Rozdział 3

938 125 88
                                    

przyjemnej lektury, motylki — wika

przyjemnej lektury, motylki — wika

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

—❀—

Rok 1493, Pałac Gyeongbok

Gorące łzy cisnęły się do oczu Nabiego, gdy stał schowany za parawanem i zakładał przekazane mu granatowo-pomarańczowe szaty, swój strój powiesiwszy na oparciu jednego z jedwabnych paneli. Drżącymi dłońmi zawiązał szafirowy pas wokół talii, następnie rozpuścił włosy oraz splótł je w wysoki kok, by na koniec założyć opaskę utkaną z końskiego włosia.

To był pierwszy raz w jego szesnastoletnim życiu, gdy mógł ubrać męskie szaty. Pierwszy raz, gdy mógł poczuć się jak ktoś, kim naprawdę był. Tak często wyobrażał sobie ten moment, a tymczasem nadszedł on tak niespodziewanie, że nie zdążył się przygotować.

Przetarł wilgotne od łez oczy i zaczerpnął głębszy oddech, zanim wreszcie zdecydował się wyjść zza parawanu. Wyłonił się zza odgrodzenia bardzo wolno oraz niepewnie, stawiając niewielkie kroki naprzód. Wtedy też zauważył, że książę Yeonsan również zdążył się przebrać, przywdziawszy kasztanowy płaszcz cheollik, z plisowanym, długim dołem, zwężającymi się rękawami oraz złotym haftem na nachodzących na siebie klapach i zagiętym materiale przy szyi.

Młodzieniec, którego podziwiał Nabi, odwrócił się intuicyjnie w jego stronę, uśmiechając się, a młody oficer, który zmuszony był stać w samych spodnich szatach, uszytych z białego, lekko prześwitującego materiału, westchnął ciężko oraz wyciągnął rękę, w której trzymał swój kapelusz, w stronę Nabiego.

— Proszę — powiedział, przekazując mu ostatni element garderoby. — Proszę na siebie uważać, panno Park.

Nabi skinął głową i włożył kapelusz, podczas gdy książę Yeonsan ubrał swój — czarny, prześwitujący, z końskiego włosia, o dużym rondzie usztywnionym paskiem z pomalowanego na ciemno bambusa.

— Jesteś gotowa? — spytał następca tronu, przybliżając się do damy dworu. — Wyjdziemy bocznym wyjściem, by nie zauważyła nas służba.

Szesnastolatek pokiwał głową, choć wciąż czuł nieopuszczający go niepokój. Bał się konsekwencji swoich czynów, a jednocześnie czuł ogromną potrzebę wydostania się z pałacu choćby na krótką chwilą. Odwagi dodawały mu męskie szaty, na które bez przerwy pragnął spoglądać. Wydawało mu się, że śni.

Wyszli tak, jak postanowił książę koronny — bocznym wejściem, które od zewnątrz ukryte było za drewnianymi, zielonymi okiennicami. Wydostawszy się z komnaty, obaj podążyli w kierunku Bramy Wschodniej, aby stamtąd opuścić pałac Gyeongbok i znaleźć się w Północnej Wiosce.

Gdy zaczęli zbliżać się do bramy obwarowanej z obu stron przez strażników, Nabi znów zaczął się stresować. Zacisnął usta w wąską linijkę i spuścił głowę, aby ukryć twarz pod rondem czarnego kapelusza. Miał wrażenie, że w każdej chwili nogi mogą odmówić mu posłuszeństwa, uginając się pod ciężarem drżącego ciała.

MÈNG DIÉWhere stories live. Discover now