○114○

278 18 7
                                    

- Była pani w ciąży?

- Co?

- Zrobiłam kilka badań i wyszło że pani poroniła, dlatego pytam czy była pani w ciąży. Łzy napłynęły mu do oczu.

- Naprawdę byłam w ciąży?

- Tak.

- Ja, ja. Nie mogłam nic powiedzieć, przez napływający stres i łzy które mi leciały po policzkach.

- Spokojnie, niech pani oddycha.

- Niech mi pani nie mówi co mam robić, właśnie się dowiedziałam że straciłam dziecko o którym nawet nie wiedziałam.

- Przepraszam, poprosić pani chłopaka by wszedł?

- Nie.

- Dobrze.

- Poprostu chce już z tąd wyjść.

- Rozumiem, zaraz ktoś panią zabierze. Po kilku minutach pielęgniarka wzięła mnie spowrotem do pokoju, Nicola czekał na mnie w środku. Spał ba krześle musiał być zmęczony, nie chciałam go budzić. Przez ten czas chciałam pomyśleć jak mu o tym powiedzieć, oparłam głowę o poduszkę i zamknęłam oczy.

- Kiedy wróciłaś.

- Jakąś godzinę temu.

- I jak? Wszystko dobrze.

- Mhm. Powinieneś wrócić do domu i odpocząć.

- Nie, nie zostawię cię.

- Nic mi nie będzie, jedź do domu wes prysznic i prześpij się w łóżku jak normalny człowiek.

- Jesteś pewna?

- Tak. Odpowiedziałam krótko i odwróciłam wzrok od chłopaka. Miałam łzy w oczach nie chciałam żeby mnie taką zobaczył ponieważ zaczął by zadawać pytania a w tym momencie nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.

- Napewno wszystko w porządku?

- Tak Nicola, teraz proszę jedz do domu. Nie chce byś tu siedział i się męczył. Jeśli odpoczniesz to wróć.

- Dobrze. Powiedział i powoli skierował się do drzwi. Jeszcze raz spojrzał w moja stronę i wyszedł, ja odrazu pozwoliłam łzom spłynać po moich policzkach.

Gdy się uspokoiłam chwyciłam za telefon który o dziwo jeszcze działał i zaczęłam odpowiadać na wiadomości od Jess i Wojtka. Przeglądając moje kontakty zauważyłam osobę która najprawdopodobniej nic nie wie, weszłam w wiadomości i napisałam wiadomość.

( □ Nadia ♤ Cash)

□ Siemano zgredzie. Jak tam życie?

□ Miałam wypadek.

□ Ale żyje, niestety.

Długo nie musiałam czekać na odpowiedź.

♤ Nie jestem zgredem

♤ CO????

♤ WYPADEK KIEDY

♤ A CHCESZ W ŁEB

♤ JAKIE NIESTETY

□ Spokojnie

□ Wczoraj w sylwestra

♤ Bosze święty, jak to się stało.

♤ Nie będę pisał

♤ Zadzwonię

□ Ok

Zobaczyłam numer anglika na ekranie, lekko się zawachałam ale odebrałam.

- Mów co się stało.

- Nie pamiętam za wiele, wiem że jechałam do sklepu po alkohol na imprezę. Wzięłam głęboki wdech. Gdy już miałam wracać samochód mnie jebnął.

- Jezu, jak się trzymasz.

- Źle. Połamana trochę jestem i, i.

- I? Chciałam mu powiedzieć ale się bałam jego reakcji, bałam się że nic nie powie. Znów zaczełam płakać

- Byłam w ciąży, Matty. Straciłam dziecko. Zero reakcji. Jesteś tam?

- Bardzo mi przykro. Nicola wie?

- Nie, nie wiem jak mu to powiedzieć. Boję się że mnie zostawi.

- Nie gadaj głupot. Przylecę do Włoch jak najszybciej mogę.

- Nie musisz, naprawdę.

- I tak przylecę.

- Dziękuję.

- Nie ma za co dziękować, narazie kończę. Zobaczymy się niedługo.

- Dobrze. Pa

- Pa. Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na bok. Odchyliłam głowę do tyłu i patrzyłam w sufit, myśląc o tym wszystkim. Myśli przerwał mi dzwoniący telefon, był to Nicola. Nie chciałam z nim teraz rozmawiać, zignorowałam dzwoniący telefon i próbowałam zasnąć.

Nie wiem która była godzina, wiem tyle że świeciło słońce. Z trudem podniosłam się z łóżka i szukałam swojej torebki. Na szczęście była w szafce obok łóżka, zajrzałam do środka z nadzieją że znajdę w środku moje papierosy bo nie wyobrażałam sobie prosić kogoś by poszedł do sklepu i mi je kupił. Paczka dalej była w środku, schowałam ja do kieszonki szpitalnego ubrania i powoli wstałam. Pamiętam że raz byłam w tym szpitalu ale to było dawno temu i przez ten czas się zmienił.

- Gdzie się pani wybiera? Usłyszałam głos kobiety.

- Kurwa. Odwróciłam się do kobiety i z uśmiechem na twarzy zaczęłam z nią rozmawiać. Do toalety, i chciałam rozprostować kości.

- Dobrze tylko proszę szybko wracać, nie powinna się pani ruszać.

- Jasne. Poczekałam aż kobieta odejdzie i zaczęłam szukać wyjścia. Gdy w końcu je znalazłam usiadłam na parkingu i odpaliłam papierosa.

Po kilku minutach zobaczyłam jak Nicola idzie w moja stronę.

- Zajebiście. Powiedziałam do siebie.

- Nadia co się dzieje? Wiesz że nie wolno ci wychodzić ze szpitala a przedewszytkim nie wolno ci palić. Przez kilka minut mu nie odpowiadałam.

- To już mnie jebie Nicola, mam dość.

- Możesz mi w końcu powiedzieć co się dzieję, przestań mnie odtrącać.

- Byłam w ciąży, to się kurwa stało. Przez ten wypadek straciłam dziecko.

- W ciąży?

-Dlaczego mi nie powiedziałaś?

- Bo nie wiedziałam, myślisz że jak ja zareagowałam. Byłam w szoku.

- Kłamiesz.

- Co?

~Only you~ Nicola ZalewskiWhere stories live. Discover now