Rozdział 87

378 78 93
                                    

przyjemnej lektury, motylki — wika



—❀—


Rok 1503, Rezydencja Wielkiego Księcia

Westchnienie pełne ulgi wydostało się z gardła Yeoka, gdy skrzypnięcie drzwi przebudziło go tuż przed świtem i w progu komnaty ujrzał Nabiego. Przyłożył dłoń do rozszalałego serca, lecz nie odezwał się ani słowem. Zaczekał, aż Nabi podejdzie bliżej, aż przysiądzie na posłaniu tuż obok niego. Wówczas od razu się przysunął i oparł czoło o ramię starszego, po raz kolejny wydychając powietrze.

— Całe szczęście, że nic ci się nie stało — mruknął ledwie zrozumiale. — Całe szczęście.

Nabi pominął jego wypowiedź milczeniem, więc Yeok postanowił dać mu spokój. Chciał nawet unieść głowę i powrócić na wcześniejsze miejsce, przed czym powstrzymała go dłoń Nabiego, teraz nałożona na jego własną.

Trwali tak przez dłuższy czas, w ciszy, dopóki Nabi nie zyskał siły, aby się przebrać. Tym razem nie chował się za parawanem i chętnie przyjął zaoferowaną przez księcia pomoc. Niedługo później siedział po turecku w sypialnianych szatach i pozwalał, by Yeok rozczesał powoli jego długie, kruczoczarne włosy.

— Nie będę wypytywał cię o to spotkanie — oznajmił w pewnym momencie książę. Przyglądał się ząbkom złotego grzebienia, sunącym pomiędzy pasmami gęstych włosów.

— Wiem — odpowiedział krótko Nabi. — Nie jestem teraz zbyt rozmowny, przepraszam.

— Nic nie szkodzi. Możemy pomilczeć.

— Albo możesz mi o czymś poopowiadać — zaproponował z nikłym uśmiechem, ale że był zwrócony plecami do Yeoka, młodszy nie był w stanie tego gestu dostrzec.

Mimo to niemal w tym samym czasie kąciki warg Yeoka również wygięły się ku górze.

— O czymś konkretnym czy sam mam wybrać?

— Wybierz.

— No dobrze — powiedział książę, kiwając głową. Chwilę zastanawiał się nad tematem, w ciszy kontynuując rozczesywanie włosów Nabiego, aż w końcu go olśniło. — Kiedy byłem dzieckiem, lubiłem dokuczać oficerowi Kim Yui. Darłem z nim koty przy każdej możliwej okazji, a kiedy miałem... Och, to było chyba w roku tysiąc czterysta dziewięćdziesiątym trzecim... A może później? Nie, to musiało wydarzyć się wtedy, kiedy hyeongnim był jeszcze księciem koronnym. Hmm...

Zatrzymał się na chwilę, wybałuszając oczy. Czy powinien był w ogóle wspominać o Yungu? Teraz gdy Nabi dopiero co się z nim pożegnał, na zawsze? Postanowił jednak wznowić odpowiedź, doszedłszy do wniosku, że milczenie jest jeszcze gorsze.

— Pewnie pamiętasz, że nie radziłem sobie dobrze z łucznictwem i nie potrafiłem nawet utrzymać prawidłowo łuku — mówił, odkładając grzebyk na stolik obok. Następnie wziął sobie na cel rozdzielenie włosów Nabiego na trzy równe części, by móc zapleść je w ciasny warkocz. — Kiedy teraz patrzę na to wstecz, mam ochotę parsknąć śmiechem, ale wtedy naprawdę wydawało mi się, że jestem wspaniały. Wiesz, słyszałem to na każdym kroku. Czegokolwiek bym nie zrobił, moi służący nagradzali mnie brawami, a gdy odnosiłem porażki, winę zwalano na wszystko i wszystkich, tylko nie mnie. Nic więc dziwnego, że byłem na tyle zuchwały i pewny siebie, by wyzwać Yui na pojedynek łuczniczy.

Nabi uśmiechnął się pod nosem. Słyszał już tę historię, ale nie miał nic przeciwko temu, by książę opowiedział mu o niej jeszcze raz. Tak naprawdę nie miało znaczenia, o czym mówił Yeok, wystarczyło, by Nabi mógł ukoić nerwy jego ciepłym głosem. W trakcie opowieści młodszy skończył zaplatać włosy Nabiego w warkocz i wówczas Nabi położył się, poklepując miejsce obok siebie.

MÈNG DIÉWhere stories live. Discover now