Rozdział 73

395 68 164
                                    

przyjemnej lektury, motylki :) — wika

przyjemnej lektury, motylki :) — wika

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

—❀—

Rok 1500, Pałac Gyeongbok

Lato powoli dobiegało końca, o czym świadczyć mogły leżące pod drzewami, przejrzałe owoce, które wydzielały specyficzny, acz przyjemny zapach. Yeok przyglądał im się, gdy zmierzał powolnym krokiem do pawilonu Gyeonghoeru. Szedł sam, bez świty dworskiej, w ręku trzymając zawinięty w jedwabną chustębojagiprezent.

Nie mógł doczekać się spotkania z braćmi, choć widział ich całkiem niedawno. Odkąd powrócił z południa na początku tego roku, starał się nadrobić stracony czas i spędzać z przyrodnim rodzeństwem jak najwięcej chwil. Oczywiście ograniczały go obowiązki, które posiadał z tytułu piastowanego stanowiska w Radzie Stanu, był także zajęty działaniem na rzecz Stowarzyszenia Solnych Pól, jednakże... mimo wszystko był bardzo samotnym człowiekiem. Z tego powodu, kiedy tylko mógł, otaczał się osobami bliskimi jego sercu.

Jakież to było zrządzenie losu, że akurat dwie osoby, które były mu najdroższe, widywał najrzadziej. Czasami, gdy o tym myślał, miał ochotę głośno się roześmiać.

Pierwszą osobą, którą pragnął częściej spotykać, był rzecz jasna Yung. Wspólny czas spędzali jedynie podczas królewskich audiencji, o ile można było w ogóle nazwać to wspólnym spędzaniem czasu. W sali tronowej przebywało bowiem kilkudziesięciu urzędników, a sam Wielki Książę odzywał się dość rzadko. Kiedy już zabierał głos w jakiejś sprawie, Yung ignorował go albo zachowywał się, jakby w ogóle go nie słuchał. 

Yeok przestał już żywić nadzieję, że uda mu się naprawić relację, która tak naprawdę umarła już dawno, dawno temu. Wciąż kochał swojego starszego brata i pragnął go chronić, a przede wszystkim pomóc mu się podnieść, lecz nie zamierzał się dłużej przed nim płaszczyć. Nie zrobił nic złego, nic, za co Yung mógłby go znienawidzić. 

Drugą osobą, za którą tęskniło serce Wielkiego Księcia, był Nabi. Teraz widywali się jedynie podczas nocnych obrad w Pałacu Wschodnim, ale praktycznie nigdy nie przebywali ze sobą sam na sam. Zresztą... Yeok czuł w głębi duszy, że nie powinien być tak zachłanny, nawet jeśli nie kierowały nim żadne egoistyczne pobudki. Obiecał sobie, że będzie trzymał swoje pragnienia w ryzach i że nigdy nie przekroczy pewnych granic, przede wszystkim z szacunku, jakim darzył Nabiego. Jednocześnie bolało go, gdy patrzył, jak oczy Nabiego gasną z każdym miesiącem i jak najzwyczajniej w świecie się tutaj dusi.

Jeszcze nie dotarł do pawilonu, a już odnosił wrażenie, że coś jest nie tak. Chwilę później zobaczył najpierw okrągły, sztuczny staw, który wciąż cieszył się krystalicznie czystą wodą, a następnie przystrojoną budowlę. Do jego uszu docierała muzyka wygrywana przez zatrudnionych grajków, przyjemna dla uszu i niezwykle radosna. Widział przeróżne sylwetki, ale dopiero kiedy wykonał jeszcze kilka kroków, zaczął rozpoznawać twarze.

MÈNG DIÉWhere stories live. Discover now