

- Tak! Jutro wyślę Ci SMSa ze szczegółami

- Jasne! Do jutra! 

- O co chodzi? - zapytałem. 

- Chciałabym zrobić małe przyjęcie, na nowy dom. I z małej okazji, że ja już wróciłam. 

- Myślisz, że się wyrobimy? - zapytałem, oddalając się od domu Lisy. 

- Jak wszyscy się zbierzemy, to na pewno. Mam genialny pomysł. - zatarła ręce. 

- Obawiam się. 

- Nie będzie źle. Pojedź do domu, weź parę rzeczy i wróć. Poprosiłam Lisę abyśmy mogli jeszcze spędzić tą noc u Niej. 

- No dobra. - westchnął ciężko.

Zrobiłem to o co poprosiła mnie siostra, zaraz po powrocie wróciliśmy do Lisy. Wszystko jej wytłumaczyliśmy. Następny dzień zaczął się szybko, wszyscy zajęliśmy się przygotowaniami. Zatrudniliśmy do pracy Davida, Pablo, Lisę i Masona. 

 Która godzina? - zapytał Pablo. 

- 16. - odpowiedziałem.  

- Dobra. Możesz napisać do wszystkich. 

- Już to zrobiłem, ale zadają mnóstwo pytań.

- Napisz, że mają być na 18. Podaj adres.. A my bierzemy się za Siebie, każdy musi się przygotować. - Bella wydała rozkaz.

Skończyliśmy z chłopakami ogarniać resztę, dziewczyny poszły się szykować. Nie wiem co One zrobią w dwie godziny ale dobra. 

- No to możemy odpocząć. - padłem na sofę. 

- Przecież zaraz będą goście. - poganiał go Pablo. 

- Jak Ty mało wiesz o życiu.. - zaśmiałem się. 

- Nieprawda. - pokręcił głową. 

- Ja wiem ile czasu Lisa spędza na makijażu, przy doborze stroju. Carlos ma rację, usiądź i odpocznij.

- Zaskoczę Was. Miałem dziewczynę, nie zawsze byłem gejem.. Jestem Bi. 

- Co, co? - Carlos nie dowierzał. Ty mi chcesz powiedzieć, że miałeś dziewczynę? 

- Tak. 

- Carlos. - krzyknęła Bella. - Możesz przyjść? 

- Idę. - spojrzał na Pablo. - Tak, idę. - spojrzał na Pablo. - Co się stało? 

- Bo mam taki mały pomysł. 

- Znowu? - spojrzałem na Lisę. 

- Mnie w to nie mieszaj, sama to wymyśliła i może dobrze. 

- Ale powiecie o co chodzi? 

- Jak przyjdą chłopaki i Alice, to poprosisz ich aby przyszli na patio.. Ja tam będę, chcę wszystko wytłumaczyć. 

- Dobra, nie ma problemu. 

-Dziękuję. 

*James. 

Nie miałem najmniejszej ochoty iść na żadną imprezę, mogłem mieć inne plany. Ale nikt o to nie zapytał. Kazali mi przyjść to poszedłem.

- Bardzo ładny dom. - uśmiechnęła się Alice. 

- Ciekawe do kogo należy? - zainteresował się Kendall. 

- Może Carlos chcę Nam ujawnić swoją dziewczynę. 

-Jasne. No dobra, miejmy to już za Sobą. 

Mogłem wrócić do samochodu i pojechać do domu, ale nie będę tego robił. Zacznijmy to przedstawienie.

Wierzę w uczucia, nie słowa.Where stories live. Discover now