Wilczyca przemknęła niezauważona przez teren plemienia. Prześlizgnęła się sprytnie pomiędzy patrolami, by wkraść się wieczorem do namiotu. Umiejętnie rozsunęła szczelinę w materiale, by nie wchodzić przez główne wejście. Wsunęła się bezszelestnie do sypialnianej części. Zahaczyła skrawkiem o swoje czarne, długie włosy, więc musiała wchodzić tyłem, by móc rozplątać się z materiału.
Kiedy się odwróciła, stanęła jak wryta. Wprost w jej oczy patrzyła Estar, której błękitne spojrzenie wręcz wychodziło poza skalę. Jej brwi wystrzeliły w górę i zastygła w jednej pozycji. Mrugała parę razy i prawie otwierała usta ze zdziwienia, gdy ujrzała Clarę wchodzącą do pokoju jej brata.
Tę dziwną ciszę i wzrok wysyłany przez dwa posągi, które nagle nie wiedziały, jak należy się poruszać, przerwał Nett, który w wilczej formie wbiegł do środka, ledwo utrzymując się na galaretowatych łapach i zderzył się z nogą blondynki.
Estar podniosła szczenię na ręce i poklepała go lekko po jego małej główce. Był z niego mały niezdara, ale przynajmniej nadrabiał urokiem odziedziczonym po Erisie.
— Świetnie, że jesteś. Proszę — przekazała malucha w ręce brunetki, która wciąż nie mogła wyjść z zamrożenia — Zajmij się bratankiem, bo muszę coś szybko ogarnąć dla Irrou.
Clara poszła za Omegą, która ruszyła do głównego pokoju, w którym było duże posłanie, kilka skrzyń, dwa długie biurka i komoda, do której nigdy nie miała okazji zajrzeć. W pokoju przy jednym drewnie siedziała Versa. Notowała coś piórem i wyglądała na bardzo skupioną. Clara obawiała się odezwać, by czasem nie wtrącić jej z rytmu.
Na szczęście nie zrobiła tego ona, a Estar, która nawet nie krępowała się, by otworzyć usta i zacząć dyskusję. Córka przywódcy plemienia wydawała się zirytowana, ale nic nie powiedziała. Właściwie nie powinna narzekać. Przesiaduje u niej w namiocie, raczej musi się liczyć, że blondynka nie będzie wiecznie siedzieć cicho. Jest u siebie, więc wolno jej wszystko.
— Od kiedy jesteście razem? — zapytała, a Clara ostrożnie odstawiła rudy kłębek na ziemię, który po chwili zaczął biegać w kółko. Ten dzieciak miał straszliwie dużo energii, jak na tak młody wiek. Oczywiście wszystko za sprawą wilczej formy. Gdyby był niemowlakiem, na pewno jedynie by leżał i odpoczywał. Szczeniaki przekładały się nieco inaczej ze swoim rozwojem względem wieku.
— Co?
— Od kiedy jesteś z moim bratem? Nawet nie zwróciłam na to uwagi, więc jestem ciekawa.
— Nie jestem z twoim bratem — mruknęła.
— Pieprzycie się? — zapytała nieco zaskoczona.
— Estar! — upomniała ją Versa, która rzucała swoje wściekłe spojrzenie na dziewczyny, mając na myśli obecność Netta.
— Przecież on nic nie rozumie. Nie narzekaj, tylko ucz się tam — machnęła ręką na drugą Omegę, by dała spokój.
— Nie — Clara mówiła to z pełną powagą w głosie — A wy od kiedy jesteście razem? — Była wyczuwalna u niej ironia, kierując to pytanie do obu Omeg.
— Nie jesteśmy — Uśmiech pojawił się na jej twarzy.
— Pieprzycie się? — przedrzeźniała ją.
— Tak — uśmiechała się jeszcze szerzej, będąc z siebie bardzo zadowolona.
Clarę zamurowało. Tego się raczej nie spodziewała. Chciała ją zagiąć tym samym, co ona jej serwowała, ale znów wyszło na odwrót i Estar wygrała kolejne starcie.
— Ja już was nawet nie upominam — burknęła pod nosem Versa i jedynie powoli głaskała szczeniaka po łebku. Usiadł się koło niej zainteresowany ruchem jej dłoni, gdy pisała po pergaminie.
أنت تقرأ
✓Kraina Naszej Przeszłości | BOOK 2
المستذئب[ The Land of Our Past ] W KRAINIE, GDZIE TRZEBA WALCZYĆ O ŻYCIE... Rechille stara się poukładać swój świat po traumatycznym przeżyciu. Próbuje pogodzić się z nieszczęsnym losem od Księżyca, ale przeszłość dopada go na każdym kroku. Dwie zszargane w...