Rozdział IX | Był zaślepiony tym, że mógł widzieć

403 53 57
                                    

Pełnia była najgorszym momentem dla Eo. Wydawało mu się, że zniesie to tak jak zawsze. Biegał po lesie już od godziny, a jego wilk rozpierał go od środka, skręcając wnętrzności. Zapachy atakowały jego nozdrza, a on nie potrafił się uspokoić. Prawie szalał w swoim własnym ciele, bo nie mógł znaleźć źródła tego dyskomfortu, który szumiał mu w głowie. To było okropne.

Mijał drzewa, liczne bagna oraz polany i kulił się, nie mogąc zrozumieć reakcji swojego ciała. Księżyc wzmagał w nim zwierzę, które dusiło się od czystego rzekomo powietrza. Serce dudniło mu w klatce, obijało się boleśnie o żebra. Łapy ciągnął, jakby zmęczone utrzymywaniem ciała, ale też nie potrafił się zatrzymać i paść na ziemie. Ten zapach był drażniący, powietrze gęste i utrudniające mu trzeźwe myślenie. Dokładnie tak mógłby ocenić to uczucie, że całkowicie odpływał pod wpływem jakichś mocniejszych ziół czy naparów, które często Estar znosiła do domu.

Miał ochotę wyć, a nawet pomału czuł tę chęć, by ktoś podał mu roślinę hamującą jego wilcze instynkty, obawiał się, że tego nie zniesie, że coś złego się z nim dzieje. Niepokój dosięgał każdy jego milimetr i kazał krążyć w kółko, wciąż cierpiąc z niewiadomych przyczyn.

Krztusił się własną śliną. Czuł pulsowanie krwi i jak zaciska mu się pętla na gardle. Coś niezwykle mocno działało na niego podczas pełni, dziwny instynkt, który go przed czymś może chronił, może informował, a może oznajmiał, że dusza Alfy wymaga ujarzmienia. Przez chwilę przemknęła mu myśl, że za często przemieniał się w zwierzę, może to przez to oszalał. Był zaślepiony tym, że mógł widzieć. Zmieniał się, korzystając z wzroku, jakby wcale nie urodził się bez niego. Nieco słabsze kontury i bledsze kolory, ale przynajmniej nie ogarniała go ciemność.

Może właśnie chodziło o umiar. Nie powinien był tak rozjuszać swojej zwierzęcej części, która przestała czuć się ludzko. Być może to jest powód jeszcze mocniejszego zwracania uwagi na zapachy czy dźwięki, a teraz to... księżyc w pełni, który łamie go w pół, o dziwo wcale nie dając uczucia podniecenia, jak to się dzieje u innych wilkołaków.

Rzadko kiedy miał na to parcie. Gdzieś wewnątrz siebie czuł, że jego popęd seksualny był niezwykle niski. Nic go do niego nie ciągnęło. Nieraz Estar próbowała różnymi sztuczkami i osobami, chociażby wywołać wzwód u swojego brata bliźniaka, a on tłumaczył się, że całą seksualność przejęła ona przy urodzeniu. Dlatego nigdy nie był z żadną Omegą czy Betą. Nie czuł takiej potrzeby. Pełnie nie wzmagały w nim chęci na zbliżenia, a ruja przypominała o prokreacji, ale nie dominowała do takiego stopnia, by myślał jedynie o tym, że chce mieć teraz przy sobie Omegę, z którą mógłby uprawiać seks.

W takich momentach radził sobie sam, by jedynie sobie ulżyć, gdy siła natury decydowała za niego. W każdej innej sytuacji reakcja była... nie było jej. Estar czasami żartowała sobie, że może Eo nawet nie posiada przyrodzenia, bo zawsze płasko jest w jego spodniach.

Alfa nie potrzebował tego robić, gdyby miał komuś powierzyć swoje szczere uczucia, to na pewno nie miałby nic przeciwko - to nie tak, że się tego boi lub brzydzi - ale zrobiłby to jedynie ze względu na ukochaną osobę, która tego by pragnęła lub zdecydowaliby się na młode. Czasami Eoco zastanawiał się, czy chciałby mieć szczeniaki i to wprowadzało go w mieszane uczucia. Z jednej strony wydawało mu się, że nie powinien przekazywać dalej swojego wadliwego genu, poza tym znalezienie stałego partnera również graniczyło z cudem. Z drugiej strony czuł, że dobrze zająłby się młodymi, bo nigdy specjalnie mu nie przeszkadzały. Z Nettem lubił spędzać czas, dopóki nie zaczęły dopadać go te dziwne bóle i nieopanowany wilk. Chyba nadawałby się na ojca, ale zdecydowanie bałby się podejmować takie ryzyko, nie chcąc, by jego szczenię miało tak samo ciężko w życiu jak on.

✓Kraina Naszej Przeszłości | BOOK 2Where stories live. Discover now