34 .

57 5 0
                                    

* Bella.

Większość swojego czasu poświęcam na próby, nie miałam pojęcia, że to aż tak uszczęśliwia. Chociaż chciałabym mieć chwilę czasu dla Siebie, ale to co robię daje mi satysfakcję. Dzisiaj gramy na Brooklynie, mam lekką tremę. Ale mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku.

- Pablo.. Mam lekką tremę, boje się. 

- Będzie dobrze. Uwierz mi dasz radę. 

- Mam świetny pomysł! Pożyczę Ci moje ciuchy, wykonam makijaż i zaśpiewasz za mnie! - uśmiechnęłam się i odwróciłam do wyjścia. 

- Stój! 

- Nie wierzę.. - uśmiechnęłam się do Pablo. - Eric! Co Ty tutaj robisz? 

- Miałem parę problemów, więc na razie muszę zostać parę dni w Nowym Jorku. 

- Coś poważnego? 

- Nie skupiaj się teraz na tym, nie przedłużaj.. Idź na scenę, a ja będę tutaj czekał i Ciebie dopingował! 

- Brooklyn! Jak się bawicie? - prezenter zaczynał rozmowę. - Dzisiaj długo wyczekiwany przez Was koncert! Nasza gwiazda, już czeka na Was za kulisami. Zróbcie hałas! Przed Wami wschodząca gwiazda Isabella Pena! 

Weszłam na scenę, przywitałam się z widownią i zerknęłam w stronę Erica, który mocno trzymał za mnie kciuki! Bardzo się cieszyłam, że jest tutaj ze mną. Zaczęłam koncert, na którym bawiłam się naprawdę świetnie. Po udanym koncercie, rozdałam kilka autografów, porozmawiałam z ludźmi i zrobiłam parę zdjęć. Całkowicie zapomniałam o Ericu, pojechaliśmy na miejsce naszego noclegu i zaraz szybko zasnęłam. 

* Logan.

Carlos naprawdę dziwnie się zachowuję, był na randce i od razu został na noc.. To było dość dziwne, ale cóż. Jest dorosły. Co chwila odbiera telefon, i odpisuję na SMS-y. Skorzystałem z chwili gdy nie było go w pobliżu, zajrzałem do jego pokoju i zauważyłem na stoliku otwarty kalendarz. Miał tam zapisane kilka kobiet, o ile się nie mylę. A hotele te nie należą do tanich.. No cóż. Ciekawość. Usłyszałem jakieś kroki i szybko opuściłem jego pokój, chowając się w swoim, żeby móc później z Niego wyjść.

- Co tam? - zapytałem Carlosa, ale On przeszedł obojętnie obok mnie. - Nie uwierzycie co zobaczyłem w pokoju Carlosa. 

- Porządek? - zaśmiał się Kendall. 

- Bardzo śmieszne, znalazłem kalendarz. 

- Ale co jest dziwnego w kalendarzu? - James uniósł brew. 

- No właśnie do tego zmierzam, ale ciągle mi przerywacie. Otóż.. Miał tam zapisane spotkania w hotelach i to nie byle jakich, bo nie należą one do najtańszych. No wiecie.. Brillant! Czy Shine.. To nie byle co. 

- Może to jakiś wywiad, albo sesja zdjęciowa. 

- W hotelu! - naskoczyłem na Kendalla. - W hotelu? - powtórzyłem nieco ciszej. 

- No a gdzie? - zaśmiał się. 

- No nie wiem. - wzruszyłem ramionami. - Cicho. - kątem oka zauważyłem Carlosa. 

- No, no.. Elegancko wyglądasz. - uśmiechnęła się Alice. - Wybierasz się gdzieś? 

- Tak. - odpowiedział. 

- Wylałeś na Siebie połowę perfum. - James, zatkał nos. 

- Muszę się dobrze prezentować. - uniósł kąciki ust. - Nie czekajcie na mnie, wrócę późno. Bardzo późno. - poprawił się. 

- Coś mi tu śmierdzi. - pokręciłem głową. 

- To pewnie Carlos. - Kendall z Jamesem przybili piątkę. 

- Nie, nie. - pokręciłem głową. 

- Bella! - krzyknęła Alice. - Przecież jej koncert! Szybko! 

No tak. Na śmierć zapomnieliśmy o koncercie Belli, szybko udaliśmy się do salonu, żeby zobaczyć chociaż końcówkę tego koncertu. Ale na próżno, koncert się skończył a my przyszliśmy za późno, bo na scenie był już ktoś inny. Ale za to natrafiliśmy na wywiad. 

- Bella! Czy możemy wymienić kilka słów? - zapytał prowadzący a zarazem dziennikarz. 

- Tak, jasne. - uśmiechnęła się. 

- Powiedz mi i widzom przed telewizorami, jak się czujesz? 

- Przyznam, że na początku miałam lekką tremę, czułam niepokój ale z czasem mi to przechodziło i czuję się naprawdę świetnie. 

- Czy jest ktoś komu dedykowałaś ten występ? 

- Tak! Oczywiście! Moim wspaniałym przyjaciołom którzy wspierają mnie na każdym kroku, kochanemu Bratu! No i oczywiście chłopakowi. - uśmiechnęła się. 

- Twoim wybrankiem jest James Maslow prawda? 

- To nie jest pytanie na akurat tą porę, na to zdarzenie. Ale tak. - pokiwała głową.

- Bella! - usłyszeliśmy głos Pablo w tle. 

- Przepraszam, ale muszę już się zbierać! Buziaki! 

- Ona Nas zastrzeli.. - poklepałem się w czoło. 

- Dlaczego? - zapytała Alice. 

- No nie widzieliśmy występu. - załamał się James. 

- Nie ma co się martwić, gdzieś obejrzymy ten występ. 

- Ale na pewno nie dzisiaj, bo jestem zmęczona. - Alice zaczęła ziewać, a wszyscy za Nią i tak poszliśmy spać. 

* Carlos. 

Gdy podjechałem pod hotel, zaparkowałem nieco dalej. Aby nikt nie wiedział, że ja tutaj jestem.. Gdy odstawiłem samochód, podszedłem pod hotel. Mony jeszcze nie było, może się spóźni albo to ja byłem za wcześnie. Tego nie wiem, ale po paru minutach pod hotel podjechała limuzyna. 

- Pan Carlos Pena? - kierowca wysiadł z samochodu. 

- Tak. - kiwnąłem głową.

- W takim razie zapraszam do środka. - otworzył mi drzwi.

- Carlos Pena. - odpowiedziała kobieta. - Nie spodziewałam się, że to Ty. - uśmiechnęła się. 

- Przepraszam. Czy my się znamy? - zapytałem. 

- Nie pamiętasz. - zdjęła okulary. - To ja Mona Clinst. 

- O w mordę! - zaniemówiłem. - Nie wierzę, to Ty? - zdziwiłem się. - Nie poznałem Cię. Przecież większość chłopaków się w Tobie podkochiwała! 

- Tak wiem, ale nie przyjechałam tutaj o tym rozmawiać. Ile chcesz? 

- Ja? Nie wiem. - pokręciłem głową. 

- Ach.. Świeżak. - zaśmiała się i odpaliła papierosa. - Posłuchaj mnie uważnie. Jeżeli zaczynasz, to musisz zmienić styl musimy kupić Ci perukę, żeby nikt Cię nie poznał. 

- Dlaczego? 

- Oj głuptasie. - zachichotała. - Załóż tą perukę i chodź, żeby nikt Cię nie poznał. 

Poszliśmy do hotelu, recepcjonista nawet na mnie nie spojrzał bo Mona robiła największe wrażenie. Gdy tylko przeszliśmy przez drzwi pokoju, Ona zrobiła się normalniejsza. Podała mi zeszyt i długopis.

- Po co mi to? - spojrzałem na Nią.

- Powiem Ci co i jak, żebyś wiedział jak postępować z kobietami. Musisz się dostosować do takich sytuacji. Żebyś wiedział co robić. 

- No dobra.

Dzięki wskazówkom Mony, mogłem przyswoić więcej wiedzy i rozpoznać się w tym nowym Biznesie. No a po skończeniu rozmowy przeszliśmy do przyjemniejszych czynności.  

Wierzę w uczucia, nie słowa.Where stories live. Discover now