Rozdział 83

394 75 177
                                    

przyjemnej lektury, motylki — wika


—❀—


Rok 1501, Pałac Gyeongbok

Całą noc poślubną Yeok i Nabi spędzili przy otwartym oknie, wpatrując się w ubywający księżyc, zawieszony tuż nad gęstą koroną paulowni.

Tuż po ceremonii nie mieli czasu, by ze sobą porozmawiać, zajęci przyjmowaniem życzeń i zbytkownych prezentów, które coraz liczniej piętrzyły się na stołach. Monarcha nie podszedł do nich, by przekazać słowa gratulacji, wyszedł nie wiadomo kiedy, chyba nawet zanim uroczystości dobiegły końca. Śladem po nim pozostał tylko smutek bijący z oczu Nabiego, który mężczyzna próbował zamaskować, uśmiechając się grzecznie i dziękując kolejnym gościom.

W końcu on i Yeok zostali sami, poprowadzeni do komnaty Nabiego, gdyż zgodnie z obyczajem noc poślubną para nowożeńców miała spędzić w domu panny młodej. Dopiero nazajutrz mieli wprowadzić się do rezydencji Wielkiego Księcia.

Nabi wszedł do pomieszczenia przodem i od razu spojrzał w stronę bogato zastawionego stolika. Znajdowały się na nim najdorodniejsze owoce, kolorowe ciastka ryżowe, ryż, woda, alkohol — wszystko pochowane do oddzielnych, srebrnych pojemników. Zgodnie z tradycją pan młody miał wybrać spośród zakrytych darów, który przepowiadał z kolei los pary młodej.

— Nie musimy tego robić, jeśli nie chcesz — mruknął Yeok, stanąwszy tuż obok.

— Dlaczego nie? — spytał Nabi, uśmiechając się nikle. Wspomnienie zapłakanej twarzy dziesiątego władcy powracało do niego od czasu do czasu, zaciskając niewidzialną rękę wokół bolącego żołądka, ale w miarę szybko starał się je od siebie odpędzić. — Mógłbym... Mógłbym ja wybrać?

Książę natychmiast pokiwał głową. Gdy obaj usiedli przy stole, starszy zaczął przyglądać się srebrnym nakrywkom, próbując przypomnieć sobie słowa przesądu. Złota sztabka oznaczała zgromadzenie wielkiej fortuny, alkohol pijaństwo pana młodego, miska wypełniona ryżem miała z kolei zagwarantować beztroskie, szczęśliwe życie bez strachu przed głodem.

Dłoń Nabiego powędrowała w stronę ostatniej z nakrywek, a kiedy palce ujęły chłodny metal i uniosły go, oczom obu mężczyzn ukazała się nawinięta na rolkę, biała nić.

— Och... Co to oznaczało?

— Że będziemy żyć długo — odparł Yeok, sięgając do pojemnika, by wyjąć z niego wspomniany wcześniej przedmiot. — Tak długo, aż nasze włosy staną się białe jak ta nić.

Nabi pokiwał głową i uśmiechnął się, natomiast na twarzy młodszego mężczyzny odmalowała się powaga, chyba nawet strapienie. Westchnąwszy ciężko, Wielki Książę odłożył nić na stolik i wyciągnął dłoń, by chwycić rękę Nabiego. W ostatniej chwili cofnął rękę, która spoczęła na jego własnym udzie.

— Możesz przebrać się pierwszy za parawanem, a ja w tym czasie rozsunę nasze posłania — odezwał się cicho, gdy Nabi rozejrzał się dookoła, nie wiedząc, gdzie podziać swój wzrok. — Nie chciałbym, żebyś czuł się skrępowany.

— Nie czuję się skrępowany — odparł Nabi, kręcąc głową. — Tylko...

— Myślisz o moim bracie.

— Tak.

Yeok nie wyglądał na zaskoczonego, musiał spodziewać się, że usłyszy właśnie taką odpowiedź. W ciszy podniósł się z klęczek i wykonał kilka kroków, by rozdzielić ich posłania. Dzisiejszą noc musieli spędzić razem. Później mogli mieć oddzielne sypialnie i dzielić łoże tylko w wyznaczone dni. Choć obaj jeszcze o tym nie rozmawiali, Yeok skłamałby, mówiąc, że te myśli nie spędzały mu snu z powiek.

MÈNG DIÉWhere stories live. Discover now