Rozdział II | Który ucieka przed swoimi wspomnieniami

615 60 52
                                    

Całe Siwe Pyski były podekscytowane dzisiejszym dniem. Zapowiadało się ciepło, jak na początek października. Versa wraz z Estar zorganizowały dla watahy wspólny posiłek wieczorem, podczas którego będzie tradycyjna wymiana wizji i przepowiedni. Księżyc miał dzisiaj być niezwykle wysoko i świecić mocno, a niebo czyste, całkowicie bez skazy. Wszystkie gwiazdy będą idealnie widoczne gołym okiem i razem z wszystkimi członkami - stado będzie mogło oglądać je i odczytywać swoje plany oraz decyzje przyszłości.

Wilkołaczy horoskop to stara tradycja Siwych Pysków, która była znana już, gdy wataha nie rozbiła się na mniejszą osadę, a wciąż umiejscowiona była na wschodnim-południu Karavo na granicy z nieznanymi terenami. Jeszcze przed wielką wojną - wilkołaki odkrywały swoje wartości, cele i marzenia, które zapisane były w gwiazdach. Dwanaście gwiezdnych symbolów, które miały odzwierciedlać ich wilcze dusze, a jednocześnie pomóc znaleźć drogę do lepszej przyszłości.

Versa bardzo się tym interesowała, bo w pewien sposób to była ich historia przodków. Ona lubiła znać przeszłość, zajmować się znakami wysyłanymi przez świętych, chociaż twierdziła, że nie jest w pełni wierząca. Ufała jednak zapisom nieba, ich ułożenie miało znaczenie i nikt nie mógł jej wmówić, że jest inaczej. Trochę zaraziła tym innych, ale oni nie podchodzą do tego tak głęboko i duchowo jak ona. Uważają to za dobrą formę rozrywki, gdzie mogą sprawdzić, czy zgadza się to z ich charakterem, osobowością i może czy w jakimś stopniu powinni spoglądać na to, by decydować w przyszłości.

Symbole to tylko gdybanie. Przypuszczenia, które ktoś kiedyś wymyślił i które są powielane wraz z kolejnymi latami. Interpretacja, która dla każdego jest dowolna. Jedno słowo tak naprawdę dla danej osoby, może znaczyć coś zupełnie innego, niż dla poprzednika, który również utożsamia się z wybranym gwiazdozbiorem. Przydzielane są ze względu na dzień i miesiąc urodzenia, więc na pewno w stadzie jest dużo tych samych symboli, a jednak wilkołaki będą je inaczej rozumieć, bo przypiszą je specjalnie do siebie. Będą zaglądać w głąb i doszukiwać się sensu, ale jedynie wewnątrz samych siebie i swoich wartości.

W watahach za murami nie korzystano z takich metod. Uważano to za wróżbiarstwo. Jeszcze na początku niektóre starsze kobiety chętnie głosiły swoje wizje względem gwiazd, ale potem stało się to mniej popularne. Gdyby nie księgi, w które Eris lubił zaglądać, nie wiedziałby o istnieniu takiego proroctwa.

Jednak nie różnił się wiele od wilkołaków, które pierwszy raz słyszały ten termin. Nie wiedział jakie są dokładnie symbole, gdzie ich szukać na niebie, co oznaczają i jaki należy do niego, bo nigdy nie spotkał się z rozpiską. Notatki w księgach dotyczyły samego istnienia takiego... sposobu czytania z gwiazd, ale nigdy nie mógł odnaleźć szczegółów.

Versa przygotowywała wszystko. Robiła cały plan, rozporządzenia odnośnie danego symbolu, wyjaśnienia, by móc każdemu wytłumaczyć należycie wizję. Dziwne, że miała na to czas, skoro zajmowała się nauką na znachorkę. Traktowała to jako hobby, ale wciąż wymagało sporego wkładu i pracy. Omega była niesamowita pod tym względem, bo potrafiła znaleźć na to wszystko kawałek wolnego czasu. Robiła kilka rzeczy na raz, notowała gwiazdy, ale jednocześnie uczyła się połączeń roślin, składników i substancji, które można z nich pozyskać.

Praca znachorów była bardzo wymagająca. To duża wiedza i jeszcze większa odpowiedzialność. Dziewczyna bardzo poważnie do tego podchodziła i nie lubiła, gdy jej się przerywało. Musiała być w ciągłym skupieniu, by zapamiętywać informacje. Inaczej taka nauka niczego jej nie przyniosła.

Oczywiście chodzenie do Estar równało się z ogromnym wyzwaniem, ponieważ druga Omega nie potrafiła długo usiedzieć w ciszy. Nie umiała też trzymać rączek przy sobie. Często wieczorami czuła się znużona i przeszkadzała córce przywódcy w mało subtelny sposób. Versa na początku się wzbraniała, nawet karciła ją za takie zachowanie. Później niestety przegrywała, bo było jej za przyjemnie pod dłońmi dziewczyny. Jej silna wola malała z każdą kolejna zaczepką, aż ostatecznie kończyły pomiędzy kocami i poduszkami, pieszcząc siebie nawzajem i tworząc symfonię jęków, które irytowały Eo w drugim pokoju.

✓Kraina Naszej Przeszłości | BOOK 2Where stories live. Discover now