Wreszcie nadszedł ten dzień. Ślub. Wpatruję się w swoje obicie w lustrze. Z jednej strony bardzo się cieszę, z drugiej jest mi przykro, że nie ma tu mojej rodziny. Boję się podejmować decyzji, tym bardziej, wiedząc, że czeka mnie walka z Esterą. Pomimo warunków wojennych suknia jest taką, jaką zawsze chciałam. Myślę, że leży na mnie dobrze. Stoję w naszej sypialni, we włosach mam wplecione kwiaty. Cóż nie będzie wesela z pompą, ale takie kameralne ukryte w szopie...
-Wątpliwości?-pyta pani Helena, pojawia się za mną w lustrze.-Jeżeli tego nie czujesz... nie rób tego...-obejmuje mnie.
-Problem w tym, że... ja to czuję jeszcze bardziej...-mówię płaczliwym głosem.-Chcę chociaż raz czuć, że to naprawdę jest to... że wrócimy do domu... że Estera i Piotr się odczepią... a Warszawa zniknie... będziemy żyć tak jak przed wojną, ale razem...
-Biedna dziewczyna...-tuli mnie mocniej.-Na pewno tak będzie... nie przejmuj się!
-Chciałabym, żeby byłą tu moja rodzina...-po moim policzku spływa łza.
-Nie! Nie płacz... kochanie... to zły omen!-szybko ściera moją łzę.-Cóż, wkraczasz w dorosłe życie! To twój ostatni krok jako dziecko, ale jestem pewna, że robisz to z najlepszym możliwym mężczyzną. Coś mi się wydaje, że rozpuści cię jeszcze gorzej niż rodzice kiedykolwiek!-śmieje się serdecznie.-A poza tym pamiętaj-puszcza mi oczko.-Jak coś to rozwód pyk i jesteś dalej w grze!
Wpatruję się w nią zaskoczona, nigdy w życiu nie posądziłabym tę kobietę o wiarę w rozwód. Uśmiecham się przez łzy, naprawdę poprawiła mi humor.
-Helenka jest definitywnie kobietą postępową!-posyłam jej uśmiech.
-Jasne, a jakby inaczej!-mówi z dumą.
Znowu rozlega się pukanie do drzwi.
-Proszę!-mówię już pewniej.
Do pokoju wchodzi Ala.
-O mój!-patrzy na mnie zachwycona.-Jaka śliczna...-aż się rumieni.
Dziewczyna nie zamknęła za sobą drzwi. Rozlega się dźwięk kroków. Zaraz pół wioski się tu zejdzie. Ala wpatruje się zestresowana w otwarte drzwi. Kroki stają się głośniejsze.
-Mogę wejść?-pyta Feliks.
-Ani próbuj-gani go Helena.-Takie nieszczęście będzie.
-Wierzysz w takie bzdury?-pyta zniecierpliwiony.
-Jak najbardziej! U mnie się popatrzał i z wojny nie wrócił!-mówi zestresowana.
Zmęczony opiera się o framugę.
-Dlaczego nie dacie się wypowiedzieć mojej żonie?-zwraca się do mnie tytułem, który za parę minut przyjmę.
-Bo biedna jest zestresowana-tłumaczy Ala.
-Jak jej Helena mówi o rozwodzie, to się nie dziwię-stwierdza ironicznie.
Ignoruje prośby kobiet i wchodzi do pokoju. Przypatruje się mojej sylwetce, a ja jego. Stoi nieruchomo, jego oczy mówią wszystko, a tym bardziej czerwone policzki.
-Chyba mu się spodobała-szepcze Ala do Heleny.
Podchodzę do niego i chwytam jego dłonie.
-Jak ci się podoba?-pytam cicho.
On uśmiechnął się delikatnie i pocałował moje obie dłonie.
-Nie ma słów, które mogłyby to opisać-jego ciemne oczy wręcz połyskują od szczęścia.-To najpiękniejszy widok mojego życia... na który czekałem od zawsze...-mówi.
![](https://img.wattpad.com/cover/321780790-288-k573755.jpg)
CZYTASZ
To, co chciałbyś usłyszeć
Historical Fiction𝐑𝐨𝐤 𝟏𝟗𝟑𝟗... Cały obszar Polski znajduje się w strefie działań wojennych. Każdy odczuwa jarzmo wojennej rzeczywistości, od biedoty, po elity. Świat stał się szczególnie wrogi dla niedoświadczonej wojną młodzieży. Młoda debiutantka salonów - Kl...