Rechille obudził się, czując, jak powóz mocniej się zatrząsł. Rzuciło nim lekko o kraty, przez co odruchowo uchylił oczy, by nie uderzyć się w nos. Próbował wstać, ale wtedy dotarł do niego dyskomfort w zranionej łapie, która wciąż się nie zaczęła regenerować. Wczoraj w nocy był zbyt chaotyczny i lekceważący, by zauważyć, że nadwyręża tę kończynę. Właściwie spowodował, że rana się pogłębiła i krew nie chciała w pełni zakrzepnąć, ponieważ ciągle nią ruszał.
Przez sen miała trochę czasu, by się uleczyć do stanu użytkowania, ale regeneracja Rechiego była powolna. Jego uzdrowienie po wyszarpanym boku, gdzie ledwo uszedł z życiem, trwało zdecydowanie dłużej, niż szacowali to znachorzy. Rehabilitacja również nie była szybka i sprawna, jak w przypadku innych rannych. On zwyczajnie potrzebował dużej ilości czasu, by jego ciało na nowo zaczęło funkcjonować. Nie wiedział, w czym jest problem, ponieważ jako wilkołak powinien znacznie szybciej się odnawiać i nabierać sił, a jednak on tego nie robił. Praktycznie cały czas przypominał szczeniaka, który łatwo może coś złapać i trudniej go z tego wyleczyć.
Dźwignął się na zdrowych łapach, by przysunąć się bliżej krat od wewnętrznej strony powozu i móc obserwować innych przewożonych. Wilki jeszcze spały, jedynie pojedyncze jednostki również rozglądały się po okolicy, ale ich wzrok był posmutniały i ciężki. Nic w tym dziwnego. Powozy oddalały się od znanych im terenów, prawie jakby mieli sięgnąć innego lądu.
Do Rechiego zaczęły wracać powoli wspomnienia z wieczoru, a raczej po prostu mu się przypominały, bo nie musiały wracać. One tam były, tylko Omega próbował ich nie dopuścić znów do swojej głowy na pierwszy plan. Był zażenowany własnym zachowaniem w stosunku do Alfy, z którym dzielił klatkę. Karcił swoje myśli i wilczą duszę, za bycie taką uległą i chętną na wszystko Omegą. Straszliwie się tym irytował. Nie lubił odgrywać tego typu wilka, bo wcale nie chciał być słabą Omegą, która sama sobie nigdzie nie poradzi, a jedynie potrafi się łasić i prosić o uwagę. To było bardzo nie w jego stylu, chociaż wilcza część działała na odwrót.
Porywacze gawędzili o czymś, co dla przemienionych i uwięzionych w klatkach było niezrozumiałe, ale prowadzili zażarte dyskusje, często przekrzykując się wzajemnie, oraz próbując się porozumieć z innymi wozami daleko od siebie.
W tym czasie Rechille przespacerował kawałek w stronę ciemnobrązowego cielska, które leżało w pełni rozłożone po drugiej stronie klatki i oddychało spokojnie. Nie miał wątpliwości, że odpoczywa, ale już nie był taki pewien, czy śpi. Przyglądał mu się, zastanawiając nad własnymi wczorajszymi rozterkami, jakie miały miejsce w jego głowie. Jako Omega naprawdę oszalał, myśląc, że nie widzi żadnego problemu, by mu się oddać w tamtej chwili i w takiej sytuacji. Nie można zaprzeczyć, że kompletnie tracił zdrowy rozsądek, gdy Księżyc przejmował kontrolę.
Usiadł się niedaleko niego i analizował. Doskonale pamiętał, jak ten Alfa rozkazał mu usiąść i się nie ruszać z miejsca, a on tak ochoczo i bez protestu to wykonał. Pamiętał też, jak rozgonił napaloną zgraję na innych powozach, którzy musieli dorzucać jakieś swoje gorsze, by tylko pokazać męskość i sztuczną dominację. Automatycznie stawali się bardzo malutcy, gdy głos basiora ich uciszył. Nagle przestali być męscy, czy odechciało im się tego udowadniać.
Rechille czuł siłę i dominację płynącą ze słów Alfy. Wydawał się niepodważalny i nieznoszący sprzeciwu. Trudno było mu się jednak postawić w sytuacji, gdzie wilcza część praktycznie w pełni mu ulegała, ale to było... tylko wtedy. Teraz by tego nie zrobił. Na pewno nie pozwoliłby tak sobą pomiatać i nie uginałby się przed nim, bo tak powiedział i sobie rozkazał. Mógł śmiało dominować i grać niezwykle groźnego wilka, ale Rechi nie będzie się zachowywał jak przestraszony psiak. Obaj są w beznadziejnej sytuacji. Siedzą w klatkach, gdzieś są zawożeni i prawie w ogóle nie dostają jedzenia czy picia. Zwłaszcza po pełni powinni, gdzie wilcza dusza bardziej męczy organizm. Każdy wtedy by zregenerował swoje siły, ale nic nie wskazywało na takie działania.
YOU ARE READING
✓Kraina Naszej Przeszłości | BOOK 2
Werewolf[ The Land of Our Past ] W KRAINIE, GDZIE TRZEBA WALCZYĆ O ŻYCIE... Rechille stara się poukładać swój świat po traumatycznym przeżyciu. Próbuje pogodzić się z nieszczęsnym losem od Księżyca, ale przeszłość dopada go na każdym kroku. Dwie zszargane w...