5 .

286 12 0
                                    

Usłyszałam No Limit! Już wiem, że to nie skończy się dobrze.. Boję się, ale nie mogę nic zrobić. Trzeba grać. 

- Coś się stało? - zapytała Alice. 

- Nie, skądże. - uśmiechnęłam się. - Wszystko jest ok, pójdę się położyć.

- Coś się stało? - zapytał Carlos. 

- Wszystko jest dobrze. 

- Ale Bella, jakoś dziwnie wygląda.. 

- Pewnie źle się czuję. 

- No ok.

Co ma być, to będzie. Muszę to jakoś przeżyć, nie mogę dać po Sobie poznać, że coś jest nie tak. Dobra, pójdę do Nich i porozmawiamy. 

- oo.. - tuż za drzwiami ujrzałam Alice. - Co tutaj robisz? - zapytałam.

- Właśnie miałam pukać, mogę wejść? 

- Jasne. Coś się stało? 

- To Ty mi powiedz. - założyła ręce na piersi. - Coś się stało, widziałam Twoją minę jak tylko James zaczął mówić o klubie. 

- Nie, wszystko jest dobrze.

- Może nie znamy się długo, ale mogę powiedzieć z czystym sercem, że coś Cię zaniepokoiło. 

- Dobra.. - wzięłam głęboki oddech. - Jak już wiesz, chłopaki mają zamiar iść do No Limit! A ja tam Sobie dorabiam, wiesz nie mam na razie żadnej pracy. Ale to nie o to chodzi.

- Aha. Ok. - dziewczyna słuchała dalej. 

- Więc tak. Śpiewam tam i tańczę, ale nie normalnie. Występuję w roli tancerki w Bikini barze, tak wiem.. Tamta część klubu, jest oddzielona.. Striptiz i te sprawy, prywatne tańce. 

- Musisz z tym skończyć, bo jeżeli Carlos się dowie.. 

- Wiem, dzisiaj chcę zrezygnować. 

- Ale jak chłopaki zobaczą, Ciebie w klubie? 

- Wychodzimy za pół godziny! - krzyknął Kendall. 

- Widzimy się na dole, za pół godziny.

- Ale.. 

- Muszę pogadać z Szefem, bez względu na konsekwencje. Pójdę tam, i porozmawiam. 

- Ok. 

Nie miałam innego wyjścia, mogłam zadzwonić. Ale wolę stawić czoło, temu co będzie na mnie czekać. Wy tuszowałam rzęsy, pomalowałam usta i założyłam ulubione jeansy, koszulę mgiełkę, czerwone szpilki, luźny żakiet i torebkę do której spakowałam drobiazgi. Nie wiedziałam jak mam się zachować i co zrobić. Ułożyłam jeszcze włosy i zeszłam na dół. 

- Mała, idziesz? - zdziwił się Carlos. 

- To miał być męski wypad? 

- Nie.. - pokręcił głową. - Fajnie, że idziesz. Odstresujesz się. 

- Jeżeli będę przeszkadzała, to mogę zostać w domu.. 

- Kto zostaję w domu? - James zszedł na dół. 

- Jeżeli to miał być męski wypad, to mogę zostać w domu. 

- Nie. Idziesz z Nami. - uśmiechnął się. 

Gdy wszyscy się zebrali na dole, w końcu mogliśmy udać się do klubu. Miałam mieszane uczucia, z jednej strony cieszyłam się, że mam za plecami Przyjaciół, ale z drugiej strony bałam się, że dowiedzą się całej prawdy a potem wszyscy się odwrócą.. A w szczególności Carlos. Jego zdanie o mnie jest dla mnie naprawdę ważne.. Gdy tylko weszliśmy do środka, zajęliśmy jakieś miejsce. Poszłam do baru.. 

- Cześć. - przywitałam się z barmanem. 

- Coś późno jesteś. - uśmiechnął się. 

- Proszę Cię, nie praw mi morałów. Jest Szef? 

- U Siebie. - kiwnął głową. 

- Dziękuję. - odpowiedziałam uprzejmie. 

- Zamówiłaś, już coś? - zapytał Carlos. 

- Nie wiem, co chcecie? - uśmiechnęłam się. 

Carlos zamówił dla Nas drinki i poszliśmy do stolika, nerwowo rozglądałam się żeby nie natrafić na Szefa. Alice chyba zaczęła coś podejrzewać, bo co chwila zerkała w moją stronę wysłałam jej wiadomość, że wszystko gra. Wiedziałam, że zaraz muszę iść do Szefa.. 

- Ja będę się zbierała.. - powiedziałam do Carlosa. 

- Już? - zapytał Logan. 

- Nie czuje się dobrze.. - pokręciłam głową. - Widzimy się w domu. Cześć, miłego wieczoru. 

Wyszłam z baru i zaraz  poszłam w kierunku pokoju Szefa. Wzięłam głęboki oddech, zapukałam. Nie usłyszałam ' Proszę ' więc poczekałam chwilę, ale nie będę czekać wieczności. Weszłam, a On siedział w fotelu.. Wysoki postawny mężczyzna, z ciemnymi blond włosami i zielonymi oczami, idealnie wyprasowana ciemnoniebieska koszula która opinała mięśnie mężczyzny. 

- Isabella. - uśmiechnął się szeroko. - Jak pięknie dzisiaj wyglądasz. 

- Dziękuję. Chciałam porozmawiać. 

- Siadaj, proszę. - podał mi szklankę wody.

- Dziękuję, ale postoję.. Przyjaciele na mnie czekają, to nie zajmie długo. - wypiłam całą zawartość szklanki.

- Dobrze. O co chodzi? Wolne? 

- Rezygnuję. - odwróciłam wzrok od mężczyzny

- Piękna i zabawna. - podszedł do mnie, i pogłaskał mój policzek. 

- Nie żartuję. Chcę zrezygnować, nie będę więcej tutaj tańczyć ani śpiewać. - powiedziałam stanowczo. 

- Nie, nie. Wolne dzisiaj tak, ale nie zrezygnujesz. 

- Rezygnuję i koniec! Nie będę więcej tańczyła, koniec! - skierowałam się w stronę wyjścia. 

- Stop! - zatrzasnął mi drzwi. - Nie tak szybko, nie wywiniesz się tak łatwo.. 

Poczułam się dziwnie, nie wiedziałam co się ze mną dzieję.. Zrobiłam się weselsza i bardziej śmiała w stosunku do Szefa. 

- Jak się czujesz? - zapytał. 

- Świetnie. - odpowiedziałam. 

- Nadal chcesz odejść? 

- Tak! Ale przed odejściem, chcę coś Ci dać.

Nie wiele myśląc, zrobiliśmy to. Nie myślałam, że będę czerpała z tego taką przyjemność.. Ale się udało. Po wszystkim wróciłam do domu, rano pewnie będę tego żałowała, ale dzisiaj czułam się świetnie. Cicho weszłam do domu, i poszłam do swojego pokoju. Szybko zasypiając po ciężkim dniu. 

Wierzę w uczucia, nie słowa.Where stories live. Discover now