75.

28 2 0
                                    

Poszukiwania nie przyniosły efektów. Mogliśmy jedynie czekać na znak od chłopaków, jak reszta jej nie znajdzie to zostaję Nam tylko wezwać Policję. A tego nikt nie chcę robić. Jak ją znajdę to złapię za te blond włosy i kajdankami przykuję do kaloryfera. 

- Macie coś? - zapytałam Kendalla.

- Nie, niestety nie. 

- Ale mam przeczucie, że może być w domu. - zaśmiał się Carlos.

- To nie jest zabawne. 

- Wysłała mi wiadomość, że nie ma klucza i jest pod drzwiami. 

- Zamorduję ją. - poszłam z wściekłością wypisaną na twarzy.

Gdy wróciliśmy poprosiła mnie i Scarlett abyśmy z Nią porozmawiały. 

- Ja nie chciałam rozmawiać z Coltonem. - posmutniała. - Musiałam wyjść. 

- Ale tak bez słowa? - zdenerwowałam się. 

- Szukaliśmy Ciebie.. - Scarlett zaczęła się denerwować. - Mogłaś chociaż powiedzieć.

- Chciałam mu wygarnąć.. Wszystko. Pojechał Sobie, nie odzywał się a ja tęskniłam. Wyleczyłam się powoli z tego uczucia. Ale jak go zobaczyłam, to serce zaczęło mi mocniej bić. Nie chcę czuć tego strachu, że mnie zostawi i wyjedzie. 

- Jeżeli nie spróbujesz, to się nie dowiesz. - przytuliłyśmy dziewczynę.

- Nie będę się prosić o miłość.. To nie ja. 

- Mam wiadomość. Colton jest z Nami do końca wyjazdu, a potem zamieszka z Nami w domu. I porozmawiacie Sobie.

- Dlaczego tak mnie nienawidzicie? - spojrzała oczami zbitego psa.

- To dla Twojego dobra.

Już wiem dlaczego Ona wkurza ludzi.. Jej zachowanie i śmiech, czasami przerażają prostego człowieka. Zaczynam się bać. Czas wezwać Egzorcystę. 

* Bella. 

Ona oszalała. Nie mogę tak spokojnie z Nim porozmawiać, tak się nie da. Musi być jakieś inne wyjście. Sięgnęłam do torebki po małą przyjemność. Może za dużo piję, ale nie umiem inaczej. Z uśmiechem na ustach zasnęłam.

* Alice. 

Dzisiaj się wyspałam, naprawdę od dłuższego czasu czuję się dobrze. Może to nowy status w związku. Osiągnęłam wiele w swoim życiu, moje życie nabrało nowego tempa. Wszystko idzie zgodnie z planem. Czuje się szczęśliwa. 

- Stoję tutaj dłuższą chwilę.. Zastanawiam się czy oderwać Ciebie od myśli czy może nie? - Colton się zaśmiał. 

- Przepraszam. - machnęłam ręką. - Napijesz się kawy?

- Chętnię. 

* James. 

Wyczuwam zapach kawy, a moje ciało jej się domaga. Więc pora dostarczyć kofeinę. Alice była bardzo uśmiechnięta rano. 

- No w końcu wróciłeś. - przywitałem się z Coltonem. 

- Tak. Też się cieszę, bardzo miło się rozmawia ale muszę lecieć. Mam parę spraw na głowie. 

- No jasne. A co z kawą? - zapytała Alice. - Zmarnuje się. 

- Ja wypiję.. Potrzebuję kofeiny. Potrzebuję wymówki.

- Z jakiej okazji? -zapytała.

- Mam spotkanie z koleżanką ze szkoły, a nie chcę się z Nią widzieć. 

- Dlaczego? 

- Bo pod presją chłopaków się z Nią umówiłem, ale nie była w moim typie.. I nie chcę tam iść.

- Musisz się spotkać, nie możesz się wywinąć. Idź. Dasz Sobie radę. 

- Nie muszę. - ucieszyłem się. - Odwołała spotkanie. 

Chłopaki schodzili na dół. Carlos był podekscytowany, bo mógł spędzić miło wieczór z Scarlett. Cieszył się jak dziecko. 

* Bella.

Zostałam sama. Dlaczego mnie zostawili.. Świnie. Nie lubię ich.

- Cześć. - usłyszałam Coltona.

- Co Ty tutaj robisz? - zdziwiłam się i upuściłam szklankę. 

- Poczekaj pomogę Ci. - Colton posprzątał. 

- Ale co, że jak? Co tutaj robisz? - zdziwiłam się. 

- Wracam do Los Angeles. Będę z Wami mieszkał. 

- Świetnie. - usiadłam na krzesło. 

- Gniewasz się na mnie? - zapytał. 

- Nie. - odwróciłam wzrok.

- Nie patrzysz na mnie, odwracasz wzrok. Co jest? 

- Patrzę na Ciebie. 

- Przepraszam, powinienem się odezwać. Napisać, zadzwonić.

- Jeżeli byś tęsknił, to dostałabym chociaż jakiś telefon albo list. Tak. Chciałam dostać ten pieprzony list, żeby było romantycznie z zapachem Twoich perfum które są moimi ulubionymi,  cieszyłabym się z tego jak małe dziecko i oprawiłabym list w ramkę albo schowała głęboko w szufladzie żeby potem pokazać dzieciom, i sprawiłbyś mi naprawdę wielką frajdę. Tak z takiego czegoś bym się naprawdę ucieszyła. - wyrzuciłam to z Siebie. 

- Nie wiedziałem.

- To już wiesz. 

- Muszę Ci coś powiedzieć, nie mogę tego w Sobie dusić. Wiem, że to może być dla Ciebie straszne jeżeli mnie znienawidzisz to ok zrozumiem to, ale muszę to powiedzieć, chodź na dwór nie będziemy marnować takiej pięknej pogody.

- To co mi chciałeś powiedzieć? - przekręciłam głowę i czekałam.

- Bo jak byłem kręciłem film, to poznałem pewnego Faceta był reżyserem.. I, i ja się w Nim zakochałem. Naprawdę ukrywaliśmy ten związek jak tylko mogliśmy ale paparazzi udało się zdobyć nasze zdjęcia. Naprawdę jest mi trudno o tym mówić, pewnie już wiesz, że pociągają mnie kobiety jak i mężczyźni. Ale zawsze gdzieś w środku czułem, że zależy mi tylko na Tobie. Bella?

- Daj mi to przyswoić.. - wstałam

- Nie wylądowałem z Nim w łóżku, naprawdę. przysięgam Ci do niczego nie doszło z żadnym innym Facetem. - krzyknął gdy ja weszłam w głąb domu.

Muszę to przyswoić. Ja już wszystko Sobie wyobraziłam. Zależy mi na Nim, muszę to zaakceptować. 

- Bella. Wiem, że jesteś w pokoju. Porozmawiajmy.

- Wejdź. 

Wierzę w uczucia, nie słowa.Where stories live. Discover now