Rozdział 53

322 64 49
                                    

przyjemnej lektury, motylki — wika


—❀—

Rok 1499, Pałac Gyeongbok

Kolejnego dnia Yung nie pojawił się na królewskiej audiencji, o czym Nabi dowiedział się koło południa, wysławszy swojego eunucha na zwiady. Domyślał się, że tak się stanie, więc nie ogarnęło go żadne zaskoczenie. Spodziewał się także, że ukochany będzie żywił do niego urazę — w jego oczach musiał uchodzić teraz za niebywale okrutnego.

Dla Nabiego sprawa przedstawiała się jednak niezwykle jasno. Opuścił komnatę władcy mimo jego sprzeciwu, gdyż Yung zrobił coś, czego on nie zamierzał akceptować. Młodzieniec postanowił pozostać wierny swoim zasadom i z tego powodu nie wyobrażał sobie, aby trwać u boku monarchy, jeżeli ten sięgał po alkohol. Wiedział, że stawia go być może przed ogromnie trudnym wyborem, lecz miał nadzieję, że mężczyzna w końcu przejrzy na oczy i uświadomi sobie, że Nabi pragnie jedynie jego dobra.

Wieść o kłótni między Yungiem a jego faworytą prędko przedostała się w każdy zakątek pałacu, przekazywana z ust do ust służących, jak i przebywających na dworze urzędników. Niektórzy niemal od razu twierdzili, że to przecież nie pierwszy raz i że królewska sanggung z pewnością nie straci nagromadzonych przywilejów. Inni zaś spoglądali na los Nabiego znacznie bardziej fatalistycznie i dochodzili do wniosku, że — cokolwiek się stało — faworyta powinna czym prędzej błagać o przebaczenie, by pozostać w łaskach monarchy.

Nabi nie zamierzał się jednak przed nim kajać. Samotne dni spędzał w komnacie, wyszywając kolejne hafty i czytając książki, bądź chadzał do ogrodu Amisan, gdzie oddawał się pielęgnacji roślin i fechtunkowi. W międzyczasie wymieniał kolejne listy z Daejangem i wysłał malunek Kim Ilsonowi, tworząc powód do tego, aby staruszek odwiedził jego komnatę — niby pod pretekstem podziękowania za prezent. Czuł, że nadszedł już odpowiedni moment, aby wreszcie przedyskutowali plan działania i zaczęli powoli wprowadzać go w życie.

Dzień ich spotkania był wyjątkowo skwarny, aż Nabi nie rozstawał się ze swoim wachlarzem i ciągle popijał zimną herbatę z mniszków lekarskich, które unosiły się na wzburzanej tafli napoju.

Choć nie chciał się przesadnie stroić, usłyszał od swojej dwórki, że zbyt skromny wygląd mógłby urazić oficjela, który uznałby, że Nabi traktuje go z nonszalancją. Dla młodzieńca brzmiało to jak absolutna bzdura, jednak mimo wszystko przyjął radę służącej i wybrał szaty z delikatnymi, dziewczęcymi zdobieniami. Górę stanowiła jasnoróżowa kurteczka dangui, posiadająca wydłużony, zaokrąglony dół zarówno z przodu, jak i z tyłu, zaś po bokach swobodne rozcięcia. Jako iż Nabi nie posiadał królewskiej rangi, na jego piersi nie znajdował się smok wyszyty w złotej obręczy, a kolorowe malwy.

— Przybywa Pierwszy Minister! — krzyknął eunuch zza korytarza, gdy zniecierpliwiony młodzieniec sunął opuszką palca wskazującego po gładkiej krawędzi filiżanki.

Nabi podniósł się czym prędzej do pionu i stanął w usłużnym ukłonie, gdy do pomieszczenia wszedł dostojnym krokiem jeden z najstarszych i najmądrzejszych oficjeli państwa Joseon. Mężczyzna przywitał go skinieniem głowy, a Nabi, zgodnie z nakazywaną etykietą, ustąpił mu swojego miejsca, obchodząc stół, na którym czekały już poczęstunek, jak i dzbanek ze schłodzoną herbatą.

Nie było to ich pierwsze spotkanie, jednak ostatni raz widzieli się ponad rok temu, w towarzystwie Daejanga. Tym razem Nabi znalazł się z oficjelem sam na sam. Patrząc na jego pomarszczoną twarz, dostrzegał wiele podobieństw do tej należącej do wytęsknionego przyjaciela.

MÈNG DIÉWhere stories live. Discover now