Rozdział XIX | Nie powstrzyma mnie, przed zabiciem ciebie

366 58 4
                                    

Nie było innej opcji, by obce Królestwo i mężczyźni patrolujący nie dowiedzieli się, że Darien wymordował cały wybieg. Nie było, jak tego ukryć, ani liczyć na to, że nie przyjdą. W końcu karmili ich dwa razy dziennie, więc już z rana, gdy mężczyźni znów przynieśli osiem porcji, tak jak zawsze, zauważyli, że na placu za kratami są tylko dwa wilki żywe.

Nie musieli czekać, by przydupasy przyprowadziły mózg całej tej operacji i jako jedyny chyba nad tym wszystkim myślał, oraz planował następny krok. Cała ta zgraja jedynie wykonywała jego polecenia, nie zastanawiała się nad konsekwencjami i innymi, ważne było tylko zrobić to, o co zostali poproszeni, bo nawet prośby nie mogły otrzymać odmowy.

Zjawił się ten sam wilk, z którym wcześniej rozmawiali. Usiadł się wygodnie przy kratach i spoglądał na wybieg, który był dziwnie cicho. Takiej ciszy już dawno nie można było tutaj usłyszeć, więc nawet przyjemnie się temu przyglądało i nie spieszyło mu się tak do tej rozmowy, więc spokojnie czekał, aż w końcu Omega lub Alfa obudzą się i zwrócą na niego uwagę.

Jako pierwszy przebudził się i wstał Rechille, który spał na drugim końcu wybiegu, byle być jak najdalej od Dariena. Nie zamierzał z nim rozmawiać, ani spędzać czasu, skoro jego obecność go męczy, a on jest jedynie cenny. Nie chciał więcej tego słyszeć, ani widzieć jego miny, która zdradzała znudzenie wymieszane ze złością.

Jednak kiedy ujrzał, że przy kratach czeka ten sam wilk, który ostatnio zdradził im swoje zamiary wobec nich, oraz bardzo wyjaśnił ambitne plany Królestwa odnośnie wszystkich schwytanych według ich zdania Bestii - że przełamał swoją niechęć i podszedł do Alfy.

Powoli zbliżył się do ciemnobrązowego basiora, który wypoczywał przy stawie, a całkiem niedaleko od niego rozkładały się już martwe wilki. Rechi starał się nie spoglądać w ich stronę i nie dopuszczać do swoich nozdrzy nieprzyjemnego zapachu. Chciał szybko przedostać się do Alfy, zmusić go do wstania i podejść do krat, przy których czuwał wilk.

Teraz też obserwował Omegę, który wędrował przez całą długość wybiegu, ale nie powiedział ani słowa. Czekał, napawając się ciszą i całkiem miłym widokiem. Zdawał sobie sprawę, że tamte osobniki były już trupami, zanim naprawdę wyzionęły ducha, więc w jakiś sposób była to całkiem dobra sytuacja dla niego i całego planu, który znów należy pchnąć do przodu, skoro wilki się nie zdecydowały.

— Ej! Pst... obudź się — szepnął, stojąc tuż obok niego, słysząc tylko, jak Alfa głośno oddycha i nie zbiera się do tego, by otworzyć oczy.

— Odejdź — burknął.

— Nie odejdę... ten wilk przyszedł.

— To go ignoruj.

— Na pewno chce coś od nas albo będzie mówił o tych... martwych — mruknął, spoglądając szybko w stronę wilka na zewnątrz. Nagle obok niego zebrała się trójka mężczyzn, którzy stali wyprostowani, oparci o kraty i wpatrywali się w jeden punkt na wybiegu, dokładnie w nich — No spójrz! Oni nas obserwują... — mówił niepewnie, przesuwając się za ciało Alfy, ale nie tracąc kontaktu wzrokowego z wilkiem.

— Niech się gapią, skoro tylko to potrafią.

Zapadła cisza na pewien moment. Wtedy Rechille toczył walkę na spojrzenia z intruzami, którzy nawet nie drgnęli na milimetr, stali jak słupy i cierpliwie czekali. Darien też nie zamierzał się poruszyć i jakoś zareagować na uczucie bycia obserwowanym, oraz Omegi czuwającego nad jego ciałem w dosyć natrętny sposób.

W końcu jednak cisza została przerwana i niestety nie od wilków na wybiegu, bo Darien nadal udawał, że nic go nie obchodzi, a Rechille nie miał siły, by kolejny raz irytować Alfę albo podjeść do mężczyzn samotnie. Porywacz przemieniony w zwierzęcą formę naczekał się wystarczająco długo, więc on postanowił zabrać głos, robiąc znów wszystko tak, jak miało to wyglądać od początku i zdobywając cel niezależnie od kosztów.

✓Kraina Naszej Przeszłości | BOOK 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz