20 .

124 7 0
                                    

* Kendall. 

Nie wiem dlaczego Logan, tak postąpił. Przecież to wiadomo, że Oni są dla Siebie stworzeni. Nie wyobrażam Sobie, że nie będą już razem. Stanowią świetną parę. Wszyscy wiemy ile dla Siebie znaczą. 

- Mogę wejść? - zajrzałem przez uchylone drzwi do Belli. 

- Tak. - kiwnęła głową. - Kendall, przecież wiesz, że ja bym nigdy nie zdradziła Jamesa. Kocham go i wiem, że On w głębi serca też mnie kocha. Chyba. 

- Znam Jamesa, bardzo długo. On zawsze chcę być najlepszy, i wiem, że jeżeli kogoś kocha to w tej dziedzinie też jest dobry. 

- Zobaczymy jak to wszystko się dalej potoczy. 

- Spróbuję z Nim porozmawiać, ale niczego Ci nie obiecuję. - wstałem i poszedłem do drzwi, żeby wrócić do pokoju.

- Kendall. Dziękuję, że poświęciłeś mi chwilę. Dobranoc. 

- Dobranoc. 

Nie powiedziałem zbyt dużo, ale może  chwila rozmowy wystarczyła aby Bella poczuła się lepiej. Nie chcę wchodzić w ich życie. Ale powinni jednak dać Sobie spokój, jeżeli Jamesowi nie odpowiada to, że będzie współpracowała z innymi Facetami. Ona też ogląda, go na ekranie z innymi dziewczynami. Dobranoc. 

Nie lubię jeździć do lasu, ale Oni się uparli.. No w sumie, to nie jest taki las, po prostu jezioro w okolicy domu Alice. Ale cieszę się tym, że jesteśmy dalej od Nich. Na niewielki wzgórku, i nikt Nas nie widzi. 

- Schmidt! - krzyknął Carlos. - Weź się w końcu rusz! Woda jest niesamowita! 

- Jasne. - wzruszyłem ramionami. Ale oczywiście, nie wiedziałem, że aż tak szybko się tam znajdę, wchodząc do wody potknąłem się i na chwilę zanurkowałem w wodzie.. 

- Łapać go! - krzyknął James. - Stary żyjesz?! 

Nie wiem ile byłem pod wodą, bo na chwilę straciłem przytomność.. Widocznie musiało mnie nie być dłuższą chwilę. 

- Kendall, Kendall! - słyszałem głos Logana. - O! Chyba się ocknął. Co Ci się stało? 

- Musiałem wdepnąć w jakiś dołek, albo coś podobnego. Ale miałem dziwny sen.. 

- Co Ty spałeś? Pod wodą? - zaśmiała się Alice. 

- Może to nie był sen, ale taka jakby wizja.. Nie umiem tego określić. 

- Dobra, co widziałeś? 

- Bellę. - uśmiechnąłem się i spojrzałem na Jamesa. - Powiedziała, żebym się nie martwił, że wróci, a tak w ogóle, dlaczego z Nami nie przyjechała?

- Żartujesz, prawda? - Carlos uniósł brew. 

- No nie, coś się stało?

- Chyba mocno uderzyłeś się w głowę, albo zaraz naprawdę dostaniesz! - James, zaczął się do mnie zbliżać. 

- Co? - uniosłem ręce w geście obronnym. 

- Bella nie żyje! 

- Jak to nie żyje? - szczęka mi opadła. - Przecież, jesteście tacy szczęśliwi! - spojrzałem na Jamesa. - No weź powiedz, że to nie jest prawda, przecież wczoraj widziałem jak szła do pokoju, bo była zmęczona. 

- Żartujesz Sobie ze mnie? - zapytałem Maslowa. - Sami powiedzieliście, że jesteście razem. 

- Nie.. - pokręciłem głową. 

Wierzę w uczucia, nie słowa.Where stories live. Discover now