Rozdział XV | Teraz można pomyśleć o tobie

411 54 19
                                    

Przez noc dopadały go duszności, ogon niespokojnie wachlował i uderzał o ziemię co jakiś czas. Omega wiercił się i szukał odpowiedniej pozycji, która złagodzi obuchy gorąca, które z każdą godziną stawały się coraz bardziej uciążliwe.

Obawiał się, że jak tylko porywacze jutro odkryją u niego gorączkę, to wezmą od razu i wykorzystają. Ta myśl sprawiała, że walczył ze swoją naturą, ale z tym stanem nie dało się wygrać. Pierwszy dzień i tak był spokojniejszy w porównaniu do drugiego, ale na pewno wyczuwalny, więc nie będzie w stanie tego ukrywać, czy udawać. Dowiedzą się i potraktują jak zawsze traktuje się Omegi - bez szacunku. Poza tym ci mężczyźni nie uważają ich za ten sam gatunek, dla nich zamknięci nie mają praw i są tylko zwierzętami, więc potraktują go jeszcze gorzej, niż sobie to wyobrażał.

Darien w środku nocy poczuł jego zapach. Na początku był niekomfortowy i myślał, że mu się wydaje lub przeszkadza mu coś całkowicie innego, dopiero gdy zapach nie znikał, a wręcz się nasilał i mocniej uderzał w jego nozdrza, zdał sobie sprawę, że Rechille dostał właśnie swojej gorączki, a on jak na nieszczęście znów jest tuż obok.

Dzieliły ich kraty, ale to nic nie zmieniało. Zapach będzie tylko coraz bardziej go irytował, bo nie jest to podobne uczucie jak w pełnię. Podczas księżyca wilka można wciąż kontrolować i próbować się opanować lub uspokoić do takiego stopnia, że się nie reaguje na otoczenie. W trakcie gorączki lub samej rui Alf jest to niewykonalne, bo uczucie pochodzi właśnie z samego wnętrza osoby i jest naturalną reakcją. Choćby nie wiadomo jak się starał, nie będzie w stanie powstrzymać żądzy i pragnienia, które mimowolnie będzie ciągnąć go w stronę gotowej i wolnej Omegi.

Alfa nawet odsunął się na maksymalną odległość, na jaką pozwalały mu łańcuchy, byle nie wariować za szybko i zachować resztki pohamowania, póki jest w stanie normalnie i racjonalnie myśleć. Później też będzie się o to starać, ale nie musiał się wybitnie zastanawiać, by wiedzieć, że niebieskooki nie tylko zapach Brdzie miał uciążliwy, ale cała jego osoba się taka zrobi. Już w pełnie był chętny i naciskający, więc mógł sobie wyobrazić, jaki będzie w trakcie swoich dni płodnych.

Do poranka jakoś minęło sprawnie i bez większych problemów, ponieważ Rechille starał się jak najlepiej i najdłużej wyspać, ponieważ wiedział, że drugiego dnia będą dopadać go też bóle. Odpoczywał teraz na tyle, na ile mu pozwolono. Jednak od razu zerwał się na proste łapy, gdy usłyszał wrota, które świadczyły o przybyciu porywaczy. Mieli oni liny gotowe kogoś zabrać, a pojedyncze osoby niosły miski ze śniadaniem dla tych, którzy wciąż pozostają w budynku.

Ruszyli natychmiast w stronę Rechiego i Dariena, jakby to właśnie po nich dzisiaj przyszli. Zawahali się, gdy ujrzeli, w jakim stanie znajduje się czarny wilk. Zobaczyli plamę pod jego tyłkiem, a także słaby wzrok, a następnie sami zostali zaatakowani przez jego zapach. Zasłonili nos dłońmi, patrząc po sobie, jakby zastanawiali się, czy powinni zabierać go teraz.

Sprawę pojawił jasno mężczyzna, który wyglądał znacznie bardziej elegancko i był już w tym budynku wcześniej. To ten, który przyglądał się intensywnie Rechiemu i zawieszał swój wzrok na Darienie. Było w nim coś niepokojącego, jego uśmieszek i dumny wzrok sprawiały, że wilki czuły się niepewnie w jego towarzystwie. Nie było wiadome, co zrobi i postanowi.

— Zostawcie ich na razie. Zobaczymy jak oddalone cykle mają od siebie.

— Ale... To może być nawet różnica dwóch miesięcy.

— Spieszy się gdzieś wam? — zapytał ich, unosząc brew — Mamy już zapłacone, więc musimy to zrobić porządnie.

— Nie lepiej po prostu ich już zaprowadzić i niech się dzieje?

✓Kraina Naszej Przeszłości | BOOK 2Where stories live. Discover now