Rozdział 90

450 77 154
                                    

To już ostatni rozdział tej powieści. O 20:00 wleci jeszcze epilog wraz z notką pożegnalną.

przyjemnej lektury, motylki — wika


—❀—

Rok 1506, Pałac Gyeongbok

Przyglądając się swemu odbiciu w okrągłym, pozłacanym lustrze, Nabi sięgnął dłonią do ciężkiego niebieskiego nakrycia głowy, które założył z pomocą pary dwórek. Nakrycie, zwane juchwichiljeokgwan, w pewnym sensie przypominało zimową czapkę, tyle że nie futrzaną, a obwieszoną tysiącami pereł i klejnotów. Bo bokach, zamiast rogów, umieszczono złote ptaki, trzymające w dziobach łańcuszki z pereł, które następnie przyjmowały kształt kwiatów lotosu, kołyszących się z każdym krokiem. To kunsztowne, zapierające dech w piersiach nakrycie głowy ważyło tyle, co ciężki głaz i wywoływało niemały ból karku. Mogła zakładać je wyłącznie królowa Joseon.

Po raz pierwszy Nabi poczuł ciężar juchwichiljeokgwan w dniu swojej intronizacji, kiedy oficjalnie stał się joseońską królową. Teraz zakładał ją po raz drugi, by w swoim najbardziej formalnym wydaniu udać się do Geunjeongjeon i być świadkiem, jak Yi Ho zostaje mianowany księciem korony. Kilka dni temu chłopiec obchodził swoje trzecie urodziny.

Cały pałac Gyeongbok pachniał magnoliami, które rozkwitały pełnią życia nie tylko w królewskich ogrodach, ale w każdym zielonym skrawku dworu. Powoli kończyła się wiosna, choć ta w sercu Nabiego wciąż nabierała coraz to większych rozmiarów.

Pierwszy rok panowania jedenastego władcy Joseon okazał się wyjątkowo trudny. Państwo wymagało wielu reform, mnóstwo stanowisk urzędniczych w stolicy, jak i poza nią należało obsadzić na nowo, wciąż dochodziło do konfliktów między dwiema głównymi frakcjami politycznymi. Aby umocnić swój autorytet, przez cały pierwszy rok Yeok od rana do nocy zajmował się sprawami kraju. Czasami zasypiał przy stoliku, gdy przy świetle świecy czytał ostatnie sprawozdania i pisma.

Przez cały ten czas Nabi trwał u jego boku. Często spędzał noce w komnacie monarchy, jadał z nim wspólnie przynajmniej jeden posiłek dziennie, a czasem nawet odwiedzał go w przerwach między audiencjami, w bibliotece czy w gabinecie. Sam jednak również był dość zajęty. Pilnie pobierał nauki, by jak najlepiej sprawować nadaną mu rolę królowej Joseon, a co za tym idzie nadzorczyni Dworu Wewnętrznego. Przewodził wszystkim ceremoniom, jak i decydował również o wszystkich damach dworu. Mnóstwo uwagi poświęcał również księciu, chcąc dotrzymać obietnicy złożonej Saerze i wychować chłopca w bezpiecznej, pełnej ciepła atmosferze.

Swoją drogą, z każdym miesiącem, gdy chłopiec rósł, upodabniał się nie do swojego ojca, a dziadka, zmarłego króla Seongjonga. A jako iż Yeok zawsze był bardziej podobny do taty niżeli Yung, rzekomo będący czystą kopią obalonej królowej Jeheon, nikomu na dworze nawet nie przechodziło przez myśl, że Yi Ho może nie być dzieckiem jedenastego władcy.

Nabi spojrzał ostatni raz na ciężkie nakrycie głowy i obrócił się z gracją w stronę trzylatka, który właśnie kończył być strojony przez eunucha. Uszyta specjalnie dla niego szata była koloru granatowego, ozdobiona na piersi i ramionach emblematem smoka, wyszytym srebrnymi nićmi. Podczas gdy smok widniejący na szacie króla miał pięć palców, ten następcy tronu posiadał ich cztery.

— Wyglądasz wspaniale — skomplementował go Nabi, uśmiechając się serdecznie. Podszedł bliżej i chwycił wyciągniętą ku nie mu rączkę dziecka. Była mała, pulchna i lekko spocona, więc Nabi wyczuł, że Yi Ho musi być za gorąco. — Szkoda, że nasze szaty nie są tak wygodne, jak piękne, prawda?

MÈNG DIÉWhere stories live. Discover now