Rozdział 41

367 77 13
                                    

przyjemnej lektury, motylki — wika

przyjemnej lektury, motylki — wika

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

—❀—

Rok 1498, Hanseong, rezydencja Cnotliwego Oficera Kim

Kim Yui nie miał najmniejszego wpływu na to, jaką kobietę poślubi. Nie mógł sam zdecydować, czy jest już na ten krok gotowy; właściwie nigdy, nawet jeden jedyny raz, nie został zapytany o zdanie. Po prostu pewnego dnia, gdy wrócił do stolicy z delegacji do portu w Yeom, uzyskał informację, że rodzina kobiety, której w jego imieniu złożono propozycję małżeństwa, odesłała pozytywny respons. Młody oficer nie odezwał się wtedy ani słowem. Pokłonił się ojcu aż do ziemi, a potem podążył do swojej komnaty, nie czując najmniejszego zdziwienia, raczej zwykły żal, smutek. W którymś momencie, kiedy był już sam, zaniósł się głośnym śmiechem, a usta wykrzywione w grymasie pełnym cierpienia przytulił do gwintu butelki z winem ryżowym.

W ramach propozycji małżeństwa rodzinie panny młodej wysłano dokument zawierający wszystkie informacje o narodzinach Kim Yui, zawinięty w dwuwarstwową, czerwono-niebieską szmatkę, a także kilka prezentów, w tym najwyższej jakości materiały, z których według tradycji można było uszyć spódnicę i jeogori dla panny młodej. Oficer nawet nie widział tychże prezentów. O nich również dowiedział się po fakcie.

Pierwszy raz zobaczył swoją przyszłą żonę na kilka dni przed ceremonią ślubu, który to nadchodził wielkimi krokami. Do tamtej pory wiedział jedynie, że pochodzi ona z prowincji Jeolla i że z pewnością należy do rodziny yangbanów, nie było wszakże możliwości, aby Kim Yui ożenił się z kimś niższej klasy. Małżonka miała przede wszystkim spełniać wymogi jego rodziców i dziadków, a nawet wuja, będącego najważniejszym członkiem klanu Gimhae Kim. Yui z kolei nie miał prawa zgłaszać jakichkolwiek słów sprzeciwu i musiał zmuszać się do okazania wyrazów fałszywej wdzięczności.

Ponieważ Joseon było państwem zbudowanym na wierzeniach konfucjańskich, ceremonia ślubna naśladowała tradycję chińską. Według Jegi, to znaczy Księgi Obrzędów, zwyczaje przedślubne obejmowały rytuały znane jako Samseo Yukrye, to jest Trzy Listy i Sześć Rytuałów. Dni spędzone na wykonaniu wspomnianych rytuałów Kim Yui zapamiętał jako prawdziwą udrękę. Kiedy musiał napisać ręcznie pismo funkcjonujące jako list powitalny dla panny młodej, zmarnował kilka arkuszy papieru morwowego, myląc jej imię.

Zamiast zwracać się do Miyeon z klanu Pareung Cho, za każdym razem pisał bowiem: „Moja najdroższa Saero".

Cnotliwy Oficer zdawał sobie sprawę, że uczucie, jakim darzył joseońską królową, było czymś, co powinien był już dawno temu w sobie zdusić. Próbował. Miesiące spędzone poza stolicą, poza pałacem, w którym mógł się na nią natknąć, początkowo zdawały się odpowiednim remedium, jednak szybko okazało się, że to jedynie słabe złudzenie. Wystarczyło, że o niej usłyszał, a przed oczyma już pojawiał mu się jej ciepły uśmiech oraz spojrzenie, które potrafiłoby zmiękczyć najtwardszy i najostrzejszy miecz.

MÈNG DIÉWhere stories live. Discover now