Rozdział VII | Koleiny raz coś roztrzaskuje mu serce

470 56 36
                                    

Nett miał dziś na celu irytowanie swojego ojca. Nie rzadko się to zdarzało, bo na co dzień tego unikał i nie chciał z nim w ogóle spędzać czasu. Jednak dziś musiało wydarzyć się coś specjalnego, bo maluch nagle uroił sobie w swojej małej, rudej łepetynie, że przecież to jest taki genialny pomysł.

Eris praktycznie nie miał tutaj prawa głosu, bo syn nie miał zamiaru go słuchać i dać się zaciągać gdzieś na jakieś głupie spotkania. Nie miał w żadnym stopniu ochoty dokuczać komukolwiek innemu niż Vamoiowi. Uparł się, że chce do taty i tyle było walki z tym szczeniakiem.

Na pewno inne osoby w Siwych Pyskach bardzo ucieszyły się z tego powodu, bo mogli odetchnąć z ulgą, że tego dnia nie są na celowniku. Najbardziej z tej sytuacji cieszyła się Versa i Rex. Omega oczywiście miała uzasadnienie w postaci potrzeby skupienia się nad nauką do egzaminów, a staruszek zwyczajnie radował się, że ta ruda kulka nie będzie go nękać za dnia.

Eris zaniósł Netta w pysku do kwatery. Zderzył się ze spojrzeniami innych wilkołaków, będącym wewnątrz, które już przeczuwały, co się święci. Niektórzy chichotali pod nosem, inni szeptali do siebie, ale rudzielec w postaci zwierzęcia nie był w stanie zrozumieć ani słowa, więc nie mógł stwierdzić, czy plotkują na ich temat czy całkowicie inny.

Wszedł do głównego pokoju, gdzie Vamoi zawsze przesiadywał z Irrou i innymi wilkami będącymi w radzie. Tak było też i tym razem, gdy tylko Alfa wyczuł zapach magnolii, spojrzał w kierunku wejścia, zauważając, że jego ukochany jest w postaci wilka. Przeprosił wszystkich w pomieszczeniu i wyszedł do niego. Zrzucił z siebie ubrania, kładąc je na szafkę obok i przemienił się płynnie w czarne bydle. Usiadł na ziemi, owijając łapy swoim ogonem i przekręcając głowę, czekając aż Omega powie mu, czemu przyszedł.

Rudzielec odstawił Netta pod łapy Vamoia i zaczął merdać ogonem szczęśliwie. Oczywiście to była udawana radość, bo on cieszył się z powodu, że ich syn zdecydował się na uprzykrzanie dnia ojcu.

— Zostawiam Ci tego uparciucha. Bawcie się dobrze — mruknął, podchodząc do złotookiego, ocierając się o jego bok.

— Co? Dlaczego? — zapytał zaskoczony, a za chwilę poczuł, jak Nett kładzie mu się na łapie.

— Jego zapytaj... uparcie i zaciekle wypłakał, że chce spędzać czas z tatą.

Vamoi przewrócił ostentacyjnie oczami, przyglądając się rudej kulce, która tarzała się po podłodze i cieszyła z niczego.

— To jakiś twój głupi podstęp, hm? — schylił do Netta łeb, by trącić go nosem po brzuchu — Jakoś ostatnio robiłeś wszystko, by tylko tu ze mną nie siedzieć — burknął, oglądając się jeszcze za Erisem, który przylgnął do jego boku, wtulając w niego swój łeb. Omega lubił czasami takie przepychanki, mizianie i przyjemności w wilczych formach. Chociaż... w ludzkich również.

— Na pewno wymyślił w końcu, jak Cię zdenerwować — zaśmiał się i zaczął odchodzić kawałek — Powiesz mi potem, czy mu się udało.

— Myślę, że zauważysz, czy dokonał niemożliwego.

Vamoi zaniósł Netta do głównego pokoju i gdy tylko z nim wszedł na salę, to ujrzał rozbawione spojrzenia innym wilkołaków.

— Ktoś tu znowu robi za niańkę — zaśmiał się Irrou i chociaż V nie był w stanie tego zrozumieć, to mógł zgadywać, czego dotyczyła jego wypowiedź, gdy wszyscy zebrani zaczęli się głupio śmiać.

Warknął cicho, odwracając się od nich i kładąc na kanapie, układając obok siebie Netta, który na początku nie chciał wchodzić do góry, a wciąż biegać po sali i plątać się innym pod nogami. Jednak wystarczyło jego ostrzejsze spojrzenie Alfy, a kłębek posłusznie wykonywał jego polecenie.

✓Kraina Naszej Przeszłości | BOOK 2Where stories live. Discover now