Rozdział LX | Podejmuje indywidualnie i nagina resztę pod swoją wolę

407 46 4
                                    

początek stycznia

Praktycznie cały dzień to była bieganina z punktu do kolejnego. Revan był zmuszony powtarzać te same słowa kilka razy z rzędu, bo nie było czasu na zorganizowanie spotkania. Każdy miał swoje sprawy, które bez wymówek wymagały poświęcenia im uwagi. Ogólna myśl o wrogu, czyhającego tuż za granicą z tajemnym planem i zasadzką, powodowała drobną panikę w słabych duszyczkach. Eoco prawie wychodził z siebie, gdy nadchodziła noc, a on stawa się czujny jak ważka. Każdy szmer powodował u niego gęsia skórkę, a świst w oddali niepewność następnego oddechu. Był kłębkiem nerwów, którego takie czekanie na rozlew krwi wcale nie podniecało.

Niektórzy mieszkańcy i inni sojusznicy, którzy zostali poinformowani o zaistniałej sytuacji, nawet odczuwali przedsmak wojny. Jego pożądanie i chęć ujrzenia ciał, za które zadośćuczynią Księżycowi. Ich wiara nie powinna pozwolić na atak do bliźniego, łamanie reguły wspólnej natury, ale oni również ją złamali. Dużo bardziej świadomie, perfidnie i boleśnie. Odebrali Omegom prawa i siłę, robiąc z nich podgatunek, którym mogą się bawić, jak im się żywnie podoba. Większość miała uczucie palących iskierek na dłoniach, naprawdę nie mogli się doczekać, aż zapłacą za paskudne czyny.

Zwłaszcza sama Felicia, która za swoim chorym pomysłem imperium i dyktatury pociągnęła Raan, zamieniając je w swoje całkowicie uzależnione Królestwo bez należytych zasad funkcjonowania. Ustalała je indywidualnie i stosowała się do nich według uznania. Wszystko działo się pod jej bacznym spojrzeniem, musiało zgadzać z wcześniej wypowiedzianymi wielkimi słowami, które oczywiście były nieomylne i zapewniające o rozkwitającym sukcesie.

Wpajała wilkołakom te bzdury, byle nie odważyli się od niej odwrócić. Bez swojej przygłupiej armii, która nie jest w stanie dostrzec, jak wielką wodę robi im z mózgu, byłaby nikim. Jej władza zakończyłaby się szybko i sprawiedliwość wymierzyłaby się sama, ratując tych, których zniewoliła.

W tym momencie trwało być albo nie być. Siwe Pyski wraz z Warsami musieli w każdej swojej sekundzie być gotowi na atak ze strony Felicii. Ona czekała w cieniu, ukrywała się ze swoim okropnym planem na zmiażdżenie. Była już na pewno świadoma oszustwa, oraz wydania kilku sekretów, jakie kiedykolwiek poznał Wąż.

Jednak nie martwiła się zanadto. Nie wszystkie tajemnice poznał, nie wszystko o niej wiedział, by czuła nadmierną presję. Była perfekcjonistką i całość miała opanowane w swojej głowie, by nie pozwolić na pomyłkę. Wciąż była w stanie ich niebezpiecznie zaskoczyć i zdobyć to, do czego nieustannie dąży. Miała z tyłu głowy szepty, które ją stresowały, ale one zarazem pobudzały zmysły Bety i kazały analizować każdą rzecz z kilkunastu perspektyw.

Tak naprawdę to Revan nie przejmował się tą sytuacją prywatnie. Jego nie dotyczyła i zamierzał się zawinąć, gdy tylko zrobi się zbyt gorąco na planie. Wszystko komplikował Leon, którego siłą rzeczy nie mógł zostawić. Nie będzie się męczył z więzią i dyskomfortem. Na pewno nie pozwoli chłopakowi zostać w stadzie, a on ani na chwilę nie planował pozostawać gdzieś na stałe. Miał duszę wędrowca, podróżnika, nie byłby sobą, gdyby nagle zdecydował się na ustatkowania w jednym miejscu.

Do porodu Omegi została niewiadoma. To mogły być dni, tydzień, a może godziny. Nie było pewności i mogło się wydarzyć w każdej chwili, więc Alfa wyczekiwał tego z niecierpliwością, by wynieść się z tych ziem, dopóki do żadnego starcia nie doszło. Nie będzie się narażał i brał w nim udziału, skoro żadne korzyści go po tym nie czekają.

Dzisiaj postanowił porozmawiać z Leonem. Może powinien był to zrobić dużo wcześniej, by go przygotować na nieuniknione, a nie tylko trzymać chłopaka w niepewności do samego końca, ale chyba bardziej odpowiadało mu odkładać tę rozmowę na lepszy moment. Problem w tym, że dobre momenty zniknęły, bo stada zaczęły obracać się tylko wokół tematu nadchodzącej wojny. Odpowiedzi zawsze układał w formie zagadek, ale teraz nadeszła ta chwila, gdy wypadało wszystko postawić na jedną kartę i ustalić coś pewnego pomiędzy nimi i ich przyszłością.

✓Kraina Naszej Przeszłości | BOOK 2Kde žijí příběhy. Začni objevovat