Rozdział 82

398 79 115
                                    

przyjemnej lektury, motylki — wika


—❀—

Rok 1501, Pałac Gyeongbok

Rozkaz dziesiątego władcy, na mocy którego Wielki Książę Jinseong miał poślubić odstąpioną mu przez starszego brata damę dworu, prędko obiegł wszystkie zakamarki pałacu. Szepty służących i urzędników przedostały się także poza mury Gyeongbok tak, że ledwie kilka dni później każdy w stolicy już o tym wiedział.

Nabi nie potrafił wyjść z szoku. Absolutnie nie rozumiał, co skłoniło Yunga do podjęcia takiej decyzji, w jaki sposób w ogóle przyszło mu to do głowy. Przez ostatnie lata był chorobliwie zazdrosny o relację między Nabim i Yeokiem. Robił wszystko, aby ich od siebie zdystansować, skąd więc nagle ten pomysł? Co zmieniło się w jego postrzeganiu?

Nie tylko Nabi nic z tego nie rozumiał. Równie skonfundowany był Wielki Książę, kiedy mniej więcej w tym samym czasie, co Nabiemu, przyniesiono mu oficjalne pismo, opatrzone królewską pieczęcią. O ile sam widok pieczęci nie zdołałby go przekonać, o tyle wiedział doskonale, że pismo, które prześledził kilkakrotnie wzrokiem, należy do jego starszego brata.

Yung był znakomitym kaligrafem, władał pędzlem tak, jak najwięksi wojownicy władali mieczem, z precyzją i wyczuciem, bezbłędnie. Nawet gdy z biegiem lat drżąca od alkoholu ręka straciła dawną stabilność, znaki zapisywanych przez niego znaków hancha nie dało się nie rozpoznać. Tego kunsztu i tej wrażliwości, jakby pisząc, malował monochromatyczny obraz.

W oczach Yeoka wezbrały się łzy, a jedna z nich skapnęła na królewski dekret. Mieszanka burzliwych emocji po brzegi wypełniła jego klatkę piersiową, aż na chwilę zabrakło mu tchu. Sam już nie wiedział, czy to radość, czy smutek, czy może nawet strach.

Damy dworu opuszczały pałac dopiero u schyłku życia, kiedy nie nadawały się dłużej do pracy. Większość zamieszkiwała w niewielkiej wiosce pełnej emerytowanych służących. Jako iż teoretycznie wciąż należały do króla, nie mogły nigdy wyjść za mąż, nie pozwalano im także powracać do swoich rodzin. Z tego powodu wiele dwórek wolało po prostu odebrać sobie życie, niżeli ukrywać się i każdego dnia przypominać sobie o swojej bezużyteczności.

Czy to właśnie dlatego Yung zdecydował się na taki krok? Czy naprawdę po raz pierwszy w końcu wybrał dobro Nabiego ponad własne?

Choć Yeokowi trudno było w to uwierzyć, część niego pragnęła, aby tak właśnie było. Jeszcze tego samego dnia, kiedy zaznajomił się z treścią dekretu, ubrał oficjalne, książęce szaty i pognał do pałacu Gyeongbok. Yung nie chciał go przyjąć, więc młodszy klęczał przed Gangnyeongjeon i dziękował, bijąc czołem o ziemię.

Wieczorem został zaproszony do rezydencji Kim Ilsona, który bez skrępowania cieszył się najnowszymi doniesieniami.

— Po przeanalizowaniu całej sprawy na chłodno, doszedłem do wniosku, że tak będzie najlepiej — oznajmił, zasiadłszy u szczytu długiego, niskiego stołu. Po jego lewej znajdował się Yeok, a po prawej najstarszy syn, Kim Daejang. Reszta miejsc pozostawała pusta. — Ty i Pani Park cieszycie się ogromnym poparciem ze strony oficjeli. Nadszedł czas, abyś zaczął poważnie myśleć o tym, co możesz zdziałać, Wasza Wysokość.

Yeok udał, że nie zauważył, iż Pierwszy Minister celowo zaadresował go innym tytułem.

Odetchnął dopiero w momencie, gdy z tematu ślubu przeszli do innych spraw. Mieli na głowie coraz burzliwsze spory między frakcjami, a i uczeni konfucjańscy stracili cierpliwość i planowali wszczęcie strajku. Ostatni raz interweniowali w działania dworu królewskiego, gdy w czasie choroby płuc Yunga regencję objął Im Sahong, a na pałac spadła plaga mysz. Teraz znów byli oburzeni i jako jedyni z niewielu mieli odwagę, by skonfrontować się z monarchą.

MÈNG DIÉOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz