11 maja 1945 (okiem Katriny, część 1)

18 0 0
                                    

Un, deux, Trois, Quatre... do piątego liczebnika naszego systemu liczbowego nie udaje mi się dojść. Ten język nie jest dla mnie, ale... dyplomata musi umieć jakiś poważniejszy język. Z niemieckim nigdy nie było mi po drodze. Ironiczne, biorąc pod uwagę z kim jestem w związku. Rosyjski bardzo mi się podoba, ale mówię nim słabo, piszę jeszcze gorzej. Za radą rodziców zajęłam się więc francuskim, zapewne drugim najpopularniejszym językiem na naszej planecie. Niedawno jeszcze najpopularniejszym, teraz już wyparł go mój ulubiony angielski. 

Un... 

De...ux... 

Tr..ois. 

Nawet na kartce moje pismo wygląda paskudnie w tym języku. Pomimo tego, że brałam lekcje kaligrafii (jak wszyscy inni) i moim skromnym zdaniem piszę przyzwoicie. 

Dobrze... jeszcze raz... bez nerwów. Dasz radę. 

- Katrina, koleżanka do ciebie - papa wchodzi do mojego pokoju. - Masz te dokumenty?

Wyciągam papiery z szuflady mojego biurka i podaję mu, proszcząc się na krześle. Dobra postawa i odpowiednia dyscyplina, na to zwracają uwagę moi rodzice. 

- Proszę, tato. Mam nadzieję, że wszystko się zgadza. 

Szybko kartkuje plik dokumentów. 

- Wszystko się zgadza, dziękuję kochanie.

-Jaka koleżanka? 

- Klarysa jak mniemam. 

- Niech wejdzie. 

Znika mi z widoku. Wracam do starego podręcznika, który widział jeszcze poprzedni wiek. Boję się w tym cokolwiek zakreślać, książki to cenna rzecz. Pomimo wszystko, moi rodzice zachęcają mnie do takiego zachowania, bo co nam po takim starociu, czy coś... 

Klarysa wchodzi po cichu do mojego pokoju i siada cicho na moim łóżku. Podnoszę delikatnie wzrok znad podręcznika, uśmiecham się do niej przyjaźnie: 

- Klaryso, dobrze cię widzieć, co słychać? 

- Nawet nie uwierzysz w to, co zaraz usłyszysz. Już wiem, czemu ta ludzka plaga tak znęcała się nad Max'em i Hansem. 

Czyli już jej powiedział? Dobrze. 

- Tak? Opowiedz mi. 

- Sowieci go szukali. Znowu wpakował się w kłopoty. On jest po prostu sadystą. 

- Sowieci? 

- Sowieci. 

- Ale po co mieliby go szukać? 

Dlaczego jego wersja nie jest zgodna z jej wersją? Pytaniem jest, która wersja jest prawdziwa. Może obie są nieprawdziwe. Cholera ich tam wie. 

- Działalność antykomunistyczna. 

- Wiesz, to bardzo szeroki termin. Na twoim miejscu nie skreślałabym go od razu. Równie dobrze mógł po prostu palnąć głupotę. 

- Katrina, on zostawił mnie na śmierć... w Warszawie...

- Nie mówiłaś, że gdy umierał, to kazał jakiemuś mężczyźnie nie pozwolić ci walczyć? Może faktycznie chcieli cię ewakuować. Miej na uwadze, iż jak sama stwierdziłaś kiedyś w rozmowie ze mną, miałaś chęć zemsty. Ponoć oderwałaś się od grupy z tym Oskarem, czy jak mu tam było. 

Jej twarz momentalnie staje się bordowa ze złości. 

- Od kiedy go bronisz? - pyta przez zęby. 

- Nie bronię go. Powiem więcej, nawet go nie trawię. Rani wszystkich wokół. Jednak nie jestem szybka do osądów, gdy znam część sytuacji. Według mnie to po prostu zły mężczyzna. Zasługujesz na kogoś, kto widzi więcej niż swoją pracę. Niektórzy rodzą się po prostu dla wykonania jakiejś misji, inni dla bycia uczuciowymi i spełniającymi się w relacjach towarzyskich. On jest tym pierwszym, a ty potrzebujesz tego drugiego. 

To, co chciałbyś usłyszećWo Geschichten leben. Entdecke jetzt