Rozdział XXII | Dopiero teraz zaczniemy się naprawdę bawić

363 55 11
                                    

Rechille myślał, że coś wyrywa mu pierś, wilcza dusza próbuje rozerwać na strzępy z bólu, który znosił tak długo i chował w sobie, gdy osobę za to wszystko odpowiedzialną, miał tuż pod nosem. Tuż przed nim, jego ciemne, głębokie oczy, które patrzyły na niego intensywnie i chyba wyczuwały, że coś się zmieniło w zachowaniu Rechiego, bo stały się bardziej zaciekawione i zdziwione, że gdzieś ta poddenerwowana, ale i podekscytowana atmosfera całkowicie zniknęła.

Omega łasił się do niego, prosił i uginał się pod jego spojrzeniem, wykonywał głupie rozkazy i nawet kilka razy przez myśl mu przeszło, że jest całkiem atrakcyjnym Alfą, gdyby nie jego charakter i zdolność do wybuchów złości.

Teraz jednak to Omega czuł, jakby miał w jednej sekundzie eksplodować. Wystarczyła dosłownie chwila, chociażby drgnięcie i niepożądany ruch, a on był gotów zabić basiora własnymi łapami, nawet jeżeli to wymagałoby od niego nie lada wysiłku i uszczerbku na jego własnym zdrowiu, miał ochotę przeorać pazurami całe jego ciało.

Czarny wilczek obrócił się na bok, by nie odsłaniać przed Alfą swojego brzucha, nie zamierzał mu dłużej ukazywać swojej uległości. Teraz paliła się w nim tym chęć mordu i nienawiści, która szczypała go na całym ciele i w oczy, przez co mimowolnie uwolniły się jego łzy. To zaskoczyło Dariena, który obserwował każdy jego ruch i nie zwracał uwagi na otoczenie, na to że wszystkiemu się przyglądają ich współlokatorzy na wybiegu i sami porywacze, którzy chyba nawet bardziej się zainteresowali, gdy ujrzeli reakcję Omegi. Zrobiło się dla nich ciekawie, więc nic się nie odezwali, a po prostu wbijali w nich spojrzenie i czekali na rozwój wydarzeń.

Alfa nachylił się do Rechiego, by trącić go łbem i zrozumieć, co konkretnie się stało. Wydawało mu się, że może jednak pełnia zadziałała na niego zbyt silnie i zaczął się przejmować spędzeniem jej wspólnie. Może i był często do przodu, pyskaty, sam chętny, by wcześniej oddać mu się, byle otrzymać przyjemność i zostać zaspokojonym, ale w prawdzie Darien zdążył zauważyć, że to tylko jego maska obronna. Tak naprawdę jest przerażony, w głowie ma wiele złych scenariuszy, a jego myśli krążą wokół tego incydentu, o którym wspominał w klatce wewnątrz budynku, a potem urwał temat na zawsze, jedynie potrafiąc wspomnieć, że stracił szczenię przez innego wilka.

Przewidywał, że to też może teraz go blokować. Dopiero do niego dotarło, że wciąż istnieje szansa, by zaszedł w ciążę, nawet jeżeli Darien by go nie zaknotował. Płodne Omegi, które wpadną w zalążki gorączki ze względu na wywołane podniecenie, mają szansę zajść. Jest wiele różnych czynników, które mogłyby spowodować ciąże już teraz i tyle byłoby z ich udawania. Może to sobie uświadomił i przestraszył, że miałby znów mieć szczenię, które ktoś chce mu odebrać. Omegi są nadopiekuńcze dopóki mają młode w sobie. Co innego, gdy już się urodzą, wtedy bywa z nimi różnie. Niektóre wciąż czują silny instynkt opiekuńczy, jak to standardowe Omegi, ale są też takie, które boją się macierzyństwa, uciekają i porzucają młode. Inne przypadki nie chcą ich widzieć ze względu na fakt, w jaki sposób zostały poczęte i także przez samo ich przygotowanie do bycia rodzicem. Darien widział takie przypadki, Omegi w jego stadzie różnie reagowały, ale z czasem to mijało. Miały zapewnione bezpieczeństwo i tak naprawdę nikt ich nie krzywdził, więc zrozumiały, że to po prostu przejściowy proces, by stado się powiększyło, nie panikowały i zaczęły się odnajdywać w tej sytuacji.

— Ej... — odezwał się do niego, obwąchują delikatnie i czując od Rechille'a zapach wymieszany strachem i wściekłością. Nie zdążył jednak wydobyć z siebie kolejnych słów, ponieważ zamierzał zadać mu pełne pytanie, ale czarny wilk odwinął się, wyciągając pazury i uderzając go mocno w pysk, jednakie nie raniąc go jakoś specjalnie głęboko.

— Nie dotykaj mnie!!! — warknął i próbował się wygramolić spod jego ciała — To ty! To... przez Ciebie!

— O czym ty mówisz?! Co z tobą? — Basior postawił łapy bliżej, by uniemożliwić Rechiemu ucieczkę, co spotkało się z kolejnym uderzeniem pazurami w okolicach jego szyi. Tym razem Alfa warknął cicho z bólu i posyłał fiołkowym oczom zdezorientowane spojrzenie. Nie chciał na niego unosić Głosu, każąc mu się natychmiast uspokoić, chociaż mógł to zrobić z łatwością. W pełnie na pewno byłby mu dodatkowo uległy, ale coś było na rzeczy i to go wprowadzało w niezrozumienie, więc wolał nie komplikować sytuacji i nie prowokować Omegi do trzeciego uderzenia.

✓Kraina Naszej Przeszłości | BOOK 2Where stories live. Discover now