Rozdział V | Nic innego, niż chęć zjedzenia kolejnego kawałka siebie

575 56 39
                                    

Noc, podczas której doszło w Siwych Pyskach do wróżenia z gwiazd, była przyjemną i w miarę wesołą nocą dla większości mieszkańców północnego lądu. Wyjątkiem mógłby być Alex, który ubolewał w chacie i nie mógł znieść myśli, że Clara znów uciekła do drugiej watahy, byle tylko z nim nie przebywać.

Jednak to nie jest najgorsze, co mogło spotkać kogoś tej nocy. Rozterki Alexa i Clary do tego, są zwykłą błahostką, której sami między sobą nie potrafią rozwiązać. To raczej Omegi zamknięte w lochach i wykorzystywane codziennie seksualnie przez straże, czy inne Alfy - które zgłosiły się do Felicii o taki przywilej - powinny czuć się źle podczas tej nocy. Lecz to też nie one miały najgorzej. Owszem cierpiały... jak zawsze, ale to nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz w ich celach, kiedy do tego dojdzie, a one będą wrzucane na głęboką wodę, by wypełniać swoją powinność, którą ustaliła przywódczyni Raan. O dziwo stopień przyzwyczajenia do aktualnej sytuacji szybko rósł w tych Omegach. Musiał, bo inaczej zwariowałyby na miejscu.

To Samon Traun zdobył tytuł największego męczennika wieczoru. Były przywódca Wilczych Gór, które przeobraziły się wraz ze zmianą władcy w Księżycową Północ, przeszedł swoje ostatnie chwile. Wyzionął ducha, będąc całkowicie pozbawionym jakiejkolwiek opieki, czy próby utrzymania go przy życiu. Od ponad trzech tygodni niczego do skonsumowania nie miał w ustach, a ostatnią wodę widział około siedmiu dni temu. Jego organizm walczył zawzięcie, ale marniał w oczach w przeciągu tych jego ostatnich tygodni, gdzie ktoś zwyczajnie zapomniał o jego istnieniu w innym rodzaju lochu. Alfa gubił na wadze, a chyba nawet jego głodny organizm pożerał sam siebie od środka. Wchłaniał całą masę mięśniową, jaka w nim pozostała, by jak najdłużej utrzymać mężczyznę przy życiu.

Właściwie sam Samon nie miał pojęcia, czemu jeszcze walczy. Nic go nie czeka, oprócz więzienia, bo Felicia nigdy go stąd by nie wypuściła. Tkwiłby tam wieczność, więc śmierć nie wydawała mu się taka przerażająca. Wizja znacznie bezpieczniejsza i przyjemniejsza niż katusze pod ziemią.

Kłopotliwy był jednak sam zgon, bo organizm sam się bronił i chciał walczyć. Strach przed śmiercią nie pozwoliła mu się tak łatwo poddać i nawet jeżeli tego chciał, to wciąż sięgał się radykalnych rzeczy, by przetrwać. Mężczyzna w ostateczności skubał ściany, a gdy to nie przynosiło żadnej ulgi, jego wilk przejmował na nim kontrolę i wgryzał sobie zęby w przedramię, by spróbować zjeść samego siebie.

Ból był niewyobrażalny i zapach krwi oraz widok zadanej sobie rany, prawie powodował, że mógłby zwymiotować. Nie miał jednak czym, wiec trzymało go jedynie dziwnie uczucie wewnątrz żołądka. Nie licząc tego dyskomfortu, wciąż atakował go ból głodu, który i tak przeważał nad wszystkim innym.

Alfa rozrywał kolejne warstwy swojej skóry, którą potem połykał, a krew spijał, by ugasić pragnienie. Nie była dobra, tak samo jak swoje własne mięso. Obrzydzało go to, a jednocześnie przynosiło ulgę na bardzo krótki okres czasu. Właściwie to samo jedzenie mięsa przez drugiego wilkołaka, jest dla niego niebezpieczne. Organizm wilkołaków poprzez swoją zdolność szybszej regeneracji wydziela specjalne enzymy, które są dla nich samych toksyczne. Kanibalizm jest niebezpieczny i stosowany jedynie w odległych lądach, gdzie nie istnieje żadna cywilizacja - tak zapisywano w starych księgach, gdzie przestrzegano przed kanibalami, którzy przez lata spożywania mięsa swojego własnego gatunku, nieco zmutowali ze względu na częste kazirodcze rozrody. W ten sposób kanibale nie reagowali tak źle na jedzenie wilkołaczego mięsa, które powinno ich zatruwać. Ich żołądki przywykły, chociaż nie u wszystkich osobników tak to wyglądało, niektóre wciąż chorowały i umierały po tym.

Samon zatruwał się w miarę szybko, dodatkowo wciąż zadając sobie paskudne rany, z których się wykrwawiał. Regeneracja wilkołaków nie jest w nim na tyle rozwinięta, by móc sobie z tym poradzić i wyleczyć się całkowicie. Był na to za słaby.

✓Kraina Naszej Przeszłości | BOOK 2Where stories live. Discover now