Rozdział XXIII | Tysiące drobnych kawałeczków, ukryte pod taflą łez

409 55 19
                                    

Jestem okrutna, tylko uprzedzam...🙂
___

Mężczyźni zaczęli budzić inne samice. Zostawili tylko tę, która była już w ciąży. Ona była przypięta przy płocie i nawet zrobiono jej mały, oddzielny kąt. Ocknęła się po kilku szarpnięciach i wydawała się zaskoczona, zaraz potem skuliła się, widząc, co się dzieje na wybiegu i że ci mężczyźni są w środku. Pozostałą dwójkę również obudzili w taki sposób, zmuszając do wstania, chociaż nogi mieli trochę słabe, to udało im się ustać. Ustawiono ich przy słupach, tuż obok Rechiego i w taki sam sposób uwiązano. Beta bez ogona rozglądała się dookoła, szarpiąc głową, ale nie długo, bo widząc wściekły wzrok porywaczy, odpuściła. Nie chciała stracić kolejnej części swojego ciała, więc posłusznie dała się prowadzić. Męska Omega właściwie w ogóle nie stawiał oporu. Był zbyt przerażony i wciąż lekko otumaniony ze względu na jakieś świństwo, które im podano w środku nocy, by to wszystko przygotować.

Cała trójka stała przypięta i nie wiedziała, co dokładnie ich czeka, a dowodzący wylegiwał się, obserwując ich z boku, mając przy okazji dobry widok w kierunku Dariena. Właśnie dostawał kolejną dawkę płytkich przecięć ostrzem, które powodowały, że drżał z bólu i sprawiał sobie kolejne rany poprzez ostre żyłki, którymi był owinięty przy łapach. Czuł jak krew spływa mu skórze nóg, przelewając się na jego poduszki i pomiędzy paznokciami, przy okazji czuł też sam zapach, który był gorzki i tylko go denerwował.

— Będą tu z tobą dla towarzystwa, bo właściwie nie są niczemu winni, ale im więcej... tym lepiej — zwrócił się do Rechille'a przewodzący całą tą akcją, który był nadzwyczaj zadowolony z tego, co nadchodziło i z faktu, że będzie to nie lada widowisko — Co prawda nie uzyskam w ten sposób żadnego zysku, już jest po pełni... ale przynajmniej zapewnię sobie przyszły — wyszczerzył się i szczeknął, by pogonić swoich przydupasów.

Teraz starali się obudzić samczą część, którzy też mieli na sobie łańcuchy, ale znacznie cieńsze, a na pyskach nie mieli żadnych skór. Co było naprawdę zaskakujące, bo Rechi wraz z dwoją przypiętych do prętów mieli, a przecież nie sprawiali dla nich żadnego zagrożenia. Czarny wilczek nie był nawet w stanie szczerze zranić Dariena, zadając mu tylko marne zadrapania pazurami na pysku, które błyskawicznie się goiły.

Podnieśli się dosyć chaotycznie, gdy ponowiono szarpnięcia i krzyki. Przebudzili się ze zdezorientowanym wzrokiem, ale za moment został on zastąpiony czym zupełnie innym. Porywacze od razu, jak wilki podniosły się na łapach, wbiły w nich igły, które nasączone były specyfikiem o działaniu natychmiastowym. Praktycznie nie trzeba było czekać, a efekty były zadowalające.

Oczy wilków przeszły delikatnie widoczną mgłą, sprawiając, że stawały się matowe, a źrenice się powiększyły, prawie zasłaniając całą tęczówkę. Z pyska zaczęły wydobywać się niskie warknięcia, nieco bulgoczące, jakby zbierała się w ich gardle ślina. Dawali się prowadzić na łańcuchach, nawet nie myśląc o tym, by spróbować ich zaatakować. Jak zahipnotyzowani wpatrywali się w samice, które były ustawione do nich tyłem.

Rechille kątem oka dostrzegał, jak są prowadzeni dokładnie do nich. Dwie Alfy i jeden Beta, idealnie na ich przypiętą trójkę. Zaczął się wierzgać pyskiem, by móc obrócić głowę bardziej i obserwować, czy dzieje się to, co przechodziło mu przez myśl.

Nie mylił się, a z tego powodu chciał skomleć i płakać. Znowu szarpnął się na łańcuchach, co spotkało się ze zdziwionym spojrzeniem pozostałej dwójki. Oni nawet nie próbowali się wydostać, stali z opuszczonymi głowami, też już wiedząc, co się dzieje. Byli z tym pogodzeni i nie mieli sił na płacz. Właściwie byli tam przez przypadek, to Rechille zaszedł za skórę porywaczom, a oni muszą teraz odpłacać jakiś fragment kary. Pewnego rodzaju złość była od nich wyczuwalna, ale też nie byli w stanie się prawdziwie wściekać, w końcu ta sytuacja jest chora od samego początku.

✓Kraina Naszej Przeszłości | BOOK 2Where stories live. Discover now