Poszukiwania nie przyniosły efektów. Mogliśmy jedynie czekać na znak od chłopaków, jak reszta jej nie znajdzie to zostaję Nam tylko wezwać Policję. A tego nikt nie chcę robić. Jak ją znajdę to złapię za te blond włosy i kajdankami przykuję do kaloryfera.
- Macie coś? - zapytałam Kendalla.
- Nie, niestety nie.
- Ale mam przeczucie, że może być w domu. - zaśmiał się Carlos.
- To nie jest zabawne.
- Wysłała mi wiadomość, że nie ma klucza i jest pod drzwiami.
- Zamorduję ją. - poszłam z wściekłością wypisaną na twarzy.
Gdy wróciliśmy poprosiła mnie i Scarlett abyśmy z Nią porozmawiały.
- Ja nie chciałam rozmawiać z Coltonem. - posmutniała. - Musiałam wyjść.
- Ale tak bez słowa? - zdenerwowałam się.
- Szukaliśmy Ciebie.. - Scarlett zaczęła się denerwować. - Mogłaś chociaż powiedzieć.
- Chciałam mu wygarnąć.. Wszystko. Pojechał Sobie, nie odzywał się a ja tęskniłam. Wyleczyłam się powoli z tego uczucia. Ale jak go zobaczyłam, to serce zaczęło mi mocniej bić. Nie chcę czuć tego strachu, że mnie zostawi i wyjedzie.
- Jeżeli nie spróbujesz, to się nie dowiesz. - przytuliłyśmy dziewczynę.
- Nie będę się prosić o miłość.. To nie ja.
- Mam wiadomość. Colton jest z Nami do końca wyjazdu, a potem zamieszka z Nami w domu. I porozmawiacie Sobie.
- Dlaczego tak mnie nienawidzicie? - spojrzała oczami zbitego psa.
- To dla Twojego dobra.
Już wiem dlaczego Ona wkurza ludzi.. Jej zachowanie i śmiech, czasami przerażają prostego człowieka. Zaczynam się bać. Czas wezwać Egzorcystę.
* Bella.
Ona oszalała. Nie mogę tak spokojnie z Nim porozmawiać, tak się nie da. Musi być jakieś inne wyjście. Sięgnęłam do torebki po małą przyjemność. Może za dużo piję, ale nie umiem inaczej. Z uśmiechem na ustach zasnęłam.
* Alice.
Dzisiaj się wyspałam, naprawdę od dłuższego czasu czuję się dobrze. Może to nowy status w związku. Osiągnęłam wiele w swoim życiu, moje życie nabrało nowego tempa. Wszystko idzie zgodnie z planem. Czuje się szczęśliwa.
- Stoję tutaj dłuższą chwilę.. Zastanawiam się czy oderwać Ciebie od myśli czy może nie? - Colton się zaśmiał.
- Przepraszam. - machnęłam ręką. - Napijesz się kawy?
- Chętnię.
* James.
Wyczuwam zapach kawy, a moje ciało jej się domaga. Więc pora dostarczyć kofeinę. Alice była bardzo uśmiechnięta rano.
- No w końcu wróciłeś. - przywitałem się z Coltonem.
- Tak. Też się cieszę, bardzo miło się rozmawia ale muszę lecieć. Mam parę spraw na głowie.
- No jasne. A co z kawą? - zapytała Alice. - Zmarnuje się.
- Ja wypiję.. Potrzebuję kofeiny. Potrzebuję wymówki.
- Z jakiej okazji? -zapytała.
- Mam spotkanie z koleżanką ze szkoły, a nie chcę się z Nią widzieć.
- Dlaczego?
- Bo pod presją chłopaków się z Nią umówiłem, ale nie była w moim typie.. I nie chcę tam iść.
- Musisz się spotkać, nie możesz się wywinąć. Idź. Dasz Sobie radę.
- Nie muszę. - ucieszyłem się. - Odwołała spotkanie.
Chłopaki schodzili na dół. Carlos był podekscytowany, bo mógł spędzić miło wieczór z Scarlett. Cieszył się jak dziecko.
* Bella.
Zostałam sama. Dlaczego mnie zostawili.. Świnie. Nie lubię ich.
- Cześć. - usłyszałam Coltona.
- Co Ty tutaj robisz? - zdziwiłam się i upuściłam szklankę.
- Poczekaj pomogę Ci. - Colton posprzątał.
- Ale co, że jak? Co tutaj robisz? - zdziwiłam się.
- Wracam do Los Angeles. Będę z Wami mieszkał.
- Świetnie. - usiadłam na krzesło.
- Gniewasz się na mnie? - zapytał.
- Nie. - odwróciłam wzrok.
- Nie patrzysz na mnie, odwracasz wzrok. Co jest?
- Patrzę na Ciebie.
- Przepraszam, powinienem się odezwać. Napisać, zadzwonić.
- Jeżeli byś tęsknił, to dostałabym chociaż jakiś telefon albo list. Tak. Chciałam dostać ten pieprzony list, żeby było romantycznie z zapachem Twoich perfum które są moimi ulubionymi, cieszyłabym się z tego jak małe dziecko i oprawiłabym list w ramkę albo schowała głęboko w szufladzie żeby potem pokazać dzieciom, i sprawiłbyś mi naprawdę wielką frajdę. Tak z takiego czegoś bym się naprawdę ucieszyła. - wyrzuciłam to z Siebie.
- Nie wiedziałem.
- To już wiesz.
- Muszę Ci coś powiedzieć, nie mogę tego w Sobie dusić. Wiem, że to może być dla Ciebie straszne jeżeli mnie znienawidzisz to ok zrozumiem to, ale muszę to powiedzieć, chodź na dwór nie będziemy marnować takiej pięknej pogody.
- To co mi chciałeś powiedzieć? - przekręciłam głowę i czekałam.
- Bo jak byłem kręciłem film, to poznałem pewnego Faceta był reżyserem.. I, i ja się w Nim zakochałem. Naprawdę ukrywaliśmy ten związek jak tylko mogliśmy ale paparazzi udało się zdobyć nasze zdjęcia. Naprawdę jest mi trudno o tym mówić, pewnie już wiesz, że pociągają mnie kobiety jak i mężczyźni. Ale zawsze gdzieś w środku czułem, że zależy mi tylko na Tobie. Bella?
- Daj mi to przyswoić.. - wstałam
- Nie wylądowałem z Nim w łóżku, naprawdę. przysięgam Ci do niczego nie doszło z żadnym innym Facetem. - krzyknął gdy ja weszłam w głąb domu.
Muszę to przyswoić. Ja już wszystko Sobie wyobraziłam. Zależy mi na Nim, muszę to zaakceptować.
- Bella. Wiem, że jesteś w pokoju. Porozmawiajmy.
- Wejdź.
![](https://img.wattpad.com/cover/127279209-288-k118861.jpg)
YOU ARE READING
Wierzę w uczucia, nie słowa.
Teen FictionIsabella , Alice , Carlos , Kendall , Logan , James . Big Time Rush - moja interpretacja życia młodych gwiazd. Wszystko zapowiada się obiecująco, ale życie pisze różne scenariusze.. Dla każdego bohatera są chwile dobre i złe. przeczytaj , skomentu...