Rozdział XLVI | Teraz dopadały go wątpliwości

339 43 14
                                    

połowa lipca

Rechille musiał biec na trzech łapach, ponieważ nie chciał przekładać ciężaru na chorą nogę. Zostawał trochę z w tyle, ale minimalnie. Darien nie zamierzał wybiegać mocno w przód, chronił go, dotrzymując mu kroku i obserwując całą okolicę. Słyszał gdzieś w oddali jakieś krzyki, chyba nawoływania, ale nie był w stanie zrozumieć w postaci wilka ludzkiej mowy. Nie miał wątpliwości, gdy głosy stały się wyraźniejsze i głośniejsze, że to ludzie z Szalonego Królestwa. Wciąż na nich polowali, byli tuż na ich ogonie. Naprawdę niewiele brakowało, by dostrzegli wilki czmychające pomiędzy drzewami i krzewami, ale Alfa skutecznie obierał trasę i ukrywał się w większych gęstwinach, gdy wyczuwał ich bliżej.

Omega też nie mógł szybko przebierać łapami. To już zaledwie dwa tygodnie i będzie mógł śmiało powiedzieć, że jest w szóstym miesiącu ciąży. Brzuch to balast, który go spowalnia. Chłopak nadal odczuwa doskwierający ból w łapie, więc znacznie bezpieczniej było wybierać specjalne przejścia, które więcej mają z kryjówek, niżeli drogi w szybkim tempie. Basior co prawda mógłby go znów nieść na grzbiecie, ale wypukłość sprawiała problem, a także zdradzaliby się większą masą na odległość. Rzucaliby się w ten sposób w oczy. Pozostali więc przy możliwości przemieszczenia się indywidualnie, na tyle, na ile pozwoliły siły Rechiego.

— Jak się czujesz? — Alfa przysłonił małą, czarną kulkę, przy okazji wystawiając pysk z krzewu, by rozejrzeć się wokoło i zacząć węszyć.

Kilka osób szło od wschodniej strony. Schował się z powrotem, by nie zostać zauważonym i zerknął na wilczka, który kulił się pod jego ciałem. Trzymał obolałą łapę nad poziomem ziemi, by na niej nie leżeć i nie naciągać mięśnia. Zasklepiona rana mogłaby znów się zerwać i ponownie czułby sam ból, który uniemożliwiłby im ucieczkę albo zdradzał położenie ze względu na piski, skomlenia, które na pewno opuszczałyby usta Omegi.

— Chyba znośnie... na razie — szepnął, wtulając głowę w tors ciemnobrązowego wilka. Położył po sobie uszy i przymknął oczy, próbował się wsłuchać w las.

W oddali usłyszał kroki. Były ciężkie i liczne, całkiem spora grupa kierowała się w ich stronę. O czymś chyba rozmawiali, ale spokojnym tonem, więc Rechi mógł się odrobinę rozluźnić. Nie mieli pojęcia, że są ukryci w krzakach.

— Przeczekamy, aż przejdą, a potem poszukamy innego miejsca — zarządził, a Omega zgodził się z nim bez wahania. Nie miał żadnych przeciwwskazań, głównie to liczył na Dariena i jego wsparcie. Ufał mu, już wcześniej go o tym zapewnił, więc teraz również musi mu pokazać, że tak jest.

Wilki położyły się obok siebie. Alfa tylko co jakiś czas lekko się unosił, by nasłuchiwać intruzów. Na szczęście ich chwilowe miejsce zatrzymania wydawało się bezpieczne, więc odłożył stuprocentową czujność, by skupić się na Rechim. Obwąchiwał jego łapę, Omega twierdził, że ból odchodził i już tak go nie irytował. Może nawet się do niego przyzwyczaił, dlatego przestał zwracać uwagę na pojedyncze ukłucia. Kiedy większy wilk przysunął swój nos do brzucha, zadrżał. Poczuł chłodne ciało, a potem od razu ciepło, które rozpływało się po jego wnętrzu. Delikatność w ruchach Alfy go zaskakiwała, nie miał pojęcia, że Darien potrafi być taki troskliwy. Czułe zachowanie lekko peszyło czarnego wilczka, ale starał się tego nie okazywać. Jednak im dłużej trwała pomiędzy nimi cisza, a Darien kontynuował pieszczotę w okolicach brzucha, tym bardziej się stresował, że nie potrafi nad sobą zapanować.

Darien na chwilę nawet miał wrażenie, że poczuł ruch, wyczuł szczenię, które przemieściło się, wyprostowało małe łapki. Odskoczył z głową, jakby się tego przestraszył, to było całkowicie nieznane i nowe doświadczenie, ale szybko się opanował i powrócił do dotyku. Rechi z każdą chwilą coraz głośniej słyszał swoje własne serce. Szalało za głupią myślą, której chciał się wyzbyć. Wystarczająco miał powodów i przekonań, że musi jedynie tą myślą pozostać. To naprawdę kłóciło się z nim samym, toczył walkę, w której nie widział odpowiedniej drogi do wygranej.

✓Kraina Naszej Przeszłości | BOOK 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz