Rozdział 72

374 66 180
                                    

przyjemnej lektury, motylki — wika

przyjemnej lektury, motylki — wika

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

—❀—

Rok 1500, Pałac Gyeongbok

Yung znalazł się w potrzasku.

Przedłożonych mu dowodów nie mógł już dłużej podawać w wątpliwość, zebrało się ich zbyt wiele. Poza tym zdecydowana większość członków Rady Stanu opowiadała się za uznaniem Brzoskwini za winną i postawieniem jej przed Trybunałem Stanu, aby odpowiedziała za popełnione przestępstwo. Napaść na zdrowie następcy tronu traktowano jako zdradę stanu, gdyż był to czyn bezpośrednio wymierzony w Syna Niebios, przyszłego władcę Joseon.

Początkowo Sahong nie chciał tak łatwo się poddać, kiedy jednak zrozumiał, że znajduje się na przegranej pozycji, uznał, że jest ogromnie zawiedziony swoją wnuczką. Utrzymywał, że nie był niczego świadom — gdyby tylko wiedział, z pewnością powstrzymałby Brzoskwinię i poinformował o wszystkim władcę.

— Jest mi niezmiernie wstyd, Wasza Wysokość — powiedział, padłszy na kolana. Pochylił czoło aż do podłogi. — Nie odpowiadam za błędy mojej wnuczki, jednakże czuję, że zawiodłem w jej wychowaniu. Zasłużyłem na śmierć, Wasza Wysokość.

Nabiego nie było już w pomieszczeniu. Niedługo po tym, gdy podał księgę władcy, wyszedł z sali, oddelegowany przez strażnika, który go tutaj wprowadził. Nawet jako kobieta króla nie mógł uczestniczyć w zebraniach oficjeli, tym bardziej mieszać się w politykę. Wyszedł jednak z dumnie uniesioną głową, czując na sobie spojrzenia dziesiątek par oczu. Po raz kolejny udowodnił, że jest ważną postacią na dworze królewskim, a teraz, gdy wielu urzędników wiedziało już, że Pani Park i Pani Solnych Pól to ta sama osoba, rósł w siłę i zbierał jeszcze większe poparcie.

Obrady trwały do późnej nocy, aż w końcu Yung poderwał się z tronu i bez słowa ruszył do wyjścia z sali tronowej. Stojąc już w progu, obrócił się na pięcie i spojrzał na kłaniających mu się urzędników.

— Jutro z samego rana konkubina Sugui z klanu Pungcheon Im stanie przed Trybunałem Stanu. Do tego czasu ma czekać w areszcie. 

I wyszedł, przebierając nogami tak żwawo, jakby miał zaraz rzucić się do biegu. Służba ruszyła tuż za nim, jak zwykle mając problem z dotrzymaniem szybkiego tempa Yunga. Maszerujący na czele świty dworskiej eunuch prosił monarchę, by odrobinę zwolnił, jednak on zdawał się go nie słyszeć.

Wkrótce twarz Yunga zalała się łzami. Płakał rzewnie, nawet nie próbując się opanować, nie sięgał także do policzków, by się wytrzeć. Kiedy tylko dotarł do swojej rezydencji, na szczęście położonej nieopodal głównej sali tronowej, zamknął się w swojej komnacie, uprzednio wydając rozkaz, by nikt, absolutnie nikt mu nie przeszkadzał. Choćby waliło się i paliło, teraz chciał być sam, co głośno podkreślił.

MÈNG DIÉOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz