○107○

288 20 0
                                    

Nicola pojechał z Paulo a ja zostałam w domu. Zamknęłam drzwi j poszłam się położyć w sypialni, z zmęczenia odrazu zasnęłam.

Dziś był dzień świąt, bardzo nie chciałam ich obchodzić z moja rodziną w głębi przeczuwałam że coś pójdzie nie tak. Obie rodziny obchodziły święta według polskiej tradycji już od kilku lat, żeby nie zapomnieć o polskich korzeniach.

Była 14 a ja miałam na 15 być już w domu rodzinnym. Ubrałam na siebie szerokie czarne spodnie i biały golf, włosy związałam w kok i pomalowałam lekko rzęsy i usta na nogi ubrałam niskie czarne szpilki. Usiadłam w kuchni i czekałam aż Nico się ogarnie.

Gdy wyszedł z łazienki przyglądałam się temu co ubrał, żadne z nas nie wiedziało jak ubierze się drugie więc to było trochę szokujące widząc że ubrał się podobnie. Miał na sobie jasne jeansy i czarny golf.

- Odgapiłeś.

- Nie wiedziałem że też ubierzesz golf.

- To była jedyną rzecz która pasowała do tych spodni.

- Na pewno znalazłabyś coś co by też pasowało.

- Może, ale to mi się pierwsze rzuciło w oczy.

- Mhm. Chcesz już jechać?

- Ta lepiej być wcześniej niż się spóźnić.

Poszłam do sypialni i wzięłam prezenty. Wyszliśmy z mieszkania, prezenty wsadziłam do bagażnika i usiadłam w miejscu pasażera.

Gdy dotarliśmy na miejsce chwile siedziałam w samochodzie by się upokoich.

- Nadia, pamiętaj że kilka domów dalej... Nie pozwoliłam mu dokończyć.

- Wiem Nico, nie mówmy o tym bo coraz bardziej się we mnie krew gotuje.

- Okej.

- Muszę być z tobą szczera.

- Co?

- Nie zdraziłam cie czy coś, poprostu te buty totalnie ci nie pasują.

- A spierdalaj.

- Serio mówię. Zaśmiałam się z reakcji chłopaka.

- Daj mi spokój

- No weź się nie obrażaj, przynajmniej szczera jestem.

- Nie musiałaś.

- Ble ble. Dobra idę. Pocałowałam chłopaka i wysiadłam z samochodu, otworzyłam bagażnik by wyjąć prezenty.

Wolnym krokiem podeszłam do drzwi wejściowych, wzięłam głęboki oddech i zapukałam do drzwi. Dzięki Bogu drzwi otworzyła Marina.

- Wesołych świąt. Powiedziałam I się uśmiechnęłam. Kobieta oddała uśmiech i mnie przytuliła.

Weszłam do środka i położyłam prezenty pod choinką. Przywitałam się z Wojtkiem i młodym i usiadłam na kanapie.

- Idź do kuchni pomóż mamie.

- Chyba cie jebło.

- Serio mówię, idź. Prychnełam pod nosem i wstałam z kanapy by skierować się do kuchni.

- O cześć. Powiedziała moja matka.

- Cześć. Odpowiedziałam i próbowałam unikać kontaktu wzrokowego z dwójką dorosłych w pomieszczeniu. Oboje do mnie podeszli  by mnie przytulić, nie oddałam uścisku tylko stałam i próbowałam panować nad swoimi emocjami.

- Cieszymy się że przyszłaś. Powiedział Alvaro. Zaśmiałam się w myślach.

- Mhm. Ja też. Skłamałam, tylko żeby odrazu się nie wkurwić i  stamtąd wyjść.

- Możesz wziąść te talerze i je rozłożyć na stole. Nic nie odpowiedziałam tylko zabrałam wszystko co było na blacie i poszłam do salonu by je rozłożyć.

- Jak tam, kochana. Zapytała Marina

- Jak narazie dobrze, ale dalej czuje że nie powinno mnie tu być.

- Ah nie mów tak.

- Taka prawda Marina. Odpowiedziałam i wróciłam do rozkładania talerzy.

Gdy skończyłam poszłam do Liama by się z nim pobawić.

- Cześć ciociu.

- No cześć. Co tam masz?

- Tata mi kupił taką grę ale dalej nie wiem jak w nią grać.

- Pokaż. Usiadłam na podłodze obok chłopca i zaczęłam mu wyjaśniać zasady gry. Była to gra Kim Jesteś ale po włosku więc nie dziwiłam się że nic nie rozumiał. Gdy mu wytłumaczyłam zasady gry zagraliśmy kilka razy.

- Ale super gra.

- No nie.

- Tata i mama nie mieli czasu mi jej wytłumaczyć.

- To nic, zdarza się. Jeśli chcesz zawsze możesz odwiedzić ciocię i możemy grać.

- Chciałem Cię odwiedzić kilka razy ale tata powiedział że jesteś zajęta i nie mogę.

- Na prawdę tak powiedział?

- Mhm. Dupek pomyślałam.

- Nastapnym razem żeby się upewnić że jestem zajęta niech zadzwoni.

- Dobrze. Odpowiedział i wróciliśmy do gry.

Jak narazie młody odrywał mnie od wszystkich myśli.

Ale od tego co miało się wydarzyć nie mógł nawet on mnie odciągnąć.

~Only you~ Nicola ZalewskiWhere stories live. Discover now