Rozdział LVII | W przyszłości czeka tylko rozpusta i rozgoryczenie

398 43 6
                                    

koniec listopada

To pierwszy raz, gdy postanowiono usiąść przy stole i szczerze porozmawiać o planie przeciwko głównemu wrogowi. Nie było wątpliwości, że jest nią Felicia, która okrzyknięta Królową, jest najwyższej wagi celem. Właśnie wokół niej się wszystko kręci. Jest głową, którą należy uciąć, by masa upadła. Bez niej sobie nie poradzą, nie będą w stanie utrzymać się w przekonaniach i wyrwą się z otoczki manipulacji. Ona wchłonęła w ich ciała, wsiąknęła wprost do serc i umysłów, robiąc im istny mętlik. Dlatego nikt się z nią nie spiera, ani nie próbuje wprowadzić  kompromisów, czy demokratycznych rozwiązań.

Ważny był tylko i wyłącznie jej głos i wszyscy o tym wiedzieli, nawet sojusznicy, którzy nie należeli do granic Raan. Tentil także zdawało sobie sprawę, że to ona jest najsilniejszą kartą, będąc zarazem rozgrywającym układy. Miała niezidentyfikowaną moc, przyciągała do swoich chorych pomysłów i poglądów. Lgnęli do niej, jakby dawała im boskie zdolności lub nieśmiertelność, a jedyne co tworzy, to linię różnicy. Władzę nad Omegami, wykorzystywanie ich środków, by następnie pozbyć się bez żadnych skrupułów.

Z zimnym spojrzeniem żegnała istnienia, gdy były już jej niepotrzebne lub zawadzały. Nie dbała o nich, nie należeli do watahy. Nigdy nie mieli według niej swojego miejsca za murami, a mieszkali tutaj tylko ze względu na jej miłosierdzie. Pozwoliła im przecież się do czegoś przysłużyć i zadowolić silne osobniki, które zasługują na to, by je nagradzano. Tyle poświęcają i tak wiele od siebie dają, a Omegi? Ta ich słabość sprawia, że Felicia czuje, jak jej się podnosi do gardła. Miała ochotę zwymiotować, ilekroć myślała głębiej o tej beznadziejnej płci.

— Czyli mniej więcej po jakim czasie może się zorientować? — Eocolereuel siedział teraz na miejscu Irrou.

Dziwnie było mu się do tego przyzwyczaić. Wyryte w pamięci miał uczucie tekstury pod palcami. Tej zwykłej, która należała do dodatkowych krzeseł wokół stołu. Zawsze w nich siadał, gdy już dochodziło do narad, a nie miało to często miejsca. Na tym głównym przesiadywał przywódca i właściwie Eo nigdy nie wiedział, czy jest inne w dotyku. Przyszywany ojciec twierdził, że wygląda zupełnie inaczej i wtedy nie miał wyboru jak się przemienić i sprawdzić na własne oczy.

W formie wilka nie mógł wyczuć, jakie jest w dotyku, czy rodzaj i wykończenie drewna mocno się od siebie różnią, czy może jedynie kształt pozwala na odróżnienie od siebie tych dwóch siedzisk. Teraz widział doskonale i to uczucie było paskudne. Ciążyło mu na sercu, gdy dłonie przejeżdżały po oparciach. Nie powinien był tutaj siedzieć, to nie jego miejsce. Nie miał prawa czuć się ważnym, czy kimś decyzyjnym, ale sytuacja tego wymagała. Nie potrafiłby się wycofać i zawieźć przedśmiertnej woli Irrou. Musiał sprawić, by był z niego dumny.

— Zapewne pod koniec...

— Czemu mamy mu do cholery ufać? Dlaczego on w ogóle siedzi z nami przy tym stole, a nie szuka sobie nory do ukrycia?! — Vamoi przerwał Revanowi, gromiąc go spojrzeniem i powstrzymując się w trakcie mówienia, by nie uderzyć dłońmi w stół . Świerzbiło go, by zrobić mu krzywdę.

Nie musiał tu być, dostał dawno swoje złoto, zamordował tak ważne dwie osoby i zniszczył życie niejednym w obu stadach. Nie powinien nawet się zbliżać do Siwych Pysków, a co dopiero przesiadywać z nimi przy jednym stole i poczuwać się, bo coś może wiedzieć lub nie. Równie dobrze może kłamać, oszukiwać tak jak wcześniej – w tym był przecież mistrzem. Skąd pewność, że ich nie zdradzi właśnie dla niej?

Moja Omega jeszcze nie urodziła — powiedział to na odczepne, jakby było sprawą oczywistą.

W złotookim się zagotowało, ale nie dawał się ponieść emocjom. Nie zamierza niczego wszczynać w tym miejscu. Było ono ważnym pomieszczeniem dla członków stada i na pewno miało wartość sentymentalną po poprzednim wodzu.

✓Kraina Naszej Przeszłości | BOOK 2حيث تعيش القصص. اكتشف الآن