Rozdział 48

352 65 19
                                    

przyjemnej lektury, motylki — wika

przyjemnej lektury, motylki — wika

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

—❀—

Rok 1499, Pałac Gyeongbok

Decyzja władcy w sprawie ślubu młodszego brata prędko dotarła do Nabiego, który to dowiedział się wszystkiego od swojej dwórki. Choć wciąż nie ufał służbie na tyle, by chętnie słuchać przynoszonych mu plotek, tym razem wiedział, że to, co mu przedłożono, musi być prawdą. Czuł, że Yung byłby do tego zdolny, choć jednocześnie liczył w duchu, iż jest zupełnie inaczej.

Nabi wiedział jednak, że w pałacu nie warto żyć zgubną nadzieją, przekonał się już o tym dawno, dawno temu. W pałacu trzeba stąpać twardo po ziemi, mieć oczy dookoła głowy i ufać wyłącznie sobie. Była to okrutna, ale niebywale prawdziwa dewiza.

Mimo wszystko postanowił porozmawiać z Yungiem i osobiście zapytać go, dlaczego mężczyzna tak nagle i bezzasadnie postanowił ożenić Wielkiego Księcia. Fakt faktem Yeok był już w odpowiednim wieku do ożenku — tej wiosny miał skończyć dziewiętnaście lat — jednak do tej pory ani monarcha, ani królowe wdowy nie podejmowały tego tematu. Poza tym małżeństwo księcia oznaczało jedno — że będzie on musiał wyprowadzić się z pałacu, by zgodnie z zasadami zamieszkać ze świeżo upieczoną małżonką poza murami Gyeongbok. Nabi czuł, że właśnie to było powodem, dla którego władca podjął tak rychłą decyzję. Chciał w ten sposób oddzielić go od swojego motylka.

Zaprosił władcę do siebie do komnaty, proponując, aby zjedli razem kolację. Yung zgodził się na odwiedziny, lecz ostatecznie przybył znacznie później, niż planował, kiedy posiłki rozłożone na stole zdążyły już całkowicie ostygnąć, a twarz Nabiego stężała od zmęczenia. Młodzieniec wciąż nie powrócił do pełni zdrowia i o tej porze zwykł już spać. Za bardzo zależało mu jednak na rozmowie z królem, aby się położyć. By nieco się ocucić, raz za razem klepał się po policzkach.

— Wybacz, motylku — powiedział na przywitanie monarcha, wkroczywszy do komnaty ukochanego. — Byłem zajęty.

Woń alkoholu, którą wokół siebie roztaczał, prędko dotarła do nozdrzy młodszego mężczyzny. Nabi skrzywił się na ten zapach i z nietęgą miną zaczął przyglądać się, jak Yung okrąża stół, by spocząć tuż obok niego. Kiedy ten chciał ułożyć dłoń na jego policzku, zapewne chcąc chwilę później go ucałować, Nabi odwrócił twarz w przeciwnym kierunku.

— Piłeś — zauważył z wyraźnym niezadowoleniem, ale i rozczarowaniem. Mięśnie twarzy mimowolnie wykrzywiały się w brzydkim grymasie.

— Musiałem — odparł władca. — Miałem spotkanie z Gwak Seongilem.

Mówił o najwyższym dowódcy, zwanym Generałem Czerwonej Szaty, a także o ojcu jednej z królewskich konkubin, Munseong. Dla Nabiego nie liczyło się jednak, kim był kompan Yunga. Był najzwyczajniej w świecie zawiedziony faktem, że ukochany znów sięgnął po alkohol, choć wiedział doskonale, że spożywanie trunków zupełnie mu nie sprzyja.

MÈNG DIÉWhere stories live. Discover now