Rozdział 58

350 62 23
                                    

przyjemnej lektury, motylki — wika


—❀—

Rok 1500, Pałac Gyeongbok

Kolejny rok Nabi powitał z melancholijnym spokojem i tęsknotą zduszoną w sercu. Budził się wczesnym rankiem, gdy na zewnątrz wciąż panował mrok, a na alejkach pałacu zalegał zlodowaciały śnieg, który lada moment mieli uprzątnąć służący. Nucąc pod nosem, rozczesywał długie, czarne włosy, zaplatał je w niski warkocz, a potem zawijał w kok, dopełniając schludne upięcie spinką.

Nie nosił żadnej z ozdób, które wręczył mu władca — ani tej z nefrytowym motylkiem, niegdyś jego ulubionej, ani tej ze złotym smokiem trzymającym w paszczy czerwoną perłę, która była pamiątką po zmarłej matce Yunga. Fryzurę upiększał jedynie prostym ornamentem ze złotym ptakiem, będącym prezentem od Daejanga. Dostał go jeszcze przed powrotem do pałacu, kiedy postanowił zostać Panią Solnych Pól, a męskie szaty zamienił ponownie na długie spódnice i bluzeczkijogeori.

Kończył nakładać na twarz puder z fasoli mung i czerwonej fasoli, wymieszany z proszkiem z krokosza, gdy do jego komnaty weszły dwie dwórki, niosąc tace ze śniadaniem. Zazwyczaj jadł pierwszy posiłek nieco później, kiedy słońce wypędzało zimowy mrok, jednak tego dnia miał inne plany.

— Pewnie jest Pani podekscytowana — zagaiła jedna ze służących, schowawszy w serwetce pałeczki, z pomocą których spróbowała każdego z uszykowanych dań, zanim Nabi mógł rozpocząć ucztę. — Od ostatniego wyjścia z pałacu minęło tak wiele czasu...

Młodzieniec uśmiechnął się pod nosem, kiwając pojedynczo głową. Faktycznie nie pamiętał, kiedy dane mu było postawić stopę poza mury Gyeongbok. Czyżby wtedy, gdy wybrał się z Chi na przejażdżkę konno? Od tamtego wydarzenia minęło kilka miesięcy, zmieniły się pory roku, a on stracił dwie bliskie mu osoby.

Pierwszą z nich była Pani Hae. Nabi żałował, że ich ostatnim spotkaniem była rozmowa o jego matce, że nie miał czasu, aby sobie to wszystko przemyśleć i dojrzeć do tego, by przebaczyć kobiecie, przez którą stał się pałacowym niewolnikiem. Choć wciąż nie rozumiał, dlaczego dama dworu wolała zatrzymać go na dworze niżeli zgodnie z wolą matki oddać go do buddyjskiej świątyni, czuł, że ta miała swoje powody. Nie potępiał ani nie pochwalał jej. Po prostu starał się nauczyć się z tym żyć, pogodzony z przeszłością, na którą w tym momencie nie miał już przecież najmniejszego wpływu.

Drugiej osoby nie stracił na zawsze, choć jej nieobecność wyrządziła mu wiele smutku. Wielki Książę Yeok wciąż nie wrócił do stolicy, nie wysłał także żadnego listu poza korespondencją, która docierała bezpośrednio do monarchy. Nabi musiał dowiadywać się wszystkiego przez Kim Ilsona, gdyż Yung nie chciał poruszać z nim tematu ekspedycji karnej ani żadnej z państwowych spraw.

— Nie powinieneś mieszać się w politykę, motylku — powiedział mu pewnego wieczoru, gdy spożywali razem kolację. Nabi przebywał w komnacie króla najpóźniej do godziny szczura. — Żyjesz w dostatku, jako moja faworyta, więc nie rozumiem...

Monarcha urwał w połowie zdania, widząc niezadowoloną minę młodszego mężczyzny.

— Przepraszam — dodał po chwili.

Potem prosił go, by Nabi spędził z nim noc, jednak ukochany pozostawał nieugięty. W pewnej chwili po prostu podnosił się i dziękował za spędzony czas, a następnie kierował się do wyjścia z komnaty mimo wręcz błagalnego tonu mężczyzny.

— Ile jeszcze będziesz mnie karała? — zawołał za nim Yung, a że drzwi były już otwarte, ukazując publiczność składającą się z pochylonej w usłużnych pokłonach świty dworskiej, pilnował, by zwracać się do Nabiego w odpowiedniej formie.

MÈNG DIÉWhere stories live. Discover now