Rozdział 67

335 67 91
                                    

życzę przyjemnej lektury, motylki :) — wika

życzę przyjemnej lektury, motylki :) — wika

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

—❀—

Rok 1500, Pałac Gyeongbok

Sto dni — tyle miało potrwać uziemienie Nabiego. Przez ten czas miał nie tylko zakaz opuszczania komnaty nawet do kąpieli (balię z wodą umieszczono więc w jego izbie, za parawanem), ale nie mógł przyjmować do siebie absolutnie żadnych gości. Tylko służący byli upoważnieni do przekraczania progu komnaty królewskiej faworyty, jednakże odbywało się to przy otwartych drzwiach i w obecności straży — jedynie w momentach, kiedy zanoszono jej posiłki, wymieniano misę służącą za latrynę albo przygotowywano dla niej skromne kąpiele.

Nabi starał się odnaleźć jakieś pozytywy sytuacji, w której się znalazł. Z pewnością nie było ich wiele, ale gdyby zamęczał się jedynie złymi rzeczami, prędko odszedłby od zmysłów. Szybko stwierdził więc, że wreszcie ma czas, aby wszystko porządnie przemyśleć i uporządkował chaos, który zapanował w jego głowie. Mógł spojrzeć wstecz na wszystkie sytuacje z przeszłości i przeanalizować je na chłodno, opadłszy z emocji.

Doszedł do wniosku, że za długo motał się we własnych uczuciach, karmiony nadzieją na lepsze jutro, które nigdy nie nadchodziło. Zbyt usilnie trzymał się także dni, które już dawno minęły, odleciały w siną dal jak struchlałe motyle. Robił sobie tym wielką krzywdę.

Rozumiał, że mimo wszystko ogromnie mu się poszczęściło — gdyby nie on, lecz któraś z konkubin ośmieliła się uderzyć lico króla, najpewniej przypłaciłaby za ten wybryk własnym życiem. Nabi zachował się zbyt impulsywnie i wiele ryzykował, owszem, ale ostatecznie czyn ten zamienił się w jego broń. Pokazał wszystkim wokół, że znajduje się wysoko ponad prawem, że jest odważny i że nie baczy na konsekwencje.

Kiedy tak nad wszystkim rozmyślał, przekłuwając nicią jedwab naciągnięty na tamborek, przypomniał sobie o królowej wdowie Insu. Prawdę mówiąc, wciąż nie potrafił jej rozszyfrować. Na początku kobieta z pewnością go nienawidziła — w końcu kilka lat temu to ona żądała jak najszybszej śmierci Nabiego, oskarżając go o próbę otrucia królowej Shin. Być może nawet sama stała za tamtą intrygą. Coś musiało się w niej zmienić po tym, gdy spostrzegła, że to Nabi sprawił, iż regencja padła w jej ręce. Nawet jeżeli wciąż nie traktowała go jak sprzymierzeńca, być może uzmysłowiła sobie, że lepiej byłoby, gdyby królewska faworyta pozostała żywa i zdrowa.

Przez pierwsze dziesięć ze stu dni kary Nabi przeanalizował każde ostałe w pamięci wspomnienie. Między innymi myślał intensywnie o Im Sahongu, próbując odszyfrować jego kolejne cele.

Im Sahong był bez wątpienia postacią, której nie wolno było lekceważyć. Wiedział, jak wyczuć odpowiedni moment, by zasiać w słabym psychicznie władcy ziarenko zwątpienia i rozgoryczenia. Wiedział, czego Yungowi brakuje najbardziej i sukcesywnie podsycał jego żal związany ze śmiercią matki. Wykorzystał ogromną traumę młodego monarchy, by pozbyć się wadzących mu oficjeli, uczynić się najlojalniejszym sługą dziesiątego władcy Joseon i doradzać mu w takt własnych korzyści.

MÈNG DIÉWhere stories live. Discover now