Kendall i Lena spędzili wspaniały wieczór. Chłopak poczuł, że to może być dziewczyna z którą chcę spędzić resztę życia. Ale musiał bardziej dojrzeć do tej decyzji.
- O czym myślisz? - Lena patrzyła na chłopaka.
- O Nas. - westchnął. - Myślę co będzie później, jak ułoży się nasz związek. Kiedy będziemy mogli ogłosić całemu światu, że jesteśmy razem. Pokazać to w mediach, poznać Rodzinę.
- Kochanie. - podniosła głowę. - Nie przesadzasz? Marzenia, marzeniami ale nie wiadomo jak potoczy się nasze życie.
- Co masz na myśli? - zapytał.
- Wiesz. Nie siedzimy w biurze po 8 godzin. Nasze plany są różne, ja mam kontrakty które mnie obowiązują. A Ty masz plan zdjęciowy, sesje i koncerty na które musisz jeździć. Nie możemy zaplanować następnego dnia.
- Rozumiem, ja to wszystko wiem. Czas cieszyć się chwilą i tym co teraz jest.
- Kocham Cię. - odpowiedziała.
* Narrator - Dom.
- Możesz wyjąć sok z lodówki? - Logan poprosił stojącego obok Carlosa.
- Jasne. Proszę.
- Dobra, ja już muszę iść.
- Serio? - Carlos uniósł ręce do góry, żartujesz? - zapytał.
- No tak. Muszę jechać do studia, potem nie będę miał czasu bo jutro przyjeżdżają Rodzice.
- Co? Twoi Rodzice? - zdziwiła się Alice.
- Tak.
- Ale to ostatnie dni wakacji, chciałabym żebyśmy spędzili je razem. Ja i Ty. Później będziesz jeździł w trasę a ja będę miała pracę. Jak chcesz, to wszystko pogodzić. Logan. - szepnęła.
- Wszystko się ułoży. - pocałował ją w czubek nosa.
- Cześć! - do kuchni wszedł James. - Bella. Dzisiaj wieczorem zapraszam Ciebie na spacer na plaży. Mam nadzieję, że będziesz i nie odmówisz. - powiedział i musnął ją w szyję.
- Co to było? - zdziwiła się. - Nie ogarniam. - pokręciła głową.
- O Matko! - Alice zbladła. - Logan mi właśnie napisał, że jego Rodzice przyjadą na kolację. A potem ich przenocujemy.
- Dobra. Ja się spotkam z kumplami. - powiedział Carlos. - Zabiorę Kendalla jak będzie chciał, albo pojedzie do Leny.
- Mała! - James wszedł do domu. - Jutro idziemy, do hotelu! Właśnie dzwonił do mnie Logan, że musi mieć wolny dom.
- Ok.
Wszyscy wiedzieli co mają robić. Alice było zdezorientowana, nie widziała jak ma zareagować na jutrzejszy dzień. Musiała mieć odpowiednią stylizację do spotkania z Rodzicami Logana.
* Logan.
Chciałem przytulić się do Alice, ale nie było jej w łóżku. Pewnie była w łazience, ale nie słyszałem szumu wody, więc zajrzałem. Nie było jej. To w takim bądź razie, ja sam skorzystałem. Po wyjściu z łazienki, ogarnąłem lekki bałagan w pokoju i poszedłem na dół. Alice już tam sprzątała.
- O której wstałaś?
- Wcześnie, dość wcześnie. Ale już sprzątanie mam za Sobą. - usiadła i westchnęła.
- Jak tu czysto! - do kuchni wszedł Carlos. - Aż strach, cokolwiek zrobić.
- No to ja zrobię Wam kawę, bo nie będę ponownie sprzątać.
- Usiądź, odpocznij za zrobię. - zaoferowałem się.
- Ok. Odpocznę chwilę, bo mam jeszcze zrobić zakupy.
No dobra. Rodzice przyjeżdżają a Alice cholernie się spina. Może powinna trochę wyluzować, po kawie szybko udała się na zakupy.
- O czym tak rozmyślasz? - zapytał Carlos.
- Dzisiaj będą moi Rodzice, więc Alice chcę wypaść jak najlepiej. Ale jest przez to trochę zakręcona, może aż za bardzo..
- No wiesz.. Chcę dobrze wypaść. No w końcu musi zaimponować Twojej Mamie, bo taka jest natura kobiet.
- Cześć chłopaki, jest może kawa?
- Jasne. Ale uważaj, bo Alice posprzątała, a Nam zabroniła robić czegokolwiek. - zaśmiałem się.
- Nie martwcie się, dam Sobie radę. A widzieliście może Jamesa?
- Nie. A nie ma go w pokoju?
- Nie, nie ma go. - Bella marudziła. - Nie mam ochoty nigdzie iść, źle się czuję.
- Może masz gorączkę? Albo jesteś w ciąży?
- Nie. - pokręciła głową. - Za parę dni jadę do ginekologa. Zrobić badania, i pokażę Ci papierek, że wujkiem nie będziesz.
Rozmowy Rodzeństwa Pena, są niekiedy nie do zniesienia. No na szczęście mam do załatwienia ważniejszą sprawę, a dopóki Alice nie ma w domu to mogę zacząć działać. Gdy tylko wróci do domu, od razu będę miał ręce pełne roboty.
* Kilka godzin później.
- Zaraz tutaj, będą Twoi Rodzice. - popędzała mnie Alice.
- No i ?
- Proszę Ciebie, chodź mi pomóż jeszcze na dole.
- Dobry wieczór. - usłyszałem, że Alice przywitała już moich Rodziców.
- Co ma być to będzie! - poszedłem na dół.
- Dobry wieczór. - przywitałem się z Rodzicami.
Usiedliśmy wszyscy do stołu, a dosłownie chwilę po zadzwonił dzwonek. Alice była zdziwiona i zdezorientowana bo nie wiedziała kto to. Byli to jej Rodzice.
- Logan naprawdę dobrze trafiłeś. - Tata uśmiechnął się do Alice.
- Dlaczego? - zapytałem.
- Powiedziałam Twoim Rodzicom, że sam zrobiłeś dzisiejszy deser. Więc możesz się Nim pochwalić.
- No musiałem coś zrobić. - uścisnąłem dłoń Alice. - Ale zanim do tego przejdziemy to chciałem coś ogłosić. - w tym momencie dzwonek do drzwi Nam przeszkodził.
- Otworzę. - powiedziała Alice.
- Dobry wieczór. Przepraszam, że przeszkadzam. - powiedziała Bella, która nie miała zbyt wesołej miny. - Pójdę tylko do Siebie. Przepraszam.
- Bella, zostań z Nami. - zaoferowałem.
- Nie, nie będę przeszkadzać. To Wasz moment.
- Zostań z Nami. - powiedziała Mama Alice.
- Bardzo dziękuję, ale pójdę się położyć.
- No cóż skoro nie udało się Nam przekonać Belli, to wrócę do tego co chciałem powiedzieć.
Uch. Nie wiedziałem od czego mam zacząć, chciałem wszystko ładnie uzbierać w słowa. Mówiłem to co leży mi na sercu, to co chciałem. W końcu nadeszła ta chwila. Uklęknąłem przed Alice i zadałem to najważniejsze pytanie.
- Alice wyjdziesz za mnie?
- Logan. - spojrzała na mnie . - Tak! - pocałowała mnie a wszyscy bili brawo.
Wszyscy cieszyli się naszym szczęściem. Mamy płakały a Ojcowie Nam gratulowali. Byłem najszczęśliwszym facetem, w końcu wiem z kim chcę spędzić resztę swojego życia.
![](https://img.wattpad.com/cover/127279209-288-k118861.jpg)
CZYTASZ
Wierzę w uczucia, nie słowa.
Teen FictionIsabella , Alice , Carlos , Kendall , Logan , James . Big Time Rush - moja interpretacja życia młodych gwiazd. Wszystko zapowiada się obiecująco, ale życie pisze różne scenariusze.. Dla każdego bohatera są chwile dobre i złe. przeczytaj , skomentu...