88.

31 1 0
                                    

Rodzice Alice codziennie wstając rano nakładali maskę, z uśmiechem na twarzy tak by Logan się nie martwił. Nie chcieli pokazać, że strata córki ich boli.

- Dzień dobry. - do kuchni weszła Bella. - Może pomogę? - zapytała widząc krzątającą się Mamę Alice po kuchni.

- Dziękuję Kochanie. - uśmiechnęła się ciepło. - Możesz nakryć do stołu.

- Dobrze.

Gdy Bella nakryła do stołu pomogła jeszcze w przygotowaniu śniadania. Po chwili na dół zszedł Logan i Ojciec Alice.

- Dzień dobry. Jak się spało drogie Panie? - zapytał Pan Brown.

- Witam. - uśmiechnął się Logan.

- Dziękuję było bardzo miło. - odpowiedziała na pytanie Browna, i uśmiechnęła się do Logana, po czym wszyscy usiedli do stołu. - Mogłabym się przyzwyczaić mieszkać w takim miejscu, z daleka od miasta i tego całego zgiełku.

- Tak, tutaj jest dosyć miło. Ale nie myślałaś o przeprowadzce? - zapytała Mama Alice.

- Może kiedyś, jak będę miała Męża. Ale póki co to nic na to nie wskazuje.

- Przecież jesteś młoda, całe życie przed Tobą. - powiedział Pan Brown.

- Niby tak, ale nie widzę na razie mężczyzny który może zawrócić mi w głowie. - uśmiechnęła się.

- A jakbyś opisała Faceta który by był tym który zawróci Ci w głowie. - zapytał Logan.

 - Moim zdaniem.. No nie wiem co mam powiedzieć.

- Prawdę.. - powiedział.

- Śniadanie było naprawdę pyszne, ale zaraz będziemy musieli jechać.. - Bella zmieniła szybko temat i poszła na górę.

- Chyba troszkę się zawstydziła.. - uśmiechnęła się nie pewnie Pani Brown.

- Śniadanie było naprawdę pyszne, ale też już pójdę się spakować i będziemy się zbierać. - Logan podziękował za śniadanie i poszedł na górę. - Mogę wejść? - zapukał do Belli.

- Jasne, wchodź. Coś się stało? - zapytała, siedząc na łóżku.

- Czego tak szybko wyszłaś z kuchni?

- Bo te pytania padły tak nagle, nie wiesz jak to jest gdy ktoś zadaje Ci mnóstwo pytań na temat Twojego życia osobistego.. A Ty nie wiesz co masz odpowiedzieć, bo masz kogoś kto Ci się może podoba ale boisz się reakcji i dalszego angażowania się.

- Nie martw się. - Logan, chwycił Bellę za dłoń. - Wiem, rozumiem Cię.

- Naprawdę? - dziewczyna spojrzała chłopakowi w oczy.

- Pamiętaj, może Alice nie ma już z Nami ale ja zawsze Ci pomogę.

- Dziękuję.

Bella i Logan oddali się chwili, patrzyli Sobie w oczy i nie wiadomo skąd zaczęli się całować. Nie myśleli, że ktoś może ich nakryć i nie przejmowali się niczym, lecz w jednej chwili odskoczyli od Siebie jak poparzeni gdy tylko mały ptaszek usiadł na oknie i wesoło zaćwierkał.

- Przepraszam, to nie powinno się zdarzyć. - Bella odskoczyła od Logana.

- A może nie? - zastanowił się chłopak.

- Jak to, nie rozumiem. - pokiwała głową.

- Może ten sen, i ten ptaszek to jakiś znak.

- Wierzysz w takie coś? - uśmiechnęła się nie pewnie.

Wierzę w uczucia, nie słowa.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz