Rozdział 69

304 69 61
                                    

życzę przyjemnej lektury, motylki :) — wika



—❀—

Rok 1500, Pałac Gyeongbok

Moment wyjawienia prawdziwej tożsamości Pani Solnych Pól był tak bardzo odwlekany w czasie, że teraz, gdy w końcu to nastąpiło, Nabi czuł mieszankę przeróżnych emocji. Przeszedł powoli w głąb ogromnej komnaty i zasiadł tuż obok gospodarza spotkania, Kim Ilsona. Był zwrócony twarzą do pozostałych gości, którzy z kolei siedzieli w dwóch rzędach, tworząc swego rodzaju korytarz. Idąc na swoje miejsce, musiał zatem wszystkich minąć, w tym Yeoka, na którego ukradkiem spojrzał. 

Oficjele nie kryli zaskoczenia, a niektórzy natychmiast wyrazili swoje niedowierzanie, oczekując wyjaśnień, a przede wszystkim konkretnych dowodów. Kim Ilson wraz ze swoim najstarszym synem byli przygotowani na tę okoliczność, toteż natychmiast przedłożyli akt adopcyjny Nabiego oraz rejestry finansowe z ostatnich dwóch lat. Mężczyźni podawali sobie kolejno dokument, jak i grubą księgę rachunkową, komunikując się cicho między sobą. Cegiełkę dołożyli także Gwak Seongil, ojciec królowej Shin oraz Wielki Książę, którzy mogli potwierdzić, że Nabi rzeczywiście jest Panią Solnych Pól.

— Jesteś bardziej utalentowana niż myślałem — stwierdził Prawy Minister, parskając. — Czy twój wypadek podczas polowania z okazji urodzin Jego Wielkoksiążęcej Wysokości Jinseonga był zatem ukartowany?

— Nie — odpowiedział Nabi, kręcąc głową. — Lord Daejang odnalazł mnie zupełnym przypadkiem w dolinie rzeki Bukhan i ocalił, nie wiedząc, kim jestem. Jestem mu za to dozgonnie wdzięczna i liczę, że uda mi się was przekonać, abyście wstawili się za jego kandydaturą na stanowisko Inspektora Generalnego. Potrzebujemy na dworze kogoś takiego jak on.

Wypowiedziawszy ostatnie zdanie, powiódł wzrokiem w kierunku przyjaciela, dzięki któremu stał się tą osobą, którą był obecnie. Gdyby nie Daejang, być może nigdy nie uwierzyłby, że może cokolwiek zdziałać i wciąż byłby jedynie płatkiem kwiatu kierowanym przez wiatr. Daejang przypomniał mu, że ma skrzydła, dzięki którym sam może wybrać, gdzie pofrunie. 

— Załóżmy, że Im Sahong nie zdoła nas przechytrzyć, a Lord Daejang zostanie mianowany Inspektorem Generalnym. Co dalej? — spytał Kim Manjeong, Minister Lewej Strony, kręcąc powątpiewająco nosem.

— Musimy dążyć do tego, by obstawić jak najwięcej stanowisk osobami stojącymi w opozycji do Im Sahonga — wytłumaczył Kim Ilson. — Im mniej będzie miał wokół siebie sprzymierzeńców, tym bardziej ograniczone staną się jego wpływy.

— Myślę, iż wszyscy się zgadzamy, że dopóki Im Sahong będzie blisko władzy, Joseon wciąż będzie zamieniało się w ruinę — dodał Nabi, rozglądając się dookoła, aby skontrolować nastroje malujące się na twarzach mężczyzn. — To on przyczynił się do tego, by rozbudzić w Jego Wysokości chęć zemsty i to dzięki jego liście wielu waszych kolegów straciło życie. 

— Rozumiem, Pani, że darzysz Jego Wysokość uczuciem, ale zrzucanie całkowitej winy na Im Sahonga, kiedy to Jego Wysokość podejmuje ostateczne decyzje, jest co najmniej śmieszne — wtrącił się inny oficjel.

Wielki Książę chrząknął krótko, skupiając na sobie wszystkie pary oczu. Nie ubrał oficjalnych, fioletowych szat, lecz miał na sobie ciemnobordowy hanbok, który czasem sprawiał wrażenie czarnego. Gdy padało na niego więcej światła, zdawał się przyjmować czerwieńszą barwę. 

— Chciałbym, abyście przypomnieli sobie czasy, kiedy mój serdeczny brat przynosił dumę dynastii Yi, jeszcze zanim dał się omamić Specjalnemu Doradcy. Naszym priorytetem jest na ten moment unieszkodliwienie manipulatora. Wierzę, że gdy się to stanie, łatwiejsze stanie się sprowadzenie Jego Wysokości na dobrą drogę, którą kroczył przed laty. 

MÈNG DIÉWhere stories live. Discover now