45.

31 3 0
                                    

* Bella. 

Wstałam. I od razu pomyślałam Sobie.. Idiotka. Co ja zrobiłam. Przecież ten SMS wczoraj mnie pogrąży. Idiotka. Na dole Mason właśnie wybierał się do pracy, poczekałam aż Lisa się z Nim pożegna. Wtedy zeszłam ja.

- Już na nogach? - Lisa spojrzała na mnie. 

- Tak. Nie mogłam spać. 

- Dlaczego? 

- Wczoraj zrobiłam głupią rzecz.. - usiadłam na krześle. 

- Co? 

- Napisałam do Carlosa, że chcę się z Nim dzisiaj spotkać. O 12. 

- Uważaj na Siebie. 

- Nic mi nie powiesz? - zdziwiłam się, i odłożyłam jabłko. 

- Nie, jesteś dorosła. Uważaj na Siebie, tylko o tyle Ciebie proszę. 

Uch. Serce biło mi mocniej, musiałam założyć bluzę z kapturem. Wciąż się bałam, boję się. Spięłam włosy, nałożyłam trochę pudru i poszłam. Z każdym krokiem gdy się zbliżałam, miałam wielką ochotę wrócić. Byłam chwilę przed czasem, weszłam do środka poszłam do łazienki i przygotowałam się na każdą możliwą reakcję. W oddali zauważyłam postać. 

- Carlos. - szepnęłam a On mocno mnie przytulił. 

- Co się dzieję? - zapytał. 

- Poczekaj, nie będziemy tutaj rozmawiać. 

Poszliśmy w kierunku parku, było tam parę miejsc w których możemy spokojnie porozmawiać i nikt Nas nie zauważy. Usiedliśmy na ławce. 

- Co się z Tobą dzieje? 

- Przepraszam, ale muszę odpocząć, chcę chwili spokoju. Muszę poradzić Sobie z tym sama. 

- Ale my Ci pomożemy. Tylko wróć. 

- Nie, nie mogę. Nie umiem spojrzeć Wam w oczy. Boje się, tak bardzo. Każdego dnia. 

- Mała, wszyscy tęsknią.

- Carlos ja wiem. Daj mi czas. Proszę. 

- Nie wiem czy mi się uda. 

- Spotkajmy się jutro, proszę. 

- No dobra. Pokręcił głową. 

- Dziękuje. - pożegnaliśmy się i każde z Nas poszło w swoją stronę. 

* Carlos.

Dziwnie się czułem, spotykając się z Bellą. Nie widziałem jej dawno, więc może dlatego. Wracając do domu miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuję. Odwróciłem się kilkukrotnie, ale nie było tam nikogo. Wpadłem jeszcze do kumpla, wróciłem późnym wieczorem, zmęczony od razu padłem na łóżko. Usłyszałem jak James rozmawia z kimś przez telefon, był włączony głośnik więc wszystko było idealnie słychać. 

- Nie ma jej, a właściwie to nie wiem kiedy wróci. - uśmiechnął się.

- Spotkanie jutro? - kobieta w telefonie zadała pytanie. 

- Jutro mi nie odpowiada, może wieczorem ale nie. Pojutrze nie mam planów, a w pracy mam wolne.

- Czekam na telefon. 

Nie wiedziałem z kim rozmawiał, ale ja się tego dowiem. 

- Późno wczoraj wróciłeś. - zauważył Kendall. 

- No niestety, zeszło się trochę. 

- Możesz zaprosić swoją znajomą. - powiedział James. 

- Nie sądzę. 

- Mnie dzisiaj nie ma w domu, mamy z Kendallem podjechać do studia. 

- A ja zabieram Logana. - powiedziała Alice.

- Gdzie? - zdziwił się. 

-  Jadę na Casting, jedziesz ze mną. A potem w kilka innych miejsc.

- No więc do dzieła. - powiedział  Kendall. 

- Dajcie mi spokój. - zdenerwowałem się i poszedłem do pokoju. 

Nie miałem ochoty na ich głupie żarty, późnym popołudniem gdy większość wróciła ja wyszedłem. Miałem spotkać się z Bellą. Umówiliśmy się w kawiarni. Bardzo się cieszyłem na to spotkanie. 

- Cieszę się, że jesteś sam. 

- No wiadomo, przecież obiecałem.

- Opowiadaj co się dzieję w domu? Jak wakacje? 

- Wszystko jest dobrze. 

Poszedłem zapłacić, Bella skorzystała jeszcze z łazienki. Wyszliśmy i postanowiliśmy się przejść. Bella co chwila się odwracała. 

- Co jest? - zaniepokoiłem się.

 - Wydaję mi się, że ktoś Nas śledzi. 

- Nie, tak jak mówisz wydaje Ci się. - spojrzałem i zobaczyłem znajomą sylwetkę. 

- No dobra. Dobrze, że nikt Nas nie poznał. 

Nie wytrzymałem, szepnąłem do Belli żeby przyśpieszyła bo ktoś faktycznie za Nami szedł. Musiałem dowiedzieć się kto to był. Skręciliśmy w uliczkę i zatrzymałem się. 

- Wiedziałem! - krzyknęła postać, i zdjęła kaptur z głowy. 

- Carlos.. - jej głos zadrżał. - Obiecałeś. - do oczu napłynęły łzy. - Obiecałeś. 

- Przepraszam. Nie wiedziałem nic. 

Bella szybko pobiegła, uciekła wręcz. Wsiadła w pierwszą taksówkę po czym szybko odjechała. Nie mogłem nic zrobić, było mi naprawdę głupio. Czułem się źle. 

Wierzę w uczucia, nie słowa.Where stories live. Discover now