Rozdział 18

496 89 24
                                    

przyjemnej lektury, motylki — wika

przyjemnej lektury, motylki — wika

Oops! Bu görüntü içerik kurallarımıza uymuyor. Yayımlamaya devam etmek için görüntüyü kaldırmayı ya da başka bir görüntü yüklemeyi deneyin.

—❀—

Rok 1495, Pałac Gyeongbok

Wzrok Nabiego wędrował po kolejnych elementach królewskiej komnaty, w której siedział na ogromnym łożu, samotny i półnagi. Przytrzymując pościel przy gołej piersi, przyglądał się malunkom na parawanie, ciemnym meblom ozdobionym złotem płatkowym, tworzącym smoki symetrycznie rozłożone na drewnie. Na niskich regałach stały najwyższej jakości celadonowe wazy, pełne wizerunków natury, o krótkiej szyjce, lekko zawiniętym gwincie i zwężonym dole, idealne do przechowywania w nich wina bądź gałązek moreli japońskiej. W pomieszczeniu obecne były również świeczniki, szerokie siedzenie i stół pokryty laką, przy którym Yung zwykł zajmować się sprawami państwowymi, a za nim ogromny, poziomy zwój jedwabiu, przedstawiający fantastyczne góry i strumienie usiane kwiatami brzoskwini.

Czuł, że tutaj nie pasuje, że robi coś wbrew losowi, że jest zbyt egoistyczny. Nigdy nie prosił o uwagę władcy, a i tak ją dostawał, jak obfity deszcz, przed którym nie był w stanie się uchronić. Czuł, że już całkowicie przemókł, że uczucia Yunga nie pozostawiły na nim ani jednej suchej nitki. Niestety, motyl zmoczony ulewą nie był w stanie zatrzepotać skrzydłami, stawał się zbyt ciężki, by wzbić się w górę, a bardziej od serca króla Nabi wciąż pragnął wolności.

Wiedział, że nie powinien był się w nim zakochiwać i przez długi czas bardzo się przed tym wzbraniał. Dystansował się, co rusz przypominając samemu sobie, gdzie znajduje się jego miejsce — z pewnością nie było ono przy boku monarchy. Uczuć nie dało się jednak w pełni kontrolować i prędzej czy później zaczęły wymykać się one Nabiemu przez palce, nieważne, jak mocno zaciskał je w pięści.

Późną wiosną roku tysiąc czterysta dziewięćdziesiątego piątego Park Nabi był już w pełni świadom, dla kogo biło jego serce, ale wciąż nie potrafił się z tym pogodzić.

Poruszył się niespokojnie, gdy nagle usłyszał głos dobiegający z korytarza. Od razu rozpoznał, że należy on do eunucha Gwona — służącego, nadzorującego kwatery mieszkalne króla, wcześniej towarzyszącego mu w rezydencji księcia koronnego.

— Pani Park, czy mógłbym do Pani wejść?

Intuicyjnie podciągnął kołdrę pod szyję.

— Proszę dać mi chwilę! — odkrzyknął, zaraz rozglądając się za górną częścią swojej szaty.

Przez ostatnie dni, gdy regenerował się w łożu Yunga, leżąc na brzuchu, był rozebrany do połowy, a na plecach nosił grubą warstwę ziołowej maści, którą monarcha co jakiś czas mu dokładał. Gdy Nabi chciał się podnieść, choćby do siadu, aby napić się wody, od przodu zakrywał się pościelą, podciągając ją aż pod samą szyję. Wówczas starszy widział jedynie jego ramiona, ale i to wprowadzało służącego w małe zakłopotanie. To samo działo się, gdy król dotykał jego pleców — choć robił to niezwykle delikatnie, przez cały czas aplikowania maści Nabi był spięty i czerwienił się, ukrywając spąsowiałą twarz w poduszkę.

MÈNG DIÉHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin