1 sierpnia 1942

92 3 0
                                    

Czuję się inaczej. Jakbym wreszcie pasowała tutaj. Feliks niestety zniknął, ale czuję, że wreszcie należę do Warszawy, a ona do mnie. Zraniona, ale kocha mocno. Dużo ostatnio rozmyślałam. Zauważyłam, że nie ma odwrotu. Zmieniłam się. Mam nowe cele. Dorastam. Pomimo burz, deszczu i mgły, dalej się staram. Nie mogę biernie czekać, aż bozia mnie uratuje. Feliks zaczął mi mówić, gdzie wychodzi. Estera jest coraz mniej obecna. Teraz to moja pora, aby zrobić krok w jego stronę. Przecież to ja będę panią Nowicką. Zbiera się na deszcz. Niedobrze... mogłam nad tym pomyśleć, może dlatego nikogo nie ma w parku. Spokojnie idę naprzód, nagle z alejki wychodzi Feliks. Co on tu robi? Podchodzę do niego. Wieszam się na jego szyi, tulę się mocno.

-Co tutaj robisz?-pytam cicho.

-Chciałem cię zobaczyć-oznajmia.

-Brzmisz na niezadowolonego-stwierdzam oddalając się od niego.

Dosyć mocny wiatr rozwiewa nasze włosy.

-Dlaczego ryzykowałaś swoim życiem, aby uratować tych ludzi?-pyta zły.

-Kochanie... nie umiałam tego tak zostawić. To było za wiele-wpatrywałam się w niego. Jego oczy były ciemniejsze niż kiedykolwiek.

-Oszalałbym gdyby coś ci zrobił-chwyta moją twarz.-Nie mogę cię stracić.

-Musiałam to zrobić-odgarnęłam grzywkę znad jego twarzy.

Wokół nas latały liście, zrywane z drzew przez gwałtowny wiatr. Powietrze było świeże. Park przy Saskiej Kępie miał jezioro. Cząsteczki wody mierzwiły nasze twarze oraz włosy. Wpatrywałam się w jego twarz pełną trwogi. To uczucie towarzyszące mi zawsze, gdy go widzę, jest cudowne. Nie wiem, jak je opisać. Poczucie, przynależności... miłość?

-Szukałem cię-mówi głos po niemiecku.

To był Teufel, który wreszcie odkrył moją tajemnicę.

-Kryłaś swojego polaczka-mówi będąc za moimi plecami.

Bałam się odwrócić.

-Odejdź...-rzekłam przestraszona. Patrzałam się przerażona na Feliksa.

Teufel ani drgnął.

-Puszczalska suka-skomentował nerwowo.

Mój narzeczony wyrywa się do przodu.

-Ty niemiecka kurwo-mówi mój narzeczony po niemiecku, aby jego oponent zrozumiał.-Nie waż się o niej tak wyrażać-szarpie go.

-Oboje pójdziecie do obozu-śmieje się wrednie.-Boisz się, panie kapitanie Nowicki? Twoja bohaterska ukochana, uratowała cię, pełno żydów oraz robiła przekręty w dokumentacji. Wiesz, co za to grozi panie Nowicki?

Stoję sparaliżowana. Feliks traci swoje zmysły, wpatruje się w niego, co najmniej jakby go miał rozszarpać.

-Ty, może rozstrzelanie, jeżeli będziesz sprawował się dobrze-Niemiec proponuje mu nierealną karę z ironicznym uśmieszkiem.-Dla twojej ukochanej gwałt i gaz.

Gdy słyszę ten wyrok. Czuję się, jakby ziemia osuwała się pod nogami.

-Szybciej wypatroszę cię i zrobię z twojej zasranej głowy trofeum-Feliks poddusza go.

-Feliks... puść go...-mówię przerażona.

Mężczyzna nie słucha mnie. Poddusza naszego oprawcę, który gwałtownie próbuje złapać oddech.

-Polaczek nigdy nie będzie z Niemką-mówi ledwo co Teufel.

-Jakieś ostatnie życzenie?-pyta chłodno Feliks. Jakby wyzbył się emocji. Uśmiecha się niepokojąco.

To, co chciałbyś usłyszećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz