14 kwietnia 1945 (część 2)

45 1 0
                                    


Gdy jej partner zajmuje się dobudzaniem zagadkowego Hansa, mam czas, aby zadać parę pytań od serca

- Jeżeli mogę się ciebie spytać... - jestem bardzo ciekawa, dlaczego zawsze kryła swoje uczucia względem niego. Czy przypadkiem nie sugerowała swoim zachowaniem, że kiedyś mógł podobać się jej Feliks. - Dlaczego akurat Max?

- A dlaczego nie? Przypatrz mu się - odpowiada, jakby powiedziała najbardziej uniwersalny i prawdziwy wzór matematyczny. 

- Wiesz, mówiłaś o złamanej obietnicy - wpatruję się w tańczący płomyk. 

- Ach, o to ci chodzi - wzdycha. - Kiedy byłyśmy głupimi nastolatkami, podobał mi się twój Feliks, nawet obiecałaś, że pomożesz mi go zdobyć - wzrusza obojętnie ramionami. - Potem zeszłaś się z nim, co prawda po kilku latach od zakończenia naszej przyjaźni, ale nadal... niezbyt frasobliwy ruch z twojej strony. Jednak Feliks to dla mnie faza przejściowa. Dobrze, że jest z tobą... był z tobą... - uśmiecha się niezręcznie. - Zrobiłaś mi przysługę. 

- Jaką? 

Nie odpowiada mi, jedynie wgapia się w złotowłosego. Jej uśmiech jest błogi, naprawdę musi być z nim szczęśliwa. 

- Naprawdę podobał ci się od dzieciństwa? - zapytuję z ciekawością. 

- Tak, jeszcze na długo, zanim się poznałyśmy. 

- Mam tak wiele pytań... 

- Kto pyta, ten nie błądzi. 

- Dlaczego nigdy mi nie powiedziałaś? Jakim cudem spodobał ci się Feliks? 

- Odpowiadając na pierwsze pytanie... bo nigdy nie myślałam, że faktycznie z nim będę - stwierdza. - Jeżeli chodzi o twojego męża, to prawdopodobnie "tak o" mi się spodobał, nic głębokiego. 

- Dobrze wiedzieć. 

Wreszcie siada przy nas Hans. Zaspany lustruje "pokój" 

- Max, kim jest ta dziewczyna? - pyta podejrzliwie. 

- Koleżanka Katriny - blondyn siada obok swojej wybranki, otulając ją ramieniem. 

Hans jest inny. Smukły, niższy i o łagodniejszych cechach od Feliksa, czy ukochanego mojej przyjaciółki. Ma jasnobrązowe włosy, które w przyjazny sposób odbijają ciepłe światło świeczki. Swoimi zielonymi oczami próbuje mnie prześwietlić, po czym dochodzi do wniosku: 

- A co jeżeli nas zdradzi?

- Masz coś do stracenia? - Max przeniósł się na niemiecki, bynajmniej aby Katrina rozumiała mniej. - I tak nasz los jest przesądzony. 

- Ale wolę żyć dłużej - Hans protestuje. 

- To nazywasz życiem? Spanie w lepiance i życie na zapasach, które przynosi nam Katrina?

- Max, w Niemczech masz jeszcze szansę. My mamy szansę... tutaj będzie komunizm... bieda... przesiedzimy, co trzeba i potem wrócimy do domu. 

Chyba nie chciałam rozumieć tej rozmowy. Nie wiem, co boli mnie bardziej, to że moja przyjaciółka ponownie może mieć złamane serce, czy że ta konwersacja jest analogiczna do tych, które miewałam z Feliksem. Gdzieś w środku już wiem, co czeka Katrinę. Nie chcę tego przeżywać drugi raz, nawet jeżeli to nie moje życie. 

Kiedy walczyłam, widziałam dramat tylko jednej ze stron. Stron jest wiele. Wojna jest głupia. Gdyby się nigdy nie wydarzyła... 

Szybko sięgam do portfela po małe zdjęcie mojego męża i przypatruję mu się z bólem. W myślach błagam, aby Max... nie zgodził się z Hansem. Tak samo jak Feliks nigdy nie zgodziłby się na zostawienie mnie samej w niebezpieczeństwie. 

- Powiedzieć ci coś szczerze, Hans? Nic na nas nie czeka w domu. Będzie tam taki sam komunizm, bieda i głód. "Dobre" czasy już minęły, może nigdy ich nie było. Po prostu mieliśmy więcej pieniędzy, jedzenia i dachu nad głową. 

Patrzę się w stronę blondyna z wdzięcznością. Na, co on odpowiada przelotnym niezrozumiałym spojrzeniem. Swoje oczy przenosi na zakłopotaną Katrinę, która tylko częściowo rozumie ich rozmowę. 

Max różni się od Feliksa. Znacznie. 

Mój Feliks dawno rzucałby się do walki, kłóciłby się... zaprzeczał stanowi faktycznemu. Dopiero przed swoją śmiercią odpowiadał podobnie lakonicznie. 

Nie umiem się powstrzymać i zanim Hans zdąży coś jeszcze powiedzieć, postanawiam się ujawnić z moim pełnym rozumieniem języka:

- Czy możecie tu zostać? 

- Dla kogo mielibyśmy tu zostać? Zostać na pewną śmierć? - zielonooki ponownie się oburza. 

- Dla niej - wskazuję. - Max, nie każ jej tak cierpieć. Mój mąż też wyjechał... pojechałam za nim, teraz mój mąż nie żyje, a ja sama wplątałam się w wojnę. Wiem, to moja głupota, mogłam za nim nie jechać, ale miłość tak nie działa - łzawią mi się oczy. - Na pewno musi być jakieś inne wyjście... 

Katrina zaczyna się niepokoić, co widać po jej minie. Wie, że mówimy o niej. 

Niemiec wzdycha ciężko i przytula dziewczynę. 

- Nie mam wyboru - odpowiada sucho. - Nie będę nigdy umiał o niej zapomnieć. Jeżeli mam umrzeć za to, że przy niej byłem, to umrę. Jeżeli już umierać, to nie za państwo - gładzi jej włosy. - Żadna nigdy nie umiałaby mi jej zastąpić. 

- Znalazł się stary cep, zakochany w siedem lat młodszej dziewczynie. Cała ta sytuacja to jeden wielki pastisz - Hans wydaje się być zdenerwowanym coraz bardziej. 

- To nie moja wina, że nie dopilnowałeś bezpieczeństwa Lisy - Max ujawnia jakiś kawałek przeszłości Hansa. 

- Nie mów nic o Lisie - szatyn robi się czerwony po twarzy. 

- W takim razie nie mów nic o mojej Katrinie - ostrzega Max. 

Kim jest Lisa? Co się jej stało? Czemu Hans jest tak niechętny, aby Max był z Katriną? Nic z tego nie rozumiem. 

Godzina później... 

Wracamy w ciszy do domu. Co gorsza, atmosfera jest równie nieprzyjemna, gdy tą samą drogą odprowadzał mnie Feliks. Na tygodnie przed jego wyjazdem. 

Mężczyzna obejmował ją w talii. 

- Max, nie powinieneś mnie odprowadzać - Katrina zatrzymuje się nagle. 

- Chcę. Muszę. Jestem twoim facetem - opiera się. 

- Nikt nie może cię zobaczyć... - dziewczyna mówi to z troski. 

- Mijaliśmy się całe życie, nie po to, aby w idealnym momencie nie zaistnieć. 

- Wiem... ale błagam cię... zrób to dla mnie... wróć do ukrycia... odwiedzę cię znowu - jąka płaczliwe. 

Niemiec chce uprzeć się na swoim, lecz gdy widzi przerażenie i ból w oczach ukochanej, całuje ją szybko i odchodzi. 

Podchodzę do niej i oboje patrzymy się, jak znika w florze tego lasu. 

- Teraz nasze życia są w twoich rękach. Proszę, nie mów nikomu... 

Czyli znowu czeka mnie wybór? 

Zostawić ich razem i potem widzieć jak moja własna przyjaciółka jest karana za romans z Niemcem, czy rozdzielić ich i uratować jej życie? W obu przypadkach jej ukochany prawdopodobnie nie dożyje 1946 roku. Teraz sama zastanawiam się dlaczego pytałam się o jego zostanie tutaj. Może tak naprawdę te pytanie nie było kierowane do niego, a po prostu jest owocem mojej własnej traumy. 


To, co chciałbyś usłyszećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz