37.

56 5 0
                                    

* Alice.

Rano budziki zadzwoniły dość rano, wszyscy zerwaliśmy się na równe nogi. Bo chcieliśmy wyjechać jak najwcześniej. Dzieliło Nas wiele kilometrów, a ja chciałam już spotkać się z Rodzicami, tak rzadko ich widuję. I naprawdę mocno się za Nimi stęskniłam, już nie mogłam się doczekać aż ich zobaczę. Droga była dość długa, więc w międzyczasie postanowiliśmy, że może zostaniemy jednak na dłużej. 

Kilka godzin później.

- Mamo! Tato! - podbiegłam do Rodziców. - Tak się za Wami stęskniłam. - mocno ich przytuliłam. 

- Cieszymy się, że jesteś. Zapraszamy do środka. 

Weszliśmy do środka, dom pachniał jak kiedyś.. Drewnem, perfumami Mamy i pysznym domowym ciastem. Przedstawiłam Logana Rodzicom, a także chłopaków bo Oni się jeszcze raczej nie znają.

- Bardzo się cieszymy, że przyjechaliście ale ja mam obowiązki. 

- No to może pomożemy? - zaproponował Logan, a ja byłam w lekkim szoku.

- Macie długą drogę za Sobą, odpocznijcie.

- Ale nie ma żadnego problemu, bardzo chętnie się czymś zajmiemy. 

- No cóż, skoro nalegacie to nie będę Wam zabraniał. 

- Świetnie. 

Chłopaki poszli pomóc Tacie a ja zostałam z Mamą, w końcu mogłam z Nią porozmawiać. Dawno tego nie robiłyśmy, moje Rodzeństwo już opuściło dom dlatego Rodzice zatrudnili więcej osób i dzięki temu mają pracę. 

- Logan, jest naprawdę miłym mężczyzną. 

- Tak, jest kochany. Naprawdę lubię z Nim przebywać. Od razu uprzedzę Twoje pytanie, tak dobrze mnie traktuję. 

- Cieszę się. 

- Mamo, jest delikatna sprawa nie chcę żeby to wyszło poza ten dom, oczywiście niech Tata się wszystkiego dowie ale proszę tylko On. 

- Co się dzieję?

- Carlos ma problem, prawdopodobnie jest zarażony wirusem HIV.. To nie jest nic pewnego, powiem, że to jest naprawdę dobry chłopak tylko wpadł w nie dobre towarzystwo. Nie zarazisz się przebywając z Nim w jednym pomieszczeniu, czy pijąc z jednej szklanki. 

- Możesz powiedzieć coś więcej? 

- Jeżeli Carlos się skaleczy, a osoba zdrowa zetknie się z jego krwią, wtedy może być różnie. Więc musimy uważać. 

- Oczywiście. 

Porozmawiałam z Mamą, opowiedziałam jej więcej na ten temat, chciałam aby była dobrze poinformowana. Później całą wiedzę przekazała Tacie.

* Bella. 

- Mam dla Ciebie dobrą i złą wiadomość. - poinformował mnie David. 

- Mów, słucham. 

- Trasa zostaje skrócona, dzisiaj masz ostatni występ więc musi być naprawdę mocny tak żeby reszta organizatorów którzy odwołali żałowali swojej decyzji. 

- Dlaczego? - posmutniałam. 

- Po prostu odwołali, i nie wiem co powiedzieć więcej. - odwrócił się w drugą stronę. 

- Poczekaj, poczekaj. Coś jest nie tak, widzę to po Pablo. 

- To nic takiego. Nie przejmuj się.

-To nie wina organizatorów, tylko moja. Ja odwołałem koncerty. Zbankrutowałem. 

- Co? Jak, jak to możliwe? 

- Mój Szef przeliczył się wiesz, że nie jesteś jedyną gwiazdą która z Nami współpracuję. Wiele osób po tej wiadomości odeszło. Przepraszam. Dzisiaj jedziemy do Bostonu, tam zagrasz dzisiaj a potem powrót do LA.

- Jak to? Mam wracać sama? 

- Przykro mi. Świetnie Nam się pracowało żałuję, że to się tak potoczyło. Zaraz zbieramy się w drogę. Proszę. - wręczył mi kopertę. 

Dostałam od Davida moje wynagrodzenie, było tego naprawdę dużo. Chciałam mu jakoś pomóc, ale On stanowczo nie chciał brać ode mnie jakichkolwiek pieniędzy. No cóż. Moje pięć minut chyba się skończyło. Gdy dotarliśmy do Bostonu, nie miałam dużo czasu bo koncert miał się zacząć za niecałą godzinę. 

- Co tutaj robisz? - zapytałam Erica. 

- No przecież miałem być do końca. 

- Dziękuję.

Nie mogliśmy długo porozmawiać, bo zaraz Pablo wezwał mnie na scenę. Koncert nie trwał długo, chociaż ja dałam z Siebie wszystko. Mega się cieszyłam. Po koncercie David zaczął udzielać wywiadu, stanęłam z boku aby go obserwować. 

- Dzisiaj gorąco przywitał Nas Boston! A z Nami jest już słynny producent David Dash! Cześć David. Zechcesz, zamienić z Nami parę słów.

- Oczywiście.

- Twoja podopieczna Isabella Pena, ma dzisiaj zagrać ostatni koncert. Dlaczego? Przecież jest dobrze zapowiadającą się młodą gwiazdą. 

- Tak. Bella jest świetna, ale niestety z przyczyn niezależnych ode mnie, muszę zrezygnować z jej promowania. Cóż ogłaszam bankructwo. 

- Tak, to jest mega smutna wiadomość. Zapraszamy do Siebie Bellę. Cześć! Bella! Mogę tak do Ciebie mówić? 

- Tak, oczywiście. - uśmiechnęłam się. 

- Dzisiaj był Twój ostatni występ, jak się z tym czujesz? 

- Dałam z Siebie wszystko co mogłam, naprawdę szkoda mi kończyć tą przygodę. Bardzo bym chciała rozwijać się dalej, ale wszystko się okaże później. 

- Zostałaś sama, bez producenta. Myślisz, że ktoś Cię jeszcze zauważy? 

- Bardzo bym chciała, nie chcę kończyć tak kariery. Ale jestem bardzo wdzięczna, że zostałam zauważona przez Davida. Będzie mi go naprawdę brakowało, ale nasza przyjaźń będzie w stałym kontakcie. 

- Widzicie, droga Belli i Davida wcale się nie kończy! Ogłaszam, że Isabella Pena jest do wzięcia pod skrzydła nowego producenta! Zapraszam! 

Pożegnałam się z Davidem i Pablo, będzie mi ich cholernie brakowało. Już za Nimi tęsknie. Wróciłam do hotelu, aby chociaż zostać tam na noc a rano wrócić do domu najszybszym samolotem. Nie chciałam dzwonić do Jamesa, wolę go nie martwić. A tymczasem bardzo chętnie odpocznę, i położę się spać.  

Wierzę w uczucia, nie słowa.Where stories live. Discover now